O wierzeniach Słowian przed nastaniem chrześcijaństwa
Możliwe jest częściowe poznanie wierzeń Słowian w epoce przedchrześcijańskiej. Pomocne są w tym różne źródła, pisane czy dane etnograficzne. Jeśli dodać zabytki pozyskiwane z wykopalisk i efekty analiz językoznawczych, dowiadujemy się całkiem sporo – dowodzi dr Paweł Szczepanik.
Badacze od wielu lat spierają się między sobą na temat nielicznych pewników, dotyczących wiedzy nt. religii (lub szerzej – wierzeń) dawnych Słowian – naszych przodków, w okresie przed nastaniem chrześcijaństwa pod koniec X w.
Podobne emocje wśród polskich archeologów czy historyków budzi chyba tylko jeszcze inne zagadnienie: kiedy Słowianie znaleźli się na terenach obecnej Polski? Według obowiązującej i najszerzej uznawanej koncepcji dotyczącej zasiedlenia Polski, Słowianie mieli się pojawić nad Wisłą w VI i w VII w.
Koncepcje na temat wierzeń Słowian są skrajnie różne i każdy z czytelników może sam zdecydować, która z nich bardziej go przekonuje. Kilka miesięcy temu zapoznałem się z publikacją „Religie dawnych Słowian” autorstwa poznańskiego historyka prof. Dariusza Andrzeja Sikorskiego.
Sikorski nie ma skrupułów wobec zwolenników barwnych opisów religii Słowian. Strona po stronie obala różne utarte przekonania, począwszy od rzekomego, dobrze poznanego panteonu bóstw – po przeświadczenie o lokowaniu kościołów w miejscach przedchrześcijańskiego kultu. Po lekturze można wręcz stwierdzić: o religii Słowian nie możemy powiedzieć nic pewnego.
Tymczasem dr Paweł Szczepanik w najnowszej książce pt. „Słowiańskie zaświaty. Wierzenia, wizje, mity” stara się uwieść czytelnika nieco inną wizją i zaciągnąć go w bogaty świat wierzeń wczesnych Słowian. Prezentuje listę bogów i przedstawia, w jaki sposób odbywał się kult. Przekonuje na przykład, że w Gnieźnie na Górze Lecha czczono… boginię Nyję i składano jej dary. (choć prof. Sikorski we wspomnianej wyżej książce wyraża przekonanie, że wcale nie było to miejsce kultu).
Paweł Szczepanik jest doktorem nauk humanistycznych w zakresie archeologii. Z wykształcenia jest również etnologiem. Widać to doskonale na kartach jego książki: często sięga on do źródeł etnograficznych, które podbudowują jego wizję słowiańskich wierzeń. Jednak czy nowożytne zapisy wierzeń z polskiej prowincji można traktować jako wskazówkę dotyczącą aż tak odległych czasów?
Należy pamiętać, że Słowianie przed nastaniem chrześcijaństwa nie znali pisma. Dlatego wszelkie późniejsze domniemane doniesienia, w których opisywano ich religię, pisane były z perspektywy wczesnochrześcijańskich skrybów, którzy albo nie rozumieli do końca tego, z czym się zetknęli – lub też celowo przedstawiali pogan w złym świetle. Tymczasem tego typu pisma to część tekstów, na które powołuje się autor.
Sięgając po książkę liczyłem na to, że – zgodnie z cytowaną na okładce opinią recenzenta, prof. Wojciecha Chudziaka – jest to lektura skierowana nie tylko do specjalistów, ale też do osób mniej przygotowanych merytorycznie i napisana jest „językiem wielce przystępnym”. A więc – popularnonaukowa.
Już lektura pierwszych stron przekonała mnie jednak, że nie jest to książka dla laików. Roi się w niej od skomplikowanego słownictwa i sformułowań (np. „Jajo w swoim androgynicznym charakterze wykazuje również ścisły związek ze sferą chtoniczną”). Autor wchodzi też w skomplikowane rozważania natury metodologicznej („W dalszej części skupimy się nad teorią trójfunkcyjności Georgesa Dumézila oraz próbą jej egzemplifikacji na materiale słowiańskim”). Te mogą zmęczyć nawet akademików. Zdarzają się również cytaty w języku angielskim lub po łacinie, nie przełożone na polski. Osobom spoza świata akademickiego nie ułatwi to odbioru książki.
Szczególnie interesujący wydał mi się rozdział dotyczący masek stosowanych w obrzędach słowiańskich. Czym były? Szczepanik dowodzi, że używano ich w czasie rytuałów ku czci zmarłych. W kwestii tej powołuje się na kroniki już z czasów chrześcijańskich; prezentuje też maski odkryte w czasie wykopalisk. Jedna z nich pochodzi z XI-wiecznego Opola i zdobi okładkę książki.
Atutem publikacji jest szerokie podejście do zagadnienia. Autor sięga do bardzo licznych źródeł informacji o wierzeniach Słowian. Przekonał mnie, że wiemy na ten temat z pewnością nieco więcej, niż uważa prof. Sikorski. Ale gdzie leży prawda? Pośrodku? W kwestii rozpoznania wierzeń Słowian Szczepanik nie jest hurraoptymistą. Sam widzi, że „słowiańskie zaświaty to krainy wielorakie, a ich opisy uwiecznione na kartach nielicznych kronik ukazują niejednokrotnie niezwykłą rozbieżność”.
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Triglav.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl