Marzanna – niekorzystna, dewastująca zmiana obyczaju
Bogini jest znana wszystkim, jej przedstawianie byłoby banałem. W artykule skupiam się na dwóch szczegółowych kwestiach z nią związanych, które to kwestie są istotne zarówno z powodu nadchodzącego święta, jak i z powodu głębokiego zaangażowania rodzimowierców w kult, w empatyczną więź z boginią.
Topienie Marzanny
Obyczaj tak nazywany jest znany od dawna i jako jeden z niewielu nieprzerwanie kultywowany jako ogólnopolski zwyczaj czy rytuał.
Moje osobiste doświadczenie, najstarsze jakie jestem w stanie sobie przypomnieć, to wyjścia w grupie przedszkolnej poza miasto na topienie Marzanny. Uściślone w konsultacji z moją mamą lata uczęszczania do przedszkola to 1964 – 1965. Zatem z tych lat zachowałem wspomnienie wyjścia na nadrzeczne łąki rzeki Bobrzy koło Kielc z kukłą Marzanny i rytualne pożegnanie zimy obrazowane wrzuceniem symbolizującej tę porę roku kukły do wezbranej roztopami wody.
Ów wiosenny zwyczaj powtarzał się w kolejne lata szkoły podstawowej, a organizowany, nie przez wychowawców a samodzielnie przez uczniów, również w liceum. Mowa zatem o powszechnym w Polsce obyczaju, którego trwałość mogę zaświadczyć osobiście od minimum 1965 do 1978 r. gdy charakter mego uczestnictwa w obrzędzie zmienił się na świadomie wyznaniowy stając się rytuałem religijnym święta Jare.
Przebieg obrzędu
Grupa dzieci i towarzyszących im dorosłych wędrowała nad rzekę z kukłą Marzanny, częstokroć ładnie przybraną, z akcentami stroju ludowego. Wybrana osoba niosąca kukłę (któreś z dzieci) stawała na łąkach, a reszta dzieci otaczała kręgiem postać Marzanny i odśpiewywała piosenkę, której już nie pamiętam. Później z okrzykami „żegnaj zimo, odejdź zimo”, rzucano w nurt rzeki Marzannę.
Nie pamiętam relacjonowanej przez etnografów ucieczki z miejsca rytuału, bez oglądania się za siebie co miało uchronić przed śmiercią.
W obrzędzie tym nigdy (!) nie występowało palenie kukły, a sam obyczaj zwał się niezmiennie topieniem Marzanny.
Poszukiwanie informacji
Przejrzałem Narodowe Archiwum Cyfrowe szukając dokumentacji obyczaju. Zdjęcia przedstawiają grupy młodzieży, dzieci, osób w strojach ludowych, strażaków z postacią Marzanny, wrzucające ją do wody (raz nawet przez strażacką grupę z mostu do większej rzeki). Przejrzałem przedwojenne i tuż powojenne zapisy, w tym z Kalendarza Kobiety Wiejskiej z 1875 r. zawierającego prócz porad zapis obyczajów, Kalendarz słowiański z 1946 r. zapiski pamiętnikarskie. Obyczaj niezmiennie był topieniem Marzanny.
Kolizja z pojawiającym się w ostatnich latach widokiem płonącej Marzanny jest dla mnie czymś strasznym. Obserwowany przeze mnie przez ponad pół wieku obyczaj w którym czynnie uczestniczyłem, z nagła przemienia się w obcy, nacechowany nienawiścią spektakl. Skąd się wzięło podpalanie Marzanny, spalanie Bogini?
Palenie Judasza
W XVIII w. pojawił się chrześcijański wielkanocny spektakl zrzucania kukły Judasza z kościelnej wieży. [1] Powszechny w całej Europie i tam gdzie europejska kultura dominuje, np. w Meksyku, przybierał pokrewne formy wieszania Judasza, rozstrzeliwania go, a przede wszystkim palenia. Znane w okolicach Wadowic i Myślenic palenie Judasza miało taką nazwę i formę w całej Europie, a jest praktykowane do tej pory w Grecji, na Cyprze (pod nazwą lambratzia), w Czechach i na Słowacji, w Hiszpanii, Portugalii, w krajach Ameryki Łacińskiej i na Filipinach. [2] Ta, eksplozja nienawiści jest bardzo widowiskowa. Szarpanie, rozrywanie, włóczenie po wsi, w Meksyku rozstrzeliwania, a przede wszystkim podpalenie jest gwałtowne w formie, emocjonalne, słup ognia skupiaja wzrok widzów. Przy tym wszystkim badacze są zgodni, że obyczaj „palenia Judasza” w założeniu miał zastąpić zwalczany przez kler obyczaj topienia Marzanny.
Wydaje się, że właśnie widowiskowość płomieni i związana z tym emocjonalność spowodowała zmianę postępowania niektórych rodzimowierców, tym samym zaśmiecenie rodzimego chrześcijańskim wtrętem. Dewastację, a co za tym idzie degradację obyczaju rodzimej wiary. Zmianę pożegnania zimy i naszej bogini zimnej pory roku w iście chrześcijański zwyczaj palenia kobiety, w tym przypadku kobiety – naszej bogini.
Warto dodać, że Marzanna nie jest tylko boginią martwej pory, boginią w ekologicznie trudnych czasach pory niedostatku oraz często głodu, bywało że i śmierci. Marzanna czuwała nad przetrwaniem życia rozkwitającego dzięki Dziewannie i życiowym siłom Jarowita. Indoeuropejskie analogie (grecki duet Persefony i Kory (Demeter)), rzymskiej Proserpiny i Keres (Ceres)) wskazują na boginie przechowujące w czasie martwym zboże i jego życiową siłę, zdolność do kiełkowania. Do dziś łacińskie, a za łaciną angielskie, zbożowy to cereal/cereals jak Ceres (w starszej, czysto kentumowej łacinie Keres) i bliskie greckie Kora.
Warto pamiętać, że po to, by Dziewanna mogła rozkwitnąć, życie musiała przechować Marzanna.
Zdecydowanie sprzeciwiam się rozpowszechnianej ostatnio degradacji starego obrzędu polegającej na widowiskowym, ale chrześcijańskim i nienawistnym wobec bogini jej paleniu. Sama widowiskowość nie usprawiedliwia tak drastycznej zmiany, tak głębokiego odejścia od obyczaju przodków.
Bibliografia:
[1] Józef Burszta, Chłopskie źródła kultury, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1985, s. 46[2] https://pl.wikipedia.org/wiki/Palenie_Judasza
Autor: Tomasz Poświst Rogaliński
Korekta: Stanisław Lipski
Stworzone w ramach iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa
CC BY-SA 3.0
Tekst ma formę polemiki prasowej, zachęcamy do wzięcia udziału w dyskusji na temat słuszności palenia Marzanny pod postem na Facebooku.
Obrazek wyróżniający: Photo by DrabikPany on Foter.com / CC BY