Ładowanie

Co łączy Swaroga i Swarożyca z zaświatami?

swaróg swarożyć dadźbóg

Co łączy Swaroga i Swarożyca z zaświatami?

Osoby jakkolwiek zaznajomione z wierzeniami naszych przedchrześcijańskich przodków z całą pewnością kojarzą mityczną postać imieniem Swaróg.

[iSAP: Co łączy Swaroga z alkoholem?]

Jest to bóg-kowal wymieniony w glosach do słowiańskiego przekładu kroniki Jana Malali z X lub XI wieku, którego etymologię imienia wywodzi się współcześnie z prasłowiańskiego *sъvarъ, składającego się z przedrostka *sъ- znaczącego ‘dobry, własny’ i rdzenia *varъ ‘ogień, żar’.

W niniejszym artykule przyjrzymy się związkom boskiego kowala i ognia z zaświatami, czyli obszarem powszechnie wiązanym z siłami chtonicznymi.

Przez płomienie w Zaświaty – Swaróg i Swarożyc

Andrzej Mierzwiński[1], rozpatrując obrzędowość pogrzebową i problematykę eschatologiczną w odniesieniu do ludów z epoki pól popielnicowych zauważył, że zmiany w obrządku pogrzebowym (odejście od pochówku szkieletowego na rzecz ciałopalenia) nałożyły się wyraźnie na pojawienie się i popularyzację w życiu codziennym człowieka metalu, a więc na epokę brązu i wczesną epokę żelaza. Taka radykalna zmiana, zdaniem badacza, musiała odbić się na wierzeniach ludów doświadczających nagłego skoku technologicznego. 

[iSAP: Co wiemy o słowiańskiej Nyji?]

Mierzwiński swoje studia strukturalno-semiotyczne oparł m.in. na założeniu, że opanowanie przetapiania rud metali w kontrolowany sposób w połączeniu z wiarą w magiczną moc ognia (substancja transformująca) zrodziło przekonanie, że możliwym stał się proces kontrolowanej przemiany nieboszczyka w „przodka” poprzez ogień, za sprawą metonimicznego skojarzenia ciała osoby zmarłej z metalem oraz jego przemianami. Wystarczyło jedynie powtórzyć lub symbolicznie odtworzyć akt odlewniczy, w którym tworzywem był sam zmarły, aby zapewnić mu skuteczny dostęp do zaświatów. 

swaróg

Swaróg, Andriej Szyszkin, 2015. CC BY

Konsekwencją takiej eschatologii było „uspołecznienie” zaświatów, a warunkiem ich osiągnięcia stała się przynależność do określonej społeczności rodowo-plemiennej, dysponującej potężnym orężem oddziaływania magicznego, ponieważ sama śmierć biologiczna przestała wystarczać. Mierzwiński zauważył dodatkowo, że zaświaty w mitach homeryckich czy sumeryjsko-akadyjskich były etnicznie jednorodne, zamieszkałe przez przedstawicieli danej kultury, co mogło wynikać w prosty sposób ze wspomnianego paradygmatu myślenia. 

Temat jest obszerny i wszystkich zainteresowanych zachęcam do sięgnięcia po prace Andrzeja Mierzwińskiego. Dla naszych rozważań niezwykle istotne będzie to, że już na przełomie III i II tysiąclecia p.n.e. kremacja miała coś wspólnego z ogniem, kowalstwem i communitas. Mamy tu ewidentnie do czynienia ze strukturą długiego trwania, ponieważ jeszcze w XIX-wiecznej kulturze ludowej wyobrażano sobie zaświaty jako lustrzane odbicie świata żywych, gdzie dusze jednego rodu lub plemienia gromadziły się przy wspólnym ogniu i pozostawały w stałej łączności z żywymi potomkami.[2] Po bliższym przyjrzeniu się wierzeniom Słowian stanie się oczywiste, że słowiańskie mity o ogniu i kowalstwie orbitowały wokół przedstawionej wyżej koncepcji zaświatów. 

Nie tylko Swaróg – Perun uobecniający ład 

Dla głębszego zrozumienia tematu musimy na wstępie powiedzieć parę słów o Perunie, którego postać często pojawia się w mitach dotyczących kowalstwa. W mitologii ludów indoeuropejskich zawsze występuje postać gromowładcy, który przy pomocy piorunów walczy z siłami chaosu, które pokonuje i przepędza, przywracając porządek na świecie. Zwycięstwo boga burz nigdy nie jest jednak ostateczne. Potwory, chociaż zwyciężone i spętane, nadal istnieją gdzieś na krańcach kosmosu, na dnie światowego oceanu, czekając, by powrócić. 

