Ładowanie

Chleb codzienny, magiczny i świąteczny

Chleb codzienny, magiczny i świąteczny

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów nieba,
Tęskno mi, Panie

            C.K. Norwid, Piosnka moja

Nie da się rozdzielić historii chleba i kołacza. Kołacz bowiem to nic innego jak odświętna, rytualna forma chleba, pieczona na specjalne okazje. Czym zatem różnią się te dwa wypieki?

Początkowo tylko kształtem, kołacz musiał być okrągły, bądź zdobiony w koła, tak by swym kształtem nawiązywał do słońca i nieba. Różnił się też czasem, w którym go wypiekano, a był to czas świąt i ważnych zdarzeń rodzinnych. Z czasem, chcąc udoskonalać rytualną formę, do prostego wypieku zaczęto dodawać miodu, maku, mleka, czy bakalii, aż kołacze stały się różnym od chleba pieczywem. Jednak nie sposób rozważyć historii kołacza, nie pisząc o chlebie i nie utożsamiając ich.

Chleb towarzyszył człowiekowi od momentu rewolucji neolitycznej. Był prawdopodobnie pierwszym produktem, jaki udało się wytworzyć z wysianych zbóż. Nic zatem dziwnego, że szybko zyskał status daru Bogów i symbolu połączenia ludzi z sacrum. Już w starożytnym Egipcie, Grecji, czy Rzymie stanowił ważną ofiarę podczas wydarzeń rytualnych.

Jak świat szeroki, chleb otaczano czcią, a o jego szczególnym, magicznym i rytualnym charakterze wspomina się we wszystkich znanych kulturach i religiach. Słowianie nie są w tej kwestii wyjątkiem.

W starych zapiskach o Słowianach można znaleźć historię o żercy chowającym się za upieczonym przez wspólnotę kołaczem i pytającym czy go widać. Przez wieki chleb na naszych stołach pełnił rolę ważną i magiczną. Otoczony czcią i szacunkiem doczekał się wielu zabobonów, rytuałów i obrządków.

Chleb codzienny

Magia chleba zaczyna się już przy jego wypieku. Zaczyn, czyli kawałek surowego ciasta pozostawiony od poprzedniego wypieku jest pewną historią. Jest przez to podobny do rodu, każdy inny, a jednak niosący w sobie wciąż ten sam pierwiastek.

Rosnący zaczyn w kulturze ludowej ściśle łączył się z płodnością i wzrostem plonów, ale także rozrostem rodu. Dlatego też pieczenie chleba było czynnością mistyczną, przeznaczoną wyłącznie dla kobiet, jako tych, które posiadają tajemnicę płodności i rodzenia. W czasie wypieku chleba mężczyzna nie mógł nawet wchodzić do izby, w której się on odbywał.

Wypieczone już bochny skrapiało się wodą i kreśliło na ich spodzie znak krzyża. Znak ten zawsze, od zarania dziejów miał znaczenie sakralne. Po zagnieżdżeniu się na terenach słowiańskich chrześcijaństwa, uświęcał chleb jako symbol zbawiciela, jednak i we wcześniejszych czasach nie był mniej święty. Nakreślenie znaku krzyża miało zatrzymać jego rozrost. Gospodyni uznawała bochen za wystarczający i idealny poprzez naśladowanie gestu uczynionego nad światem: ograniczenie jego rozrostu poprzez wyznaczenie czterech stron świata. To gest odtwarzający czas początku, czas stwarzania Ziemi przez Boga.

,,Handlarka chlebem”, 1841. Kielisiński, Kajetan Wincenty. Rytownik. Domena publiczna

Upieczonego chleba nie można było marnować, był on bowiem darem od Bogów i symbolem przymierza między nimi a ludźmi. Do dziś w wielu domach suchy chleb wrzuca się do osobnego  pojemnika, by wynieść go na pole i tam rozrzucić, a nie wrzucić do śmietnika, jak inne odpady. Niegdyś należało zjeść każdy okruszek, a tym, co ewentualnie zostało podzielić się ze zwierzętami domowymi lub wzmocnić plony poprzez wyniesienie okruchów chleba na pole. Jeśli okruszki upadły, należało je pozbierać i przeprosić chleb pocałunkiem za ujmę, której doznał upadając na ziemię.

