Dożynkowa przepiórka i inne zwyczaje, które warto znać
Kończy się letni, upalny dzień. Ostatni dzień żniw. Na ściernisku stoją ustawione snopki skoszonego zboża. W kącie pola pozostała już tylko jedna nieskoszona kępka. Ale nikt jej nie próbuje skosić.
Tę ostatnia kępkę zwano kozą, przepiórką, plonkopką, brodą (zdarzało się, że „brodą Welesa”). Po zakończeniu wszystkich prac następuje celebracja. „Zwyczaj chce, aby żniwaki dochodząc już do końca resztowych (ostatnich) zagonów, zostawili w polu garść niezżętego zboża (lecz tylko żyta i pszenicy). […] Ukończywszy tę czynność (zbiórkę zboża – przyp. Red.), wracają do zostawionej garści stojącego zboża, otaczają ją w koło i śpiewają stosowne pieśni, wyrywając spośród niego wszelki chwast, co znaczy, jak się wyrażają: plić brodę. Następnie jedna ze starszych kobiet, wziąwszy i skręciwszy wszystkie kłosy w jedno (do kupy), zwraca je do ziemi i zawija w środek brody, poczem dziewczęta związują całą tę garść wstążką i ubierają kwiatami. Dopełniwszy tego odchodzą, pozostawiając ową brodę w polu, na pastwę ptactwa i myszy jako ofiarę.”1
Z przestrzeni roboczej do strefy sakralnej
Znamy także inne formy postępowania z ostatnią kępką zboża. Zdarzało się „oboranie przepiórki”, to znaczy że chłopcy łapali dziewczęta i przeciągali po ziemi dookoła pozostałości, tworząc tam jakby bruzdę, następnie kobiety i dziewczęta przyozdabiały ją kwiatami i wstążkami, czasem kładziono obok ofiarę z chleba i soli na płaskim kamyku.2
Powyższe czynności, szczególnie „oborywanie” powodowały zamianę charakteru fragmentu pola, z przestrzeni roboczej do strefy sakralnej. Rysując bruzdę dookoła kępki zboża, odcinano ją od zwykłej przestrzeni, dokonywano przeniesienia jej do strefy sacrum. Natomiast pozostawiona na polu „broda” to typowa ofiara z pierwocin, składana w podzięce za obfite zbiory, typowa dla wierzeń przedchrześcijańskich. Podobnie postępowano z innymi płodami rolnymi. Nie spożywano ich, dopóki pierwsze z nich nie zostały złożone w ofierze. I tak jagody (a rozumiano pod ich mianem nie tylko borówkę czarną, ale także poziomki, jeżyny, maliny czy także agrest i wiśnie) można było jeść po Matce Boskiej Jagodnej (2 VII), natomiast pozostałe owoce po złożeniu z nich ofiary w dniu Matki Boskiej Zielnej (15 VIII).
„Przepiórka” pozostawała na polu do Dożynek lub do jesiennej orki. Wtedy ją ścinano i wplatano. Albo w wieniec dożynkowy, albo w Diducha. Diduch to ostatni snopek z tegorocznego zbioru, który ustawiano w kącie chaty w czasie Wigilii. Diduch był przybierany wstążkami, orzechami, suszonymi owocami. Zwyczaj ten wyprzedzał stawianie w podobnym charakterze choinki.
Ale obojętnie czy „brodę” wpleciono w wieniec czy w Diducha, stały one w chacie do wiosny.
To z nich czerpano pierwszą garść zboża na nowy zasiew.
Wieńce dożynkowe
Ale zostawmy w spokoju „przepiórkę”, która stoi samotnie w polu. Po zakończeniu prac polowych ze zboża zwiezionego do gospodarstwa przygotowywano „wieńce dożynkowe”. Piszę w cudzysłowie, bo nie zawsze miały one kształt okrągły czy owalny. Na Pomorzu na przykład wyplatano na „specjalnie przygotowanych drewnianych obręczach, a roślinne kompozycje na nich konstruowane miały kształty czubatych koron”3 noszonych na głowach. Największym pechem, jaki mogła mieć dziewczyna, było przewrócenie się i spadnięcie korony z głowy. A niesienie ich było utrudnione dodatkowo, bo dziewczę było oblewane wodą, mocno chlustaną z wiader. Wyznaczenie przez gromadę do niesienia wieńców było dużym wyróżnieniem, ale również odpowiedzialnością. Bo w razie niepowodzenia, i przyszłorocznych słabych plonów, cała odpowiedzialność spadała na wyróżnione dziewczęta.
