„Słomiany świat” – piwo jako źródło wszelkich problemów
Słomiany świat jest słuchowiskiem w formie spektaklu, które zostało wyprodukowane i udostępnione przez Audiotekę. To niewątpliwie ciekawa propozycja, chociażby ze względu na formę oraz elementy improwizacji. Jednakże pozostawia też wiele do życzenia…
Słomiany świat wpadł w moje ręce jako prezent od znajomego, z którym (po zakończeniu odsłuchu) skonsultowałam się i porównałam wnioski – były zbieżne. Słuchowisko trwa około 4 godzin, jednakże ja z różnych względów, o których powiem w dalszej części recenzji, słuchałam przez 5 następnych dni.
Wielka boska drużyna
Audioteka jako autora Słomianego Świata wymienia Łukasza Malinowskiego, za adaptację i reżyserię (a także montaż, udźwiękowienie i realizacje atmosfer) odpowiedzialny jest Krzysztof Kiczek, a realizacją nagrań, miksem i masteringiem oraz kompozycją i wykonaniem muzyki zajął się Krzysztof Kurek.
Narrator – Mirosław Neinert
W rolach głównych:
Wędrowiec/Weles – Dariusz Chojnacki
Perun – Radosław Krzyżowski
Zrzędzimir – Grzegorz Przybył
Żarcisław – Artur Święs
W pozostałych rolach:
Perkunia – Anna Guzik
Wanda – Małgorzata Saniak
Zbrojny 1 – Dawid Damszel
Mokosz – Katarzyna Błaszczyńska
Chłop 1 – Łukasz Kuc
Dziewanna – Agnieszka Bieńkowska
Swarożyc – Piotr Wiśniewski
Trzygłów – Daria Bułka, Piotr Bułka, Jerzy Głybin
Wół – Arkadiusz Machel
Dziad – Wiesław Kupczak
Dratewka – Agnieszka Radzikowska
Krak Starszy – Antoni Gryzik
Strzybóg – Mateusz Grabowski
Krak Młodszy – Andrzej Warcaba
Rzemieślnik – Marek Rachoń
Dziewka – Marta Dobrowolska
Lech – Krzysztof Korzeniowski
Zbrojny 2 – Łukasz Szwej
Brzoza – Ewa Leśniak
Żona Zrzędzimira – Aleksandra Dąbrowska
Inspirowany słowiańszczyzną abstrakcyjny świat
Pragnę zaznaczyć, że do recenzji tego nagrania podeszłam jak do sztuki inspirowanej słowiańszczyzną oraz jej mitami, bo takim właśnie tworem jest Słomiany świat. Moim zdaniem z dystansem należy przyglądać się wydarzeniom oraz charakterystykom prezentowanych tutaj bogów.
Słomiany świat jest bardzo barwną i kreatywną opowieścią o (absurdalnych) przygodach i problemach boskiego świata (w nagraniu bogowie nazywani są też niebianami). Muszę przyznać, że po przesłuchaniu całego nagrania miałam wrażenie, że autor tej historii codziennie ssał makówki albo pił olbrzymie ilości naparu z kłączy tataraku – takiego poziomu abstrakcji dawno nie zaznałam. I szczerze mówiąc, wywołuje to we mnie ciepłe wspomnienie Słomianego świata.
Zaskakująca estetyka mitu kosmogonicznego
W pierwszym akcie zostaje zaprezentowany mit kosmogoniczny, w którym Biały Bóg ociera wiechciem słomy pot z różnych części ciała. W miejscu tym zostaje zaakcentowane, że czynność ta została również wykonana na ,,rowie pośladkowym”. Z tego potu zostają stworzeni na jego podobieństwo ludzie.
W pierwszej chwili poczułam nieprzyjemny skurcz w kiszkach, a dreszcz zażenowania przebiegł mi po plecach. Wtedy zorientowałam się, że zapomniałam zachować dystans… Osobiście myślę, że ten element anatomii jest zbędny i fabuła bez niego nie ucierpi, a estetyka mogłaby zyskać. Zastanawiam się, czy autor tekstu chciał w ten sposób umniejszyć znaczenie istnień ludzkich w prezentowanym świecie? A może postanowił nam zakomunikować, że to spektakl dla ludzi z dystansem?
Jestem pewna, że to intencjonalna zapora – swoisty rodzaj filtra, który selekcjonuje swoich słuchaczy na tych ,,z kijem” i ,,bez kija”. Jeżeli ten element nie sprawi, że wyłączycie nagranie, to jest duża szansa, że przesłuchacie spektakl do końca.
Podaj mi piwo, kobieto!