 

Chleb był też istotnym elementem kontaktu z zaświatami. To nim można było śmiało podzielić się z przodkami, ugościć ich podczas biesiad i wyrazić szacunek.

Nie zaczynano bez chleba także czynności gospodarskich. Przykład mamy wśród górali beskidzkich przygotowujących się do pierwszej orki: wynosili oni pług na pole, następnie wracali do obejścia by nakładając jarzmo wołom dać im równocześnie chleb i miód.  Ten zabieg miał dodać zwierzętom siły. Chleba nie mogło także zabraknąć przy zbiorach: wybrana kobieta w czasie tzw. zarzynek wynosiła chleb na pole, by pozostał tam jako ofiara.

Chleb rodzinny

Chleb towarzyszył człowiekowi od narodzin aż do śmierci. Zresztą oba te zdarzenia czczono piekąc specjalne bochny.

Już przy obrządkach weselnych pannę młodą sadzano na dzieży, naczyniu przeznaczonym do wyrastania chleba. Zabieg ten miał spowodować, że znajdujący się w dzieży zaczyn użyczy młodej dziewczynie swojej płodności. Miała dzięki temu szybko stać się matką, ale także w pełni świadomą gospodynią.

Ślub był zaczynem nowego życia, jego owocem były dzieci, nic więc dziwnego, że narodzinom dziecka również towarzyszył chleb, już nie zaczyn, ale w pełni wypieczony bochen.

Położnica przez męża posyłała wybranej kobiecie bochen chleba, w ten sposób zapraszała ją by była chrzestną dziecka. W zamian potka (chrzestna) przychodziła ze swoim bochnem, przyjmując propozycję i zaszczyt. Bochny chleba miały też chronić z jednej strony położnicę i dziecko przed złym okiem i klątwą, a z drugiej izolować społeczność od nieczystości kobiety w połogu. Dlatego też, gdy przychodziło się zobaczyć noworodka, przynosiło się w darze jemu i matce wszelkiego rodzaju wypieki.

Przy kramach w Sukiennicach – sprzedaż chleba, 1874. Szerner, Władysław. Domena publiczna

W czasie chrzcin, czy też okazania, wypiekano olbrzymi, świąteczny kołacz, który kładziono na stole. Ojciec, pokazujący wspólnocie swojego potomka wyjmował go spod stołu lub podnosił z podłogi, po czym unosił do góry i ostatecznie kładł na chwilę na bochnie. W ten sposób dziecko zostawało okazane, uznane oficjalnie przez ojca i przyjęte do rodu.

Jak już wcześniej wspomniałam, chleb był istotnym elementem zaślubin. Począwszy od tego, że w przeddzień wesela, wybrane kobiety, zwane korowajnicami piekły specjalny bochen dla nowożeńców. Jego wypiek obłożony był wieloma rytuałami. Woda do wypieku musiała być przyniesiona przed wschodem słońca, aby była nienapoczęta, a kobieta jej nabierająca wracając z naczyniem musiała milczeć i nie obracać się za siebie. Idealnie było, gdy była możliwość nabrać wody z trzech źródeł. Chleb pieczono śpiewając specjalne pieśni do weselnego korowaja, a sam wypiek ubogacano miodem i bakaliami, na wierzchu lepiąc figurki ptaszków, roślin i zwierząt, które również miały konotacje płodnościowe. Bochen ów wnoszono uroczyście na dzieży do sali weselnej, a dzielił go starosta, dbając by dokładnie wyliczyć liczbę kromek. Jeśli kołacza zabrakło miało to przynieść nieszczęście młodej parze, a na starostę ściągało wstyd.

Młodzi, po zaślubinach byli witani w progu domu jako nowa rodzina, czyli chlebem i solą. W rozumieniu ludowym były to dwie podstawy dostatku rodziny.

