Ładowanie

O znikających zniczach pod krakowskim Światowidem i nie tylko – rozmowa z Wojsławem Brożyną, obiatnikiem Gromady MIR Kraków

O znikających zniczach pod krakowskim Światowidem i nie tylko – rozmowa z Wojsławem Brożyną, obiatnikiem Gromady MIR Kraków

Gromada Mir Kraków powstała na początku 2019 roku. W ostatnim czasie jej działalność stała się obiektem zainteresowania ze strony nieznanych sprawców, za sprawą których kilkakrotnie znikał utrzymywany przez nią znicz pod podwawelskim Światowidem.

Postanowiliśmy skontaktować się z gromadą, aby uzyskać informacje o samej grupie, jak również trudnościach z którymi się spotyka, a także dostać odpowiedź na kontrowersyjne pytania dotykające wandalizmu wiązanego przez niektórych z rodzimowiercami słowiańskimi. Wywiadu udzielił Wojsław Brożyna, ofiarnik Gromady.

Reprezentujesz grupę rodzimowierców słowiańskich – Gromadę Mir Kraków. Gromada-matka działa w województwie śląskim. Dlaczego został powołany dodatkowy oddział w Twoim mieście?

Krakowski oddział Gromady Mir powstał w wyniku splotu kilku okoliczności. W zasadzie najważniejszym z nich był niebywały sukces modelu działalności śląsko-zagłębiowskiej Gromady Mir, który pozwolił jej uzyskać status największej gromady w Polsce. Fakt ten stał się podstawą do wyjścia z działalnością Miru poza województwo śląskie z myślą o zastosowaniu go również w innych miejscach, jak też zagwarantowaniu alternatywy wszędzie tam, gdzie przed Mirem istniały już inne gromady. Ponadto w krakowskim środowisku rodzimowierczym brakowało gromady, która nie miałaby trudności z wychodzeniem do ludzi.

Ile osób liczy Twoja gromada? W jaki sposób się z wami skontaktować?

Na ten moment gromada liczy około 15 zaangażowanych członków i jakieś drugie tyle sympatyków. Mamy swoją stronę www oraz fanpage na Facebooku. Można do nas napisać na podany w tych miejscach adres e-mail lub bezpośrednio na portalu społecznościowym. Ponadto co jakiś czas organizujemy otwarte spotkania, gdzie można wpaść aby nas poznać.

Gdzie odprawiacie obrzędy, czy macie jedno, wyznaczone miejsce, np. na terenie prywatnym? Oraz ile osób na ogół spotyka się na obrzędach? Czy obrzędy Twojej gromady są otwarte dla nowych osób?

Mamy kilka stałych miejsc, gdzie organizujemy obrzędy, część z nich jest użytkowana również przez inne grupy rodzimowiercze czy neopogańskie. Jeszcze rok temu zbieraliśmy się w kilka osób, jednak tuż przed wybuchem epidemii nasze święta gromadziły już do 30 ludzi. Święta cyklu rocznego są przez nas zapowiadane publicznie i może na nie przyjść każdy oraz każda, bez wcześniejszego umawiania się czy potwierdzania.

Oprócz obrzędów widać wasze zaangażowanie w różnego rodzaju akcje społeczne. Czy możesz o tym coś więcej powiedzieć?

Bycie rodzimowiercą niesie ze sobą konieczność zaangażowania w życie społeczne, toteż staramy się nie ograniczać do działalności stricte religijnej. Dotychczas dwukrotnie prowadziliśmy akcje sprzątania wybranych terenów zielonych, poza tym niekiedy udostępniamy petycje związane z ochroną przyrody w naszym mieście. Jest to palący (w przenośni i dosłownie) problem dotykający krakowian i krakowianek, dlatego nie pozostajemy obojętni na los miejskiej biosfery.