Piorunowładca w mitach to zawsze bóg-bohater, heros, który aktywnie przeciwstawia się siłom chaosu, ale także budzący lęk i grozę siłacz uosabiający święty gniew. Na gruncie indoeuropejskim Perun odpowiadałby więc wedyjskiemu Indrze, gromowładnemu bogu wojny i pogody. Według mitów, nikt nie mógł stawić czoła Wrytrze, smokowi „wiążącemu” wody w skale, dopóki nie narodził się Indra, gromowładny bóg-wojownik.[3] 

„Kiedy gniew jego zagrzmiał, rozdarł Wrytrę w kończynach, wody gnał do morza.[4]

Zabicie Wrytry było największym czynem Indry, stało się jednak również największym jego przestępstwem, Wrytra był bowiem braminem (w hinduizmie członek najwyższej warny, klasy kapłańskiej). Z tego względu bóg po walce nie wrócił do nieba, lecz ukrywał się w łodydze lotosu, a tron władcy przejął Nahusza „co tron Indry zajął, a potem strącony w podłego węża się zamienił, z wyżyn blasku w otchłań nieszczęścia spadając”.[5] Na uwolniony tron powrócił niebawem Indra, a z nim jego wierna żona Śaczi.[6] W ruskich bylinach Ilja Muromiec, którego pierwowzorem był zapewne Perun, „czuje niemoc od nadmiaru mocy”, wobec czego skazany jest na brak jakiegokolwiek działania przez 33 lata życia.[7] Być może niemoc Ilji Muromca jest reliktem podobnego mitu u Słowian wschodnich, czym nie będziemy się tu zajmować. 

swaróg i swarożyc

Autor: Sukharev ©

Funkcją bóstwa gromowładnego jest przywracanie zachwianego ładu, a jak napisała Anna Nowicka-Struska:

 „We wszystkich kulturach świata śmierć jest »nie-porządkiem«, ładem odwróconym i chaosem. Burzy ustanowioną strukturę zbiorowości. Antidotum na chwilowe zachwianie świata jest rytuał, misterium, które przywraca ład, wyprowadza z chaosu na nowo porządkując świat ziemski, przywracając mu strukturę przy jednoczesnym pozbyciu się zmarłego“. [8]

Nie ma jednoznacznych dowodów, które mogłyby wskazywać na związek Peruna z rytami pogrzebowymi, chociaż pewnymi poszlakami mogą być depozyty w formie miniaturowych toporków i piorunowych strzałek (belemnitów) znajdowane sporadycznie w grobach. Liczne znaleziska nie tylko belemnitów i kamiennych toporków, ale i krzemieni, których związek z ogniem jest w pełni zrozumiały, pozwalają z kolei na dopatrywanie się związków z pochówkiem ciałopalnym u innej postaci mitycznej, która bywała przedstawiana jako wierny towarzysz bóstwa gromowładnego, o czym dalej. 

Zacznijmy od tego, że u Bałtów gromowładny bóg był nazywany wieloma imionami, ponieważ jego prawdziwe imię było obłożone tabu. Na Litwie w XX wieku starzy ludzie zabraniali dzieciom wymawiania imienia boga Perkonsa/Perkūnasa, a zamiast tego należało używać jakiegoś imienia zastępczego. Tylko dorośli mogli wypowiadać prawdziwe imię boga, w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie, ale nawet wtedy preferowano używanie zdrobnień lub imion zastępczych. Z tego powodu Perkūnas miał wiele przydomków, takich jak Dudutis – Dudniący, Bruzgulis – Hałasujący, Tarškutis – Turkoczący, Poškulis – Trzaskający, ewentualnie Akmeninis kalvis – Kamienny kowal.[9]

Swaróg-kowal

Po bliższym przyjrzeniu się podaniom zauważymy, że o ile Perkūnas bywał niekiedy określany kowalem, to litewski folklor często wspomina o osobnym bogu-kowalu, wiernym towarzyszu gromowładcy, imieniem Dievaitis Kalvelis (lit. Bożek Kowal). Kalvelis był pomocnikiem Perkūnasa, kojarzony z ogniem, wodą i kowalstwem. W dawnym Wilnie kowale pracowali w pobliżu centrum kultowego Perkūnasa. Prawdopodobnie właśnie z tego powodu czasem nawet sam Perkūnas był uważany za kowala boga bogów, świetlistego Dievasa, a niektórzy opowiadali, że pioruny są iskrami wydobywającymi się spod młota Perkūnasa uderzającego o kowadło. Łotewskim odpowiednikiem Kalvelisa był Dangaus Kalviui, a z zachodniobiałoruskiego folkloru znamy z kolei kowala imieniem Nepaprastajam Kalviui, który według pieśni umieścił Księżyc na rozłożystym dębie.[10]