Bochny chleba towarzyszyły również śmierci. Częstotliwość jego występowania we wszystkich obrządkach pogrzebowych, świadczyła, że chleb grał znaczącą rolę w przygotowaniu duszy do podróży na drugą stronę. W momencie, gdy nieboszczyk przebywał jeszcze w domu, stawiano na stole bochen chleba i kieliszek wódki. Jeśli rano wódka zniknęła, oznaczało to, że dusza przyjęła poczęstunek. Oskar Kolberg opisał zwyczaj z Chełmskiego, gdzie stolarz robiący trumnę wtykał świeczkę w bochen chleba, kładł go na wieku, a potem prosił rodzinę, by nie miała mu za złe wykonania pogrzebowej skrzyni.

Na Lubelszczyźnie świecę, która paliła się na trumnie stawiano na przypiecku wraz z kieliszkiem wódki i kromką chleba. Miał być to poczęstunek dla nieboszczyka na czas stypy.

Chleb był też kreatorem przestrzeni sakralnej, jaką była chata. Podczas budowy w węgłach nowego domu umieszczano bochny, które miały strzec przyszłych domowników i zapewniać dostatek. Pierwszą rzeczą, jaką wnoszono do nowego domu był właśnie chleb.

Chleb świąteczny

Naturalnie ogromne, rumiane bochny chleba, zdobione wymyślnymi wzorami i obnoszone uroczyście po wsiach , czy kościołach kojarzą się z okresem dożynek. Jest to zrozumiałe, jako że chleb w takiej postaci stanowi dziękczynienie za zebrany plon. To właśnie z okresu dożynkowego pochodzi najstarsza zanotowana wróżba z żercą ukrytym za bochnem. Taki chleb jest i ofiarą i symbolem jedności ludzi i Bogów, a jednocześnie wróżbą dostatku na przyszłe. Nie jest to jednak jedyny czas w roku, kiedy chleb stanowi istotny element rytuału. W okresie Szczodrych Godów gospodynie wypiekają  po dziś dzień chleby, ciasta i pierniki, będące szczególnym rodzajem pieczywa – bez którego obchody wieczerzy nie mogłyby się odbyć. Chleb zwyczajowo piekła gospodyni dzień przed Szczodrym Wieczorem, aby zapach świeżego pieczywa przypominał o szczególności nadchodzącego czasu. Ten chleb dzielono potem między biesiadników. Badacze uważają, że współczesna tradycja opłatkowa jest uproszczoną i zminimalizowaną formą tradycyjnego dzielenia chleba.

Autor wypieków/zdjęcia: Dorota Gabrych. Opublikowane za zgodą autora dla iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa

Kolejnym zwyczajem związanym z wypiekami w okresie Zimowego Słońcastania było wrzucenie do ciasta drobnej monety, mającej znalazcy wróżyć szczęście i dostatek przez cały rok.

W okresie Nowego Roku wypiekano tzw. „szczodraki”: ciastka w kształcie ptaków i zwierząt. Miały one znaczenie płodnościowe i stanowiły zapewnienie dobrych plonów, a darowane osobom odwiedzającym dom, wróżyły szczęście, pomyślność i świadczyły o przychylności gospodarzy. Dziś funkcję szczodraków przejęły pierniki.

W okresie świąt wiosennych, wypiekane początkowo chleby, a potem baby, miały znowu przypominać o wzroście i swoją mocą pobudzać urodzaj.

Szczególnym rodzajem świątecznego pieczywa są pączki pieczone na koniec zapustów, jako forma ciasta kolędniczego mającego symbolizować szczęście i dobrobyt.

Chleb magiczny

Nie byłoby magicznej roli chleba, gdyby nie legendy i mity powstałe wokół niego. Według niektórych podań ludowych Bóg stworzył człowieka właśnie z ciasta chlebowego. W innych z takiego ciasta stworzona została kobieta, podczas gdy mężczyzna powstał z ziemi. Wiąże to mocno kobiecość z chlebem i daje jej wyłączną legitymację do wypiekania i zarządzania niebiańskim darem.

Przez swój związek z legendarnym początkiem świata, chleb był traktowany jako dar boży, lub nawet wprost jedna z postaci Bogów. Dlatego też za przewinę uważano dotykanie chleba brudnymi rękami, zrzucanie go na ziemię, czy wrzucanie do odpadków. Nie wolno było też „bić chleba” czyli bębnić po bochenku palcami – traktowano to bowiem jako znęcanie się. Chleba nie wolno było kłaść na stole stroną wypukłą. Była to zniewaga dla pieczywa, a wywodziła się z prasłowiańskich przekonań o kierunkach świata, wartościowaniu ruchu i stron.