Główny wątek fabuły opiera się na wydarzeniu (czasy legendarnego Kraka i Wandy), w którym Perun zorientował się, że ktoś ukradł mu piwo i wyczuł jego zapach na Ziemi, na którą postanowił zejść. Ze względu na różnego typu zawirowania losu wraz z Perunem do naszego świata zostają przywołani również inni bogowie…
Perun jest wściekły, bo boski trunek dostał się w ręce ludzi. Tą wściekłość słychać przez następne 4 godziny słuchowiska. Niestety kłótnie między bogami i innymi bohaterami sprawiły, że musiałam rozłożyć słuchanie na 5 kolejnych dni. Po kilkunastu minutach czułam się już mocno zmęczona ciągłym podświadomym napięciem.
Tekst i prezentowana główna historia oraz retrospekcje są na tyle chaotyczne, że czasami wracałam do poprzedniego pliku, aby jeszcze raz połączyć wszystkie elementy. Odniosłam wrażenie, że ten tekst nie nadaje się na spektakl radiowy. I tu jest pies pogrzebany. Nawet najlepsze wykonanie nie uratuje słabej fabuły.
Jednakże, jednakże! Co by złego nie mówić, zakończenie absolutnie mnie poruszyło. A podobno nie ważne, jak zaczynasz, tylko ważne, jak kończysz…
Sława Perunowi, sława Welesowi!
Na wielkie uznanie zasługują aktorzy, którzy włożyli wiele pracy w wykreowanie swoich postaci. Co do niektórych można mieć jednak pewne zastrzeżenia – odtwórca postaci Dratewki zbyt głośno mówił (w porównaniu z pozostałymi aktorami), miauczał i zawodził, co brzmiało nie teatralnie, a sztucznie. Narcystyczny Perun i złośliwy Weles jako antagoniści sprawdzili się bardzo dobrze. I chociaż na początku względnie wysoki i młody głos Peruna wydał mi się nietrafiony (Perun kojarzy mi się z dojrzałym mężczyzną), to teraz uważam, że dokonano ciekawego przełamania utartego wizerunku w.w. boga.
Przestrzeń jako osobny bohater
Kolejnym dobrym elementem tej produkcji jest kreacja otoczenia. Słychać w nim życie i przestrzeń. Przestrzeń jest elementem, który uwielbiam w tego typu słuchowiskach i tutaj jest ona obecna oraz przyjemna w odbiorze. Gdy Perun pije piwo z towarzyszami, słychać uderzania kufli o blaty, skrzypienie krzeseł, a nawet bekanie. Mikrofon na ogół znajdował się w na tyle przemyślanym miejscu, że dobrze zebrał szumy, szelesty i przede wszystkim – słowa. Chociaż i tutaj nie obyło się bez wpadki, bo w pewnym momencie Perun, tj. Radosław Krzyżowski, wykrzykuje coś głośno i szybko przechodzi do szeptu, którego nawet po powtórnym odsłuchaniu nie byłam w stanie zrozumieć.
Planowana improwizacja?
Spodobała mi się również improwizacja, która płynnie przechodziła w zaplanowany tekst bohaterów. Gdy w pewnej chwili Weles wścieka się na swoich towarzyszy, bo ci ciągle mu przerywają, powtarzając wypowiedziane przez niego słowa, aktor wybija się z rytmu narracyjnego i nastaje głucha cisza, która nie pozostaje bez odpowiedzi – bohaterowie sceny od razu przejmują pałeczkę, a Weles dodaje coś w stylu ,, no i się zgubiłem”. Aktorzy nie wychodzą ze swoich ról, pokazując wspaniały warsztat i profesjonalizm. Nadal zastanawiam się, czy na pewno jest to improwizacja?
Na dobry początek
Jeżeli nie wiecie, czym jest spektakl radiowy, sugeruję najpierw sięgnąć po klasyki Polskiego Radia (np. Matysiakowie) [2], a dopiero potem po Słomiany świat – ten może was zniechęcić do wspaniałej formy swoją emocjonalnością oraz fabularnym rozbiciem.
Mam nadzieję, że Audioteka podejmie się jeszcze wykreowania tego typu słowiańskich słuchowisk, jednakże w atmosferze większej pogodności, która pozwoli nam oderwać się od codziennych problemów i zrelaksować.
Słuchowisko można kupić na stronie Audioteki
Jeżeli znacie jakieś ciekawe spektakle radiowe w słowiańskich klimatach, dajcie znać w komentarzach!
Literatura
[1] https://audioteka.com/pl/audiobook/slomiany-swiat, dostęp: marzec 2020[2] https://www.polskieradio.pl/241/4717/Artykul/1598248,Matysiakowie-o-audycji, dostęp: kwiecień 2020
Autor: Karolina Lisek
Korekta: Adrianna Aminae Janusz
W ramach iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa
CC-BY-SA 3.0
1 comment