Wieńce wyplatano z żyta i pszenicy. Przyozdabiano je kwiatami i orzechami. Z „wieńcami” jak i z pierwszym wypieczonym chlebem udawano się do dworu, gdzie oczekiwała na żeńców przygotowana dla nich biesiada. Uczta była podziękowaniem złożonym robotnikom za wykonaną pracę. Oczywiście na zabawie nie mogło zabraknąć muzyki, kapela przygrywała cały czas. Cała uroczystość miała charakter pozakościelny, czasem tylko wieńce w drodze do gospodarza były święcone w kościele. Oczywiście można spokojnie założyć, że jeśli Dożynki odbywały się we dworze, to bywał na nich obecny miejscowy proboszcz, i tam święcił wieńce.
Na zakończenie żniw przeprowadzano także uroczyste wprowadzanie młodzieży w grono dorosłych. To „wyzwoliny kosiarza”, „frycowanie kosiarza” czy inne podobnie zwane rytuały. Młodzież, która pokazała w czasie pracy, że jest wystarczająco dojrzała, aby pracować tak samo jak dorośli, pokazywała także swoją gotowość do zadbania o rodzinę, do zapewnienia jej pożywienia. Chłopcy przechodzili rytuał dorosłości w gronie męskim, a dziewczęta musiały wykazać się w czasie niesienia wieńców i koron.
Całość tych wszystkich obrzędów pokazywała wartość pracy, polegającej na zapewnieniu wyżywienia. Dodatkowo składano gospodarzowi ziemi ofiarę ze swojej pracy i z jej plonów, stąd wieńce i pierwszy bochen chleba, przekazywane w Dożynki. Gospodarz w czasie tego rytuału był łącznikiem pomiędzy światami, odbierał dary jako przedstawiciel Tamtego Świata.
Obrzędy u innych Słowian
Podobne obrzędy były także u innych Słowian.
Na Białorusi i Ukrainie rytuał ten nazywał się najczęściej „obrzynki”. Na Prawobrzeżnej Ukrainie rozpowszechniony był termin „wieniec”, natomiast na Wołyniu czy Podolu podobnie jak w Polsce „dożynki”.
Na Rusi Moskiewskiej używano terminów „дожин”, „спожинки”, „спожиницу”, „госпожий день”- ten ostatni jest znany z latopisów. U Czechów typowe nazwy to dożinki, obżinki, dożata. Serbowie mają cloźetwa, dożeonica, Bułgarzy żetwę i tłakę. 6)
Pamiętajmy o tym, że zwyczaje te kończą zazwyczaj najważniejsze zbiory, więc głównie zbóż (żyto, pszenica). Natomiast u Słowian Południowych podobnie kończą się także zbiory winogron, zwane „покосарщина”, tu na zakończenie pozostawiane są trzy ostatnie grona. W 1922 roku na Kijowszczyźnie zanotowano (B. Kuryło) zwyczaj „перегені” przeprowadzany w podobnej formie na zakończenie zbioru buraków.
Zwykle wygląda to podobnie do zwyczajów polskich, czasem różni się w szczegółach wykonywania „brody”, czyli ostatniej kępki plonów. Na Ziemi Czernichowskiej gospodarz pola „przełamuje brodę” najpierw w kierunku wschodnim, później w zachodnim. Ma to symbolizować początek i zakończenie prac polowych. Następnie kobiety przewiązują ją czerwoną wstążką.
Splatany jest także z kłosów krzyż równoramienny, który przynoszony jest do domu na bochenku chleba. 7)
Kobiety w czasie ozdabiania „brody” śpiewają pieśni, bardzo często występuje w nich motyw kozy. Kozy, od której ostatnia kępka niezżętego zboża najprawdopodobniej została nazwana „brodą”. Z innych zwierząt w pieśniach pojawia się koń, niedźwiedź, przepiórka, na wschodzie Rosji zaś wilk.