Wierzono, że podczas wypieku chleba zawsze toczy się rywalizacja między aniołem a diabłem, co wprost nawiązywało do mitu o kreacji Ziemi.

Nic zatem dziwnego, że chleb zyskał miano świętego i magicznego. Dzięki jego właściwościom można było wróżyć lub zanosić dobrą wróżbę innym ludziom.

Chłopi podkrakowscy dzielący chlebem. Szerner, Władysław (1836-1915). Domena publiczna

Jeśli dziewczyna chciała poślubić chłopca, musiała wyrobić z chlebowego ciasta dwie bułki, naznaczając, która należy do chłopca, a która do niej. Jeśli ta wypieczona dla chłopca wyrosła zdecydowanie większa dobrze to wróżyło przyszłemu małżeństwu, jeśli była mniejsza niż bułka dziewczyny lub jej równa, ślubu lepiej było nie zawierać. Również o rychłym zamążpójściu mówiła wróżba andrzejkowa, w której dziewczęta rzucały kulki chleba psu. Ta dziewczyna, której kulkę pies zjadł pierwszą, miała najszybciej stanąć na ślubnym kobiercu.

Magia chleba wiązała się także z budową nowego domu. Układano bochny w podwalinach chaty, jeśli z któregoś rogu chleb przez noc zniknął, koniecznym było zmienienie układu budynku.

Bacznie obserwowano też proces wypieku i wzrostu chleba. Jeśli chleb spadł z łopaty podczas wkładania do pieca, wróżyło to kłopoty gospodarzom, natomiast pęknięcie dzieży chlebowej miało przynosić do domu śmierć.

Chleb jako element łączący światy był także wykorzystywany w kontaktach z duchami. Za pomocą chleba i wódki można było przebłagać i ułagodzić duchy nawiedzające żywych, a jeśli ktoś utonął i długo nie można było znaleźć ciała, należało puścić na wodę chleb z zapaloną świeczką. Miał on się zatrzymać dokładnie w miejscu, gdzie znajduje się ciało topielca.

Matki, chcące chronić nowo narodzone dzieci nieraz pod wiązaną czerwoną krajkę zatykały kawałek chleba, który chronił przed zazdrością i złą wróżbą. Chleb wyniesiony z domu rodzinnego na czas podróży miał chronić przed działaniem złych duchów i zapewniać pomyślność w drodze.

Chleb zajmował i zajmuje do dziś poczesne miejsce w obrzędowości i codzienności ludów słowiańskich. W wielu domach do teraz można odnaleźć echa szacunku i szczególnej roli chleba.  Szczególną formą chleba jest świąteczny kołacz, pieczony z okazji większych świąt dorocznych i uroczystości rodzinnych. Nic zatem dziwnego, że z czasem starano się udoskonalać go, by bardziej smakował Bogom i ludziom: dodawano do niego miód, mleko i bakalie, aż kołacze wyewoluowały do osobnych form wypieków. Chociaż u podstaw tradycji ich wypieku wciąż leży magiczna, życiodajna i boska moc chleba.

 

Literatura:

[1] Fiedoruk A., Domowy wypiek chleba, Warszawa 2005
[2] Gloger Z., Encyklopedia staropolska ilustrowana, T. 1-4, Warszawa 1978
[3] Kubiak I., Kubiak K., Chleb w tradycji ludowej, Warszawa 1981
[4] Kowalski P., Chleb nasz powszedni. O pieczywie w obrzędach, magii, literackich obrazach i opiniach dietetyków, Wrocław 2000.
[5] Kowalski P. Kultura magiczna. Omen, przesąd, znaczenie, Warszawa 2007.
[6] Wójtowicz M. Etnografia lubelszczyzny – ludowe wierzenia o chlebie
[7] Rolniczy Magazyn Elektroniczny- O symbolice chleba w tradycji ludowej

Autor: Agnieszka Ptaszyńska
Korekta: Karolina Zwierzyńska
W ramach iSAP- Słowiańska Agencja Prasowa
CC- BY- SA 3.0

 

2 comments

Comments are closed.