Wspomnienia: Rodzimowiercza pielgrzymka – Łysa Góra
Na początku pracy z mapą Śladami Pogańskich Przodków –https://www.google.com/maps/d/u/0/edit…) narodził mi się w głowie pomysł przygotowania relacji z pielgrzymek do miejsc świętych naszych przodków lub po prostu miejsc z nimi związanych. Mają posłużyć jako przewodnik którego nie raz sam próżno poszukiwałem planując wyjazdy szczególnie że większość wskazówek dojazdu zawiera informacje dla zmotoryzowanych. Do tego chcielibyśmy ubogacić mapę zdjęciami miejsc które się w nich znajdą. Ewentualnie rycinami jeśli to niemożliwe. Od czasu kiedy zaczęliśmy cykl podróży zebrała się pokaźna ilość miejsc. Zawsze narzekałem na małą ilość czasu na archiwizacje materiałów które udało mi się zebrać. Ale w końcu udało się zabrać za tą pracę więc jest to pierwszy wpis z planowanego cyklu -Wspomnienia: Rodzimowiercza pielgrzymka.
Jako pierwsze miejsce do którego chciałbym wrócić wspomnieniami to Łysa Góra znajdująca się w Górach Świętokrzyskich w paśmie Łysogór. Jest to drugi szczyt pod względem wysokości po Łysicy znajdujący się w tym paśmie. Jest też objęty ochroną w ramach Świętokrzyskiego Parku Narodowego.
O badaniach archeologicznych na Łysej Górze więcej możecie się dowiedzieć z naszego wpisu: https://isap.info.pl/2020/04/07/rezerwat-archeologiczny-lysa-gora/
Pomimo nie zachęcającej pogody i zapowiadanych burz w sobotni poranek postanowiliśmy się nie przejmować i wyjść burzą na przeciw. Jako że mieszkamy w Krakowie najbliższym punktem przesiadkowym na trasę bezpośrednio do Łysej Góry okazały się Kielce . Do Kielc dostaliśmy się busem z MDA. W Kielcach bez większych problemów znaleźliśmy dworzec autobusowy ( niestety nigdzie nie znaleźliśmy żadnej zbiorczej tablicy z rozkładami autobusów więc udaliśmy się do punktu informacji ). Miejscowość z której wiedzie na szczyt najciekawszy szlak naszym zdaniem nazywa się Nowa Słupia. Po drodze do niej można podziwiać porośnięte lasem stoki Łysicy czyli najwyższego szczytu tego pasma górskiego, obecnie porośniętego gęstym lasem. Podania mówią, że u podnóża Łysicy istniała kiedyś pogańska świątynia.
Po dotarciu do Nowej Słupi okazało się że przypadkiem załapiemy się na dodatkową atrakcje festiwal archeologiczny „51 Dymarki Świętokrzyskie „W kręgu żelaza”” na którym można dowiedzieć się trochę o zamierzchłych czasach i ogromnych ilościach dymarek do wytopu żelaza jakie odkryli archeolodzy na terenach województwa świętokrzyskiego. Na miejscu można zobaczyć odtwórców historycznych przedstawiających głównie Gotów i Rzymian w starożytności. Obecnie festiwal jest także dużą imprezą komercyjną co łączy się z widokiem sprzedaży chińskich zabawek obok regionalnych wytworów spożywczych oraz sceny disco polo obok sceny gdzie odbywały się koncerty zespołów ludowych. Trochę dla nas za duże pomieszanie ale widać że miejscowym to zupełnie nie przeszkadzało i przybyli bardzo licznie. Na teren festiwalu wstęp oczywiście płatny( bilet normalny 15 zł dla miejscowych taniej, niestety zapomniano o turystach których taka impreza nie interesowała bo zablokowano bramkami główny szlak na szczyt Łysej Góry).
Po krótkiej wizycie w Centrum Kulturalno-Archeologicznym udaliśmy się w stronę w stronę głównego celu naszego przyjazdu. Po drodze minęliśmy główny budynek Muzeum Starożytnego Hutnictwa Świętokrzyskiego
im. prof. Mieczysława Radwana o dziwo muzeum wyglądało na zamknięte w tym dniu obstawione tylko tablicami informacyjnymi na zewnątrz pokazującymi rys historyczny oraz stan badań archeologicznych nad dymarkami. Przekraczając granicę Świętokrzyskiego Parku Narodowego od strony Nowej Słupi, po lewej stronie można zobaczyć słynny posąg ,,pielgrzyma”. Pewna legenda tłumaczy, iż kamienna figura posuwa się w stronę szczytu do przodu z prędkością jednego ziarna piasku o rok. Gdy posąg ,,pielgrzyma” sięgnie szczytu, ma nastąpić koniec świata. Widząc figurę od razu przychodzi do głowy analogia do tych znajdujących się na Ślęży. Za raz za posągiem znajduje się brama do parku narodowego a zaraz za nią kasa (wraz z biletem nabywamy wstęp na gołoborze na szczycie ) .
