Kilka nieoczywistych filmów, które mogą spodobać się folklorolubom
W tym zestawieniu na próżno szukać filmów czerpiących ze słowiańszczyzny i kultur współistniejących sensu stricto. To zestawienie dedykuję wszystkim, którzy chcą kinem się zachwycać, a nie tylko oglądać; widzom, którzy nie potrzebują słów do czytania intencji reżyserskich i rozumieją, że sztuka służy nie tylko do ozdabiania, ale jest czasami też narzędziem samodzielnej wiwisekcji.
Wytłumaczę się też, dlaczego tutaj w sumie nie ma niczego wprost czerpiącego ze słowiańszczyzny i polskiego kina. Bo pozwoliłam sobie na stworzenie zestawienia, które ma być globalne i poszukiwałam filmów, które będą niszczyć wewnętrznie widza a potem sklejać kawałek po kawałku w mgle domysłów i metafor. Tego typu, sensualnego, tematycznego filmu na poziomie światowym nie znajdziecie w polskim kinie. Były próby i można wskazywać co niektóre filmy, ale w mojej ocenie one do tego mrocznego zestawienia nie pasują. Jednakże, niebawem pojawi się kolejne, w którym zaprezentuję dzieła polskie nierzadko bardzo intymne i tajemnicze, czerpiące z dorobku kultury ludowej. Są one inną kategorią artystyczną, czymś mniej przerażającym i… dziwnym.
Valhalla: Mroczny wojownik / Valhalla Rising (2009)
„Jednooki i niemy wojownik po wyzwoleniu z niewoli wyrusza na statku wikingów w morską podróż ku nieznanym brzegom.” [1]
Film doczekał się skrajnych opinii na „filmweb.pl„. Są tacy, którzy uważają seans za stratę czasu, inni – nie potrafią się od niego oderwać. Dla mnie niezwykle klimatyczny i pochłaniający. Jednakże nie liczcie na dynamiczne zwroty akcji i sceny rodem z netflixowego „Wiedźmina„. Na ten film potrzeba spokoju i czasu. Sądzę, że to arcydzieło, które było dla mnie pierwszym obejrzanym filmem tej klasy. Filozoficzne, krążące pomiędzy życiem ludzi a nieśmietelnością bogów, pełne metafor i fascynującej brutalności, a do tego zapierające dech w piersiach krajobrazy i ujęcia.
Moja ocena: 10/10
Czarownica / Häxan (1922)
„W swym najpopularniejszym filmie B. Christensen, łącząc dokument z fabułą, bierze na warsztat średniowieczne opętanie czarownicami. Ukazując ilustracje z epoki, daje najpierw widzowi wgląd w świat wyobrażeń owych czasów, aby następnie, juz w scenach sfabularyzowanych, przedstawić plastycznie wiarę w czarownice…” [2]
I chociaż minęło już prawie 100 lat od nagrania tego filmu, został stworzony z takim wysmakowaniem i pomysłowością, że nie zestarzał się ani o dzień. Jak na lata 20 był czymś totalnie innym. Idealny na mroźne i deszczowe wieczory. Christensen edukuje, przeraża i jednocześnie zachwyca. Nie ma sensu, abym rozwodziła się nad „Czarownicą” dłużej… po prostu obejrzyjcie.
Moja ocena: 9/10
Cały film dostępny jest na portalu „YouTube”, ale w kiepskiej jakości [kliknij i zobacz]
Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii / The VVitch: A New-England Folktale (2015)
Nowa Anglia, lata 30. XVII wieku. William i Katherine wiodą spokojne życie z piątką dzieci. Gdy ich nowo narodzony syn znika, a plony niszczeją, członkowie rodziny zwracają się przeciwko sobie. [3]
Tak jak wspominałam na wstępie, nie znajdziecie w tym zestawieniu filmów sensu stricto czerpiących ze znanej nam słowiańszczyzny.
„Czarownica …” to historia ubrana w przepiękną estetykę płynącą ze zgaszonych barw. Film pełen jest wspaniałej scenografii, dopracowanych kostiumów i niepewności: „Czy las ponownie zażąda dla siebie ofiary”?
I chociaż zarówno region jak i czasy odbiegają znacznie od naszych głównych zainteresowań na iSAP, film jest w stanie oddać chaos i zwątpienie ludzi pochłoniętych w religii, zmanipulowanych i wystraszonych. A gdy strach wyciąga swoje pazury, nie ma znaczenia kogo obarczysz winą za dotykające cię nieszczęście, ważne, żebyś ty nie był oskarżonym.
