Równonoc czy równodzień? – czyli rozważania nad datami świąt
Za inspirujące komentarze dziękuję Adrianowi Markowskiemu, Arturowi Bebak – Szczuckiemu i Jackowi Fergus Fiebekowi.
Często w rozmowach, głównie ze Słowianami Wschodnimi – Białorusinami, Rosjanami, Ukraińcami – padało zadziwiające mnie datowanie obrzędów. I tak obrzęd Nocy Świętojańskiej, który wszędzie przejął funkcje Kupalnocki, na wschodzie odbywał się 24 czerwca (pomijam tu zawirowania związane z kalendarzami juliańskim i gregoriańskim), podczas gdy w Polsce to samo święto odbywa się 23 czerwca. O tym, że tam nawet nie słyszano o naszej Wigilii, nawet nie będę wspominał.
Redakcja iSAP: W tym miejscu pragniemy zachęcić Was do przeprowadzenia dyskusji, nt. spostrzeżeń naszego Dziennikarza. Temat pozostaje nadal otwarty i czeka na bardzo szczegółowe zbadanie. Pytania i wnioski najlepiej napisać w komentarzach, pod głównym postem na naszym profilu Facebook. Link bezpośrednio prowadzący do tego miejsca znajdziecie tutaj:[przejdź do posta].
I tu w warunkach polskich pojawia się słowo wytrych – wigilia. W Wikipedii możemy przeczytać, że jest to „w tradycji chrześcijańskiej rozpoczęcie obchodów świątecznych wieczorem dnia poprzedzającego, wynika ono z żydowskiej rachuby czasu, w której początkiem doby jest zmierzch”. Czyli wygląda na to, że jest to narzut katolicki na obrzędowość ludową.
Czy tak jest naprawdę?
Tradycja świętowania w wigilię obowiązuje u nas przy świętach, które są prostym 1:1 przeniesieniem tradycji słowiańskiej na świętowanie chrześcijańskie, takich jak Kupała – Noc Świętojańska czy Szczodry Wieczór – Wigilia. A najważniejsza wg doktryny katolickiej Wigilia Paschalna nie ma przełożenia na świętowanie w kulturze tradycyjnej. Bo przecież podstawowym rytuałem Wielkiej Soboty jest święconka.
Zobaczmy, co na temat liczenia czasu ma do powiedzenia Kazimierz Moszyński.
W „Kulturze ludowej Słowian” możemy przeczytać: „Choć chłopi słowiańscy powszechnie liczą czas na dnie, nie zaś na noce, jednak warto by sprawdzić, czy w prastarej tradycji rozpoczynania uroczystości od zmierzchu dnia poprzedzającego datę święta (obowiązujące m.in. odwieczne obrządki pozostające w związku z kultem dusz) nie tkwią ostatnie ślady obliczania czasu na noce. Nie byłoby w tym nic dziwnego, jeśli zważymy, że liczenie na noce pozostaje w najściślejszym związku z przewagą księżyca, pana nocy, nad słońcem w rachubie niedługich szeregów dni”. A więc jednak. Przeżytki obrzędowości przedchrześcijańskiej, zawierające liczenie podobne do żydowskiej rachuby czasu pozostały.
Kiedy podzieliłem się powyższym cytatem na grupie „Rodzimowiercy Słowiańscy, pojawiły się komentarze, że rachubę czasu opartą o noce stosowali zarówno Germanie jak i Celtowie. Germanie świętują (właśnie teraz J ) 12 Nocy Yule. We Francji jest podobny do naszej Wigilii zwyczaj świętowania – le Réveillon de Noël, a także Gody – Nöel. Owa wigilia jest tą ważniejszą częścią obchodów. Tak więc nie jesteśmy w Polsce sami w takiej rachubie czasu obrzędowego.
Tu dodatkowo pojawia się kwestia, która bardzo zastanawiała mnie, gdy pisałem artykuł o piątkowym tabu na prace kobiece, szczególnie przędzenie, tkanie itp.. Bo według znanych mi opracowań, w Polsce ten okres rozpoczynał się w czwartek po wieczerzy.
[iSAP: Śmierć za przędzenie? Czyli czego nie robić w czwartek]
Zostało to opisane w źródłach etnograficznych.
,,Każe ten co w marę wierzy,
Nie prząść w czwartek po wieczerzy,
By się mara nie gniewała
I przędziwa nie psowała.
I we czwartek o niej gwarzą
I wieczerzę później warzą,
Aby dłużej prząść dostali
A tak marę oszukali.”
~Marcin Gerss, ,,Przeciw zabobononom”, Kalendarz Królewsko-Pruski Ewangelicki 1889.
Prezentuję wierszowaną formę opisu, ale o tym zwyczaju możemy przeczytać u Gołębiowskiego czy Kolberga.
Niezawodny w tropieniu wszelkich nieprawomyślnych myśli Stanisław ze Skarbimierza w „Kazaniu o zabobonach” (z 1409 roku) wspomina także kilkakrotnie o świętowaniu w przeddzień dnia narodzin św. Jana Chrzciciela. „Kobiety i dziewczęta, które w wieczory dni poprzedzających sobotę czuwają całą noc, klaszczą, bawią się, tańczą i śpiewają”. Tak więc świętowanie w wieczór przed właściwym świętem wynikało jednak z zamierzchłej tradycji kultury ludowej.
Inny sposób wyznaczania początku cyklu świętowania przekłada się dosłownie na słownictwo używane przy opisie świąt. Wszak u nas jest równonoc wiosenna/jesienna, a inni Słowianie świętują równodzień. Jedynych współtowarzyszy mamy w Słoweńcach, którzy mają „enakonocje”. Także nasza Wielkanoc zamienia się na Białorusi czy Ukrainie w Wielkidzień.
Świadczy to tylko o jednym – różnica w sposobie wyznaczania początku czasu sacrum musiała dokonać się wcześniej niż pojawienie się chrześcijaństwa. I wśród Słowian jest naszą, typowo polską, specyfiką. Ale również ten specjalny sposób rachuby czasu jest bezsprzecznie związany z wierzeniami przedchrześcijańskimi.
A kiedy zaczyna się dzień obrzędowy? Czy trzeba próbować odróżniać białą nitkę od czarnej jak w islamie? *Nie, to akurat wie każdy z nas, bo kto w dzieciństwie nie wypatrywał pierwszej gwiazdki w Wigilię?
* Dzień w islamie kończy się, kiedy muzzein nie potrafi odróżnić białej nitki od czarnej.
Autor artykułu: Arkadiusz Bartwicki
Korekta: Adrianna Aminae Janusz (Runika)
W ramach iSAP- Słowiańska Agencja Prasowa
CC- BY- SA 3.0
Bibliografia:
[1] Ł. Gołębiowski „Lud Polski. Jego zwyczaje, zabobony”.[2] Moszyński „Kultura ludowa Słowian”.
[3] M. Olszewski „Świat zabobonów w średniowieczu”.
[4] Praca zbiorowa „Zjawiska magiczno – demoniczne na terenie dawnych ziem pruskich na tle porównawczym”.
[5] Obraz wyróżniajacy: Okolice Korostenia (Wołyń), 1921-1926, domena publiczna.