Plon niesiemy plon…
Tak naprawdę Dożynki do kościołów trafiły dopiero w PRL. Komuniści próbowali przejąć i zdesakralizować obrzęd. „Plon niesiemy plon, gospodarzowi w dom…”. Funkcję gospodarza z rąk właściciela szlacheckiego majątku czy bogatego chłopa przejął sekretarz gminnej organizacji partyjnej. To na jego ręce składano pierwszy wypieczony bochen chleba. Wprowadzono także Ogólnopolskie Dożynki Centralne, organizowane co roku w innym mieście, gdzie rolę „gospodarza” przejmował I Sekretarz PZPR. Pamiętam taką uroczystość zorganizowaną w 1978 roku w Piotrkowie Trybunalskim. Przez cały rok przygotowywano miasto do wizyty „gospodarza kraju”, łącznie z wymalowaniem wielkoformatowych graffiti na blokach, na osiedlu znajdującym się na trasie wjazdowej do miasta. Graffiti, które straszyły później przez dziesięciolecia.
Jednak całkowite przejęcie obrzędu przez władze świeckie się nie udało. Równocześnie z dożynkami oficjalnymi zaczęto robić dożynki kościelne. Jak opisywali autorzy „Wyrzeczyska”: „Dziś Dożynki odbywają się niemal w każdej wsi, a plon i bochny z nowo urodzonego ziarna niesie się do gminy i kościoła. […] Dożynki kościelne odbywają się na Matkę Boską Siewną (8 września). Chleby ozdobione zielonymi gałązkami, obrazy świętych i Marii wykonane z wszelkiego rodzaju ziaren, przynoszą uczestnicy na niedzielna mszę. Składają je na ołtarzu, gdzie zostają poświęcone i najczęściej będą jeszcze leżały przez kilka dni”4.
Paradoksalnie, to dzięki temu obrzęd dożynkowy wrócił do swoich korzeni przedchrześcijańskich. Bo przecież Saxo Grammaticus w „Gesta Danorum” opisuje bardzo podobny obrzęd odbywający się w świątyni w Arkonie. Tam też składano Bogom pierwszy wypieczony bochen chleba, a także zaklinano na nim dobrobyt w przyszłym roku.
Wiele osób twierdzi, że powyższe czynności były połączone ze świętowaniem dnia ku czci Matki Boskiej Zielnej (15 sierpnia), ale opisywany powszechnie zwyczaj przyozdabiania wieńców jak i Diducha orzechami sugeruje znacznie późniejszy termin, moim zdaniem była to co najmniej druga dekada września.
Literatura
1) Oskar Kolberg t.33 cytowane za A. Zadrożyńska „Światy, zaświaty” Warszawa 2000 str. 141
2) J. Klimaszewska „Doroczne obrzędy ludowe” w: „Etnografia Polski. Przemiany kultury ludowej” t.2 Wrocław 1981 str. 147
3) A. Zadrożyńska „Światy, zaświaty” Warszawa 2000 str. 143
4) T. Ciołek, J. Olędzki, A. Zadrożyńska „Wyrzeczysko. O świętowaniu w Polsce” LWS 1976 str. 258
5) Moszyński „Kultura ludowa Słowian” Warszawa 1967
6) Zadrożyńska „Światy, zaświaty” Warszawa 2000
7) http://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/etnografia-lubelszczyzny-cykl-roczny-w-zyciu-wsi-sierpien/ dostęp w dniu 09.09.2020
8) http://www.maie.lodz.pl/pl/aktualnosci/8-wrzesnia-swieto-narodzenia-najswietszej-maryi-panny-matki-boskiej-siewnej/ dostęp w dniu 09.09.2020
9) http://www.maie.lodz.pl/pl/aktualnosci/dozynki/ dostęp w dniu 09.09.2020
Autor artykułu: Arkadiusz Bartwicki
Korekta artykułu: Karolina Zwierzyńska, Ewa Mszczuja Jabłońska
W ramach iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa
CC- BY- SA 3.0