„ Na jej szczycie znajdować się miała bożnica w bałwochwalstwie żyjących Słowian, gdzie bożkom Lelum i Polelum ofiary czyniono i podług innych czczono tu bożyszcza: Świst, Poświst, Pogoda… ”
— kronika Jana Długosza„ Na tym też miejscu był kościół trzech bałwanów, które zwano Łada, Boda, Leli. Do których prości ludzie schadzali się pierwszego dnia maja, modły im czynić i ofiarować. Tedy Dąbrówka przyrzeczona pokazawszy ich bóżnice, kazała zbudować kościół i poświęcić ku czci i ku chwale wielebnej Świętej Trójce ”
— Powieść rzeczy istey z l. poł. XVI w.
Wchodząc na szczyt Świętego Krzyża mijamy fragmenty kopca kamiennego poświęconego A. Czartoryskiemu. Kopiec – pomnik został usypany na cześć księcia Adama Czartoryskiego po jego śmierci w 1861 roku. Upamiętnia on jego pobyt na Świętym Krzyżu, który na długo zapadł w pamięć okolicznej ludności. Po upadku Powstania Listopadowego Adam Czartoryski – prezes Rządu Narodowego – w drodze na emigracje, odwiedził z grupą oficerów klasztor na Świętym Krzyżu i przed kościołem wygłosił patriotyczną mowę. Nieopodal po lewej stronie znajduje się Grota Matki Boskiej, a po prawej drewniana kapliczka „Dąbrówki”. Udając się około 200 metrów ścieżką w prawą stronę można dotrzeć do cmentarza jeńców radzieckich pomordowanych przez Niemców w obozie na Świętym Krzyżu istniejącym tu w latach 1941-42. Cmentarz jest zlokalizowany częściowo na miejscu cmentarza więziennego, na którym grzebano ciała skazańców i więźniów zmarłych w ciężkim więzieniu istniejącym na Świętym Krzyżu od 1884 do 1939 r. My udajemy się szlakiem po łąkach szlakiem niebieskim w stronę klasztoru odwiedzamy tu tylko kryptę na której szczerze się zawiedliśmy ( 2 zł wstęp ) okazało się że znajdowało się tam tylko jedno pomieszczenie nie licząc zakratowanej zbiorowej krypty. W zabudowaniach klasztornych można zwiedzić też m.in. Muzeum Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Nas zabudowania klasztorne nie interesowały więc udaliśmy się na taras widokowy który znajduje się tuż koło wieży telewizyjno-radiowej. Można z niego zobaczyć panoramę na północ od Łysej Góry, znajduje się tu też gołoborze oraz wyeksponowany niedokończony fragment wału kultowego. Po wszystkim co zobaczyliśmy uznaliśmy że czas na przerwę znaleźliśmy dogodne miejsce koło najstarszego fragmentu wału kultowego w lesie gdzie usiedliśmy i wypiliśmy miód ku czci bogów dziadów naszych dziadów podzieliliśmy się częścią z nimi i udaliśmy się w drogę powrotną drugim szlakiem. Szlak edukacyjny którym wracaliśmy jest mniej popularny i rzadziej wybierany przez turystów. Rozpoczyna się przy pierwotnym wejściu na szczyt w luce pomiędzy wałem kultowym. Szlak jest mniej kamienisty wydaje mi się że trochę dłuższy od szlaku niebieskiego. Zejście na dół zajęło nam jakieś 40 minut. Po drodze znajdują się tablice edukacyjne opisujące ciekawe informacje o górze oraz parku narodowym. Po wyjściu z parku szybko udaliśmy się na autobus gdyż niestety gonił nas już czas nie byliśmy przygotowani na nocleg. Powrót do Krakowa upłynął dość szybko. Zapraszamy na kolejne relacje już wkrótce.
PS. Jedyna refleksja jaka za każdym razem kiedy odwiedzamy takie miejsca, że zawsze w okolicy można znaleźć bardzo dużo kapliczek krzyży i niejako zwykle rola pogańskiego sanktuarium jest pomijana w takich miejscach i nie jako stara się wymazać znaczenie religijne tych miejsc dla naszych przedchrześcijańskich przodków zawłaszczając na cele kultowe dla niektórych jedynej słusznej religii.
Autor tekstu: Karol Grabowski
Stworzone w ramach iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa
CC BY-SA 3.0