Obrzędy Gromady MIR, które odbywają się w miejscach publicznych są na ogół zgłaszane policji oraz straży pożarnej. Słyszałam, że wnioskujecie również o przydzielanie danego miejsca przez miasto na czas obrzędu. Czy Miasto Kraków jest dobrym partnerem w takiej współpracy? Jeżeli nie, w jaki sposób rozwiązujecie problem legalnego miejsca obrzędowego?

Nie do końca jest to zgodne z rzeczywistością. Jak dotąd jedyna próba uzgodnienia z miastem kwestii przestrzeni rytualnej miała miejsce przy okazji obrzędu na 100-lecie AGH, który nasza Gromada organizowała w październiku zeszłego roku. Wówczas napotkaliśmy barierę ze strony… straży pożarnej, która nadesłała odpowiedź na kilka dni przed wydarzeniem, co niestety uniemożliwiło jego rejestrację zgodnie z procedurami wymaganymi przez Urząd Miasta. Zwykle wybieramy więc publiczne tereny zielone i zgłaszamy swoją obecność służbom, które nie robią nam w tym wypadku problemów.

Czy zdarzają Wam się nieprzyjemne incydenty ze strony mieszkańców miasta ze względu na rodzimy kult, np. podczas obrzędów?

Jak dotąd tylko raz mieliśmy do czynienia z taką sytuacją, kiedy ktoś wezwał straż miejską podczas naszego święta.

Ostatnio Gromada Mir Kraków poinformowała o znikających zniczach i kwiatach spod Światowida. Czy możesz powiedzieć coś więcej o tej sprawie?

Tak, jest to kwestia, która nas w ostatnich tygodniach bardzo mocno poruszyła. Od września zeszłego roku bowiem dbamy o to, by pod Światowidem pod Wawelem stale znajdował się choć jeden płonący znicz. Mniej więcej w połowie marca zaczął on jednak być przekładany pod stojącą nieopodal figurę Maryji. Po tym, jak kilkukrotnie odkładaliśmy go z powrotem sytuacja na krótko się uspokoiła, jednak od początku maja znów dzieją się z nim dziwne rzeczy. Najpierw wkład w środku był gaszony, potem usuwany, teraz w przeciągu zaledwie kilku dni skradziono nam dwa znicze oraz kwiaty, które przynieśliśmy tam na Dzień Matki. Wczoraj (1 czerwca) postawiliśmy nowy duży znicz i kilka mniejszych, ponadto na naszej stronie pojawiają się apele o przynoszenie własnych przez osoby, które obserwują naszą stronę.

Światowid ze Zbrucza (Replika) w Krakowie, Wikimedia Commons

Jest jeszcze inna kwestia związana z tym miejscem, o której nie pisaliśmy na stronie. Kasztanowiec będący pomnikiem przyrody, który dominuje nad rzeźbą, jeszcze jakiś czas temu miał przytwierdzone różne ozdoby, a w konarach leżały pozostawione drobne ofiary. Te przedmioty również zniknęły razem z pierwszym zniczem.

A może kwiaty znikają, bo sprzątają je osoby upoważnione do pielęgnacji zieleni w Krakowie?

Rozważaliśmy taki scenariusz, ale jest to raczej mało prawdopodobne. W zniczu palił się ogień, poza tym przez dobre pół roku nie zdarzały się takie rzeczy, mimo że przez ten czas zieleń przecież była pielęgnowana. W Krakowie jest pełno kapliczek i pomników ulokowanych na skwerach czy w parkach i wątpię, by osoby pracujące w służbie zieleni usuwały takie rzeczy w ramach swojej standardowej pracy. Poza tym, kilka dniu temu duży portal katolickich tradycjonalistów zwrócił uwagę na fakt palenia przez nas zniczy w tamtym miejscu. To wskazuje raczej na religijne motywacje sprawcy.

Nie jesteśmy zresztą odosobnionym przypadkiem. Z dewastacją miejsc kultu borykają się rodzimowiercy z Olsztyna, jakiś czas temu słyszeliśmy również o dewastacji kapiszcza na Ukrainie.