Moja ocena: 7/10
Listopad / November (2017)
„W pewnej estońskiej wiosce grasują wilkołaki, duchy i zaraza. Głównym zmartwieniem mieszkańców jest przetrwanie długiej, mrocznej zimy.” [4]
Niepokojący, magiczny… Jeżeli mieliście okazję oglądać rewelacyjny „Lighthouse” (2019), to mniej więcej z tego typu estetyką spotkacie się podczas seansu filmu „Listopad”. Zachęcam do obejrzenia zwiastuna, już on sam potrafi wprowadzić widza w ten tajemniczy klimat.
Film jest pewną wariacją na temat estońskich wierzeń ludowych, jednakże podobnie do „Czarownicy: Bajki ludowej z Nowej Anglii”, wspaniale żongluje ludzkimi niepokojami i rządzami, odsłaniając je przed widownią.
Moja ocena: 9/10
Rytuał / The Ritual (2017)
„Czwórka dawnych przyjaciół, którzy ostatnio rzadko się widują, wybiera się do Szwecji na wędrówkę po górach – być może ich ostatnią.” [5]
Tutaj mamy doczynienia już z nieco lżejszym kinem, które może nawet trochę wystraszyć. W niektórych elementach scenografii przypomina mi kreatywne „Blair Witch Project” (1999), jednakże na tym związki się kończą. Bogowie i demony potrafią w przewrotny sposób pomóc człowiekowi w osiąganiu jego pragnień, lub w pokonywaniu problemów. Ten horror (wg mnie film psychologiczny) właśnie o tym jest. Ponownie ujrzycie piękne krajobrazy, budzące strach odchłanie lasów i… intrygującą interpretację mitologicznej postaci jaką jest skandynawski Jötunn.
Moja ocena: 7/10
Midsommar (2019)
„Młoda para w czasie wakacji odwiedza odizolowaną od świata szwedzką wioskę. Wkrótce dowiaduje się o ekscentrycznych miejscowych tradycjach.” [6]
Skoro zestawienie nosi tytuł „Kilka nieoczywistych filmów…” nie mogło zabraknąć tutaj „Midsommar”.
Film w środowisku rodzimokulturowym miał swoje 5 minut, bo „ktoś powiedział, że tam jakieś pogańskie rytuały się dziejo!”. Dużo osób rzuciło się na film bez psychicznego przygotowania na kino w reżyserii Ari Astera. Brak kinowego obycia sprawił, że dla wielu ten film był jakąś groteskową wydmuszką bez ładu i składu. Wszyscy zgodnie uznali, że jest to tylko inspiracja nie wiele mająca związku z rzeczywistością środowisk „rodzimo”.
I jak mogę zgodzić się z ostatnim zdaniem, tak absolutnie nie mogę w przypadku wcześniejszego. To intrygująca fabuła, która bada widza niczym sonda wpychana do przełyku. To, co mamy jako widzowie wyciągnąć to zdumienie, wnioski ze swojej własnej wrażliwości i… florystyczne inspiracje. Tak, ten film nie jest dla mnie takim arcydziełem jak przytaczana „Valhala: Mroczny Wojownik” lub „Listopad”, ale jest nowym punktem na kinowej mapie, przesunięciem granic, turpizmem w najpiękniej ujetętej współcześnie formie. A intrygująca z perspektywy widza brutalność pomaga dostrzec kontrast w zderzeniu kultur.
Moja ocena: 9/10
Mam nadzieję, że moje zestawienie trochę poszerzyło Wasze filmowe horyzonty lub zweryfikowaliście swoją opinię o filmie z opinią drugiego człowieka. Jeśli oglądaliście któryś z wymienionych przeze mnie filmów, serdecznie zapraszam do komentowania! Jestem bardzo ciekawa jak inni postrzegają te filmy, bo nie są oczywiste w odbiorze.
Literatura
[1] https://www.filmweb.pl/film/Valhalla%3A+Mroczny+wojownik-2009-391382, dostęp: 13.01.2021,[2] https://www.filmweb.pl/film/Czarownice-1922-91325, dostęp: 13.01.2021,
[3] https://www.filmweb.pl/film/Czarownica%3A+Bajka+ludowa+z+Nowej+Anglii-2015-729157, dostęp: 13.01.2021,
[4] https://www.filmweb.pl/film/Listopad-2017-796975, dostęp: 13.01.2021,
[5] https://www.filmweb.pl/film/Rytua%C5%82-2017-796602, dostęp: 13.01.2021,
[6] https://www.filmweb.pl/film/Midsommar.+W+bia%C5%82y+dzie%C5%84-2019-817414, dostęp: 13.01.2021,
[7] Obrazek wyróżniający: Kadr filmu „Listopad” (2017).
Autorka artykułu: Karolina Lisek
Korekta: Stanisław Lipski
W ramach iSAP- Słowiańska Agencja Prasowa
CC- BY- SA 3.0