[iSAP: Weles – bóg choroby i uzdrowienia]

W polskim folklorze postać kowala występuje często w roli pomocnika demiurga, który wykuł niebo.[11] Bardzo pomocne przy próbie odtworzenia pierwotnego brzmienia tego mitu są trzy wzmianki z podań kaukaskich Wajnachów (Inguszy i Czeczenów), których głównym bohaterem jest Pirŭon. Klejn wykazał w przekonujący sposób, że imię to jest zniekształconą formą imienia boga Peruna.  Opowieści z nim związane przywędrowały na Kaukaz razem z imigracją w tamtym kierunku dużej grupy ludności Słowiańskiej. Zjawisko to nastąpiło najpewniej pomiędzy VII i VIII wiekiem. Pirŭon miał być bogiem odpowiedzialnym za stworzenie miedzianego sklepienia niebios: „według podań Pirŭon uczynił miedziane sklepienie niebios. Zmuszał kobiety do wchodzenia na wykonane własnoręcznie sklepienie i lania stamtąd wody. Pirŭon utrzymywał, że na niebie i ziemi on tylko jest bogiem, i zmuszał wszystkich, żeby na niego pracowali”.[12] 

Swaróg kowal

Autor: Igor Ozhiganov ©

Być może podwykonawcą Peruna w mitach był pierwotnie bóg kojarzony z kowalstwem, na co wskazywałyby podania z XIX- i XX-wiecznego folkloru. W polskich kolędach ludowych spod jodły dziki wykopują złotą bryłę, z której kowal wykuwa złote naczynie służące niebiańskim istotom, co w połączeniu ze słowami jednego z podań wierzeniowych, że świat powstał z jaja leżącego na niebotycznym drzewie, pozwala nam postawić hipotezę, że istniała jakaś wariacja mitu o kowalu wykuwającym ciała niebieskie i zawieszającym je w konarach Kosmicznego Drzewa Życia. Istnieje cała masa bajek, w których z jaja wykluwa się piękna panienka o złotych włosach. W jednej z nich napotkany dziadek wręcza młodzieńcowi jajko i mówi tak: „Słuchaj, młodzieńcze; mam ja tu takie jajko, co je ci mogę podarować, ale trzeba do niego wielkiej cierpliwości. Weź to jajko i idź; jest tam za lasem sadzawka; puść to jajko do wody i siedź, póki ci się z niego nie wylęgnie panna”.[13] Panna z opowieści posiada wyraźnie cechy solarne, takie jak złote włosy mogące być nawiązaniem do promieni słonecznych, natomiast sadzawka symbolizuje prawdopodobnie morze-Ocean, z którego wynurzył się świat. 

Rozpatrując symbolikę mitów albo dokonując próby zrekonstruowania ich pierwotnego brzmienia należy pamiętać o wieloznaczności symbolu, którego znaczenie zmienia się w zależności od kontekstu, w jakim symbol został użyty. Dopiero zrozumienie intencji autora na najbardziej ogólnym poziomie otwiera przed nami drogę do właściwej interpretacji pojedynczych znaków umieszczonych w określonym ciągu. W kontekście kreacji świata na drzewie kosmicznym (raj-drzewku) wznoszącym się pośrodku morza wyobraźnia ludowa umieszczała trzy gołębie, które wydobywając z dna morskiego piasek i złoty kamień, tworzą z nich niebo, słońce, zorze, księżyc i gwiazdy.[14] Z różnych barw piasku powstają odpowiadające im elementy przyrody, np. według jednego z wariantów pieśni z drobnego piasku powstaje „czarna ziemica, lodowata wodzica, zielona trawica”, z kolei z niebieskiego kamienia „błękitne niebo, jasny miesiączek, świetliste słoneczko i wszystkie gwiazdeczki”.[15] W ludowych kolędach bożonarodzeniowych, w których pojawia się kowal, wybitną rolę gra natomiast złoto.

Związek boskiego kowala z ogniem i ludowymi diabłami

Złoto i żółć w kulturze słowiańskiej mają konotacje typowo chtoniczne. Widać to dobrze w postaci Welesa karającego krzywoprzysięzców skrofułami, czyli zołzami, albo zołotuchą (tekst ruskiej przysięgi z X w. mówi, iż krzywoprzysięzcy zostaną przez Welesa wyzłoceni jak złoto). Również litewski Velinas karał tą chorobą ludzi, którzy mu zawinili. Rusałki czesały swoje złote włosy złotymi grzebieniami, a choroba zwana Zołotnik według jednej z zamów siedzi na złotym krześle w morzu. Owy zestaw wspólnych skojarzeń semantycznych dla pojęcia złota wynikał najpewniej stąd, że złoto znajduje się w podziemiach. Reminiscencją owych przekonań w kulturze ludowej była wiara w diabły żyjące w podziemiach i pilnujące skarbów. 