Co chcecie zrobić, aby zapobiec ponowieniu takiej sytuacji?

Póki co stawiamy nowe znicze, staramy się też pojawiać w okolicy i monitorować sytuację na bieżąco. Pojawił się również pomysł, aby oznaczać nasze znicze. Jeśli to nie pomoże, będziemy szukać takiego rozwiązania, które pozwoli ujawnić osobę stojącą za wymierzonymi w nas działaniami.

Ostatnio głośno zrobiło się na temat aktu wandalizmu, który został dokonany w Gdańsku. Front kolegiaty rzymskokatolickiej pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Gdańsku został pomalowany farbą. Namalowane symbole są wiązane m.in. ze środowiskiem rodzimowierczym Słowian. Dodatkowo hasło „Stare Bogi Wrócą” nie wydaje się być przypadkowe. Co sądzisz na temat takich działań?

Zdecydowanie się im sprzeciwiam i na podstawie odbytych dyskusji mogę to powiedzieć w imieniu całego krakowskiego gniazda Miru. Naszym celem nie jest wywołanie wojny religijnej. Chcemy spokoju oraz poszanowania dla naszej wiary. Jako politeiści cenimy tolerancję wobec innowierców, nawet jeśli założenia ich wiary są niezgodne z tym, co sami wierzymy. Poczynania takie, jak wspomniane przez Ciebie, nie wynikają z rodzimej wiary, która nie ma przecież charakteru prozelitycznego, za to u ich podstaw może leżeć polityczny fanatyzm, neofictwo lub konwencje subkulturowe. Nie przysługują się one w żaden sposób sprawie rodzimowierczej, a wręcz przeciwnie – uderzając w obiekt kultu, ważny dla zwykłych ludzi wyznających katolicyzm, stawia nas w opozycji do większości społeczeństwa.

Jak ustosunkowałbyś się do takiej postawy głoszącej, jakoby powinniśmy walczyć z polskim chrześcijaństwem aby poczuło się zagrożone? Jak wpłynęłoby to na nas i nasz odbiór?

Cóż, po tym, jak napisaliśmy o sprawie na naszej stronie, pojawiły się komentarze oskarżające nas o „nadstawianie drugiego policzka”. Nie podejmujemy nawet dyskusji z ludźmi wysnuwającymi podobne zarzuty. Zdaję sobie sprawę z istnienia rodzimowierców, którym marzy się nowa reakcja pogańska, jednak to zwykłe mrzonki. Postaram się wyjaśnić, dlaczego tak uważam.

Kluczową kwestią jest tutaj etap chrystianizacji, na którym się znajdujemy. Jakby nie patrzeć to wciąż większość mieszkańców Polski jest chrześcijanami, tymczasem oryginalna reakcja pogańska miała miejsce w warunkach, gdy obcą religię wyznawały na dobrą sprawę same elity, podczas gdy większość mieszkańców kraju trwała w rodzimej wierze. Nowa religia stanowiła wówczas narzędzie opresji gospodarczej w rękach klasy wyższej. Bunt stanowił więc głównie odpowiedź na kwestie społeczne ze strony ludzi, którzy coraz mocniej odczuwali na swojej skórze ciężar tężejącej monarchii pierwszych Piastów. Trzeba to mocno podkreślić – wówczas chrześcijaństwo było wyalienowane z tkanki społecznej, dziś chrześcijanami są nasze sąsiadki, koledzy z pracy, nierzadko rodziny. Obecnie nie jest możliwy żaden bunt przeciwko kościołowi bez zwrócenia się przeciwko takim osobom.

Co do wpływu na nasz odbiór – cóż, już dziś rodzimowiercy w dużej mierze postrzegani są jako „słowiańscy antyklerykałowie”. Widzimy też, że odbiera to w dużej mierze powagę naszemu wyznaniu – w końcu mamy zajmować się kultywowaniem tradycji, czy walką z Kościołem? Istnieją różne organizacje o profilu antyklerykalnym i rodzimowiercy czy rodzimowierczynie o takich zapędach mogą tam szukać przestrzeni do realizowania swojego światopoglądu, bez angażowania do tego struktur wyznaniowych. Myślę też, że gdyby rodzimowierstwo stało się z założenia antychrześcijańskie, to doprowadziłoby do jego wyobcowania ze społeczeństwa – tak, jak 1000 lat temu wyobcowane było chrześcijaństwo.

Czy gdyby w Twojej gromadzie jakaś osoba dokonała takiego czynu i o tym byś wiedział – poinformowałbyś policję, czy wolałbyś przemilczeć sprawę?

Ani to, ani to. Poddałbym to pod dyskusję wiecu w gromadzie, oczekując naprawy wyrządzonych szkód przez tę osobę. Nie wykluczam również możliwości pożegnania takiej osoby, jeśli tak zadecyduje wiec.

Czy uważasz, że środowisko rodzimowiercze powinno odcinać się od takich działań, np. krytykując je publicznie?

To moje zdanie. Według mnie to jest pytanie o to, czy chcemy się rozwijać jako wyznanie i odzyskiwać znaczenie w społeczeństwach słowiańskich, tak jak z dużymi sukcesami dzieje się od dwóch dekad, czy raczej cofnąć się do lat 90. zeszłego wieku i trwać jako swoista subkultura? Ja wybieram tą pierwszą drogę, a to wymaga odcięcia się od ataków na innowierców.

Czy sądzisz że dwie religie/wyznania jak chrześcijaństwo (katolicyzm) i rodzimowierstwo słowiańskie mogą współegzystować, istnieć w pokojowej relacji?

Tutaj ponownie musimy spojrzeć na pewne niuanse. Niestety, ale Kościół rzymskokatolicki zawsze będzie wrogi wszelkim politeizmom, co wyklucza taki układ. Mamy natomiast przykład Armenii, gdzie tamtejsi rodzimowiercy oraz chrześcijanie mają ze sobą pokojowe relacje. Warto jednak zwrócić uwagę na kontekst tych relacji, a mianowicie fakt, iż większość Ormiańczyków jest zrzeszona w narodowym Apostolskim Kościele Ormiańskim i z poganami łączy ich kultywowanie ludowych tradycji oraz tożsamości. Przypuszczam, że gdyby w Polsce dominował polskokatolicyzm lub mariawityzm, a więc wyznania dużo mocniej związane z naszą kulturą, nawiązanie podobnych stosunków byłoby o wiele prostsze. Kościół rzymskokatolicki będący organizacją międzynarodową, jest jednak pozbawiony podobnych konotacji i obawiam się, że w jego przypadku jest to niemożliwe. Tym bardziej istotne jest więc zachowanie dobrych relacji pomiędzy nami, a zwykłymi wyznawcami i wyznawczyniami katolicyzmu.

Na koniec proszę Cię o kilka słów do naszych czytelników.

Chciałbym przede wszystkim zaapelować o rozwagę ze strony wszystkich osób rodzimej wiary. Wraz z rozwojem naszego środowiska będziemy coraz mocniej podlegać ocenie ze strony różnych jednostek i grup, w tym również wrogo do nas nastawionych. Nie pozwólmy, by kilka lekkomyślnych posunięć zaważyło na przyszłości rodzimowierstwa.

Dziękuję za rozmowę i pozdrawiam.
Wywiad przeprowadzono w dniu 02.06.2020 z Wojsławem Brożyną, który jako obiatnik Gromady MIR- Kraków
reprezentował stanowisko tej grupy rodzimowierczej w kwestii wyżej poruszonych tematów.
Wojsław Brożyna obecnie nie jest już obiatnikiem oraz członkiem Gromady MIR.

Autor wywiadu: Karolina Lisek
Gość wywiadu: Wojsław Brożyna
W ramach iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa
CC- BY- SA 3.0