W opowieściach z bałtyjskiego folkloru ludowy diabeł często jest przedstawiany jako kowal, który przyucza młodego pomocnika do swego fachu. W wielu litewskich bajkach można znaleźć informację, że na początku świata jedynie diabły były kowalami i tylko one potrafiły kuć żelazo, przez co wierzono powszechnie, że kowale nauczyli się swojego fachu od czartów. Podobnie było z ogniem. Jedna z litewskich bajek ajtiologicznych o pochodzeniu ognia opowiada, że w dawnych czasach tylko diabły posiadały i chroniły ogień. Znane są też bajki, zarówno u Słowian, jak i Bałtów, w których brutalny kowal torturuje diabła np. za niedotrzymanie słowa. Możemy założyć, że pierwotnie bóg chtoniczno-infernalny lub jakieś podziemne istoty nieznane nam z imienia opiekowały się kowalstwem, ale opieka ta została im odebrana przez kowala.[16] W polskiej bajce ludowej diabeł, któremu kowal dokuczał, profanując jego wizerunek, uczy kowala fałszywego sposobu odmładzania ludzi i dopiero gdy kowal za nieskuteczne odmłodzenie ma zginąć na szubienicy, ratuje go diabeł i każe przysiądz, że ten przestanie mu dokuczać.[17] 

W bajce słoweńskiej siedlisko Olbrzyma Vouvela znajdujące się u podnóża góry (kosmicznej?) zostało przyrównane do kuźni: 

„Vouvel był olbrzym, który mieszkał pod Turjakiem (góra w parafji św. Ilj, t. j. św. Idzi) i był taki żarłoczny, że na śniadanie zjadał całego wołu i wypijał wodę z rzeczki Miślinja. Pewien pasterz zasnął raz pod rozłożystym bukiem. Po obudzeniu się spostrzegł brak 9 krów. Idąc za śladami ich kopyt, doszedł do jaskini pod Turjakiem, gdzie spał Vouvel. Z nozdrzy śpiącego wychodził dym jak z kuźni. A przy nim była biała kobieta i odpędzała muchy. Pasterzowi zdawało się, iż Vouvel ma ogon węża. Przestraszył się też bardzo, począł uciekać z całych sił i opowiedział o tym, co widział, proboszczowi. Proboszcz poszedł na wskazane miejsce, pokropił wodą święconą. Wówczas Vouvel zamienił się w smoka i uleciał niby chmura nad pianinami, a tam, gdzie poleciał, łamały się najsilniejsze choćby jodły”.

W innej wersji tej samej legendy przeciwnikiem smoka Vouvela jest kowal: 

„Vouvel ma dużo cennych rzeczy ukrytych pod górą. Raz pewien kowal, wiedząc, że Vouvela nie ma w domu, poszedł i ogromnym młotem uderzył w skalne wrota.”[18] 

Należałoby wspomnieć również o ukraińskiej legendzie opowiadającej o powstaniu Wałów Żmijowych. Istnieje wiele jej wariantów. W jednej z wersji czytamy, że na Ukrainie był sławny olbrzym i nazywał się Żmij. Mieszkańcy kraju całego drżeli od strachu i bojaźni, bo ich pożerał. Na szczęście znalazł się kowal małego wzrostu, który się odważył uwolnić kraj rodzinny od potwora. Chwycił Żmija kleszczami żelaznymi, zaprzągł do pługa i orał nim wał, który się ciągnie dziś jeszcze w okolicy Wasylkowa i nazywa się Żmijowym. Gdy kowal przyprowadził go do rzeki Bohu, zmęczony Żmij wypił całą wodę. Gdy z nim przyszedł do Dniepru, ten cały Dniepr wypił, a gdy przybyli wreszcie do Morza Czarnego, Żmij z pragnienia wielkiego wbiegł do morza, lecz opiwszy się wody zdechł na brzegu.[19] Inny wariant legendy dodaje, że Żmij wyszedł z morza i miał siedem głów, i nie pożerał wszystkich mieszkańców, tylko składano mu w ofierze najpiękniejsze dziewice.[20] 

Swaróg i bóstwo ognia 

W folklorze Bałtów bóg-kowal jest jednocześnie bóstwem ognia, np. Łasicki wymienia żmudzkie bóstwo dzików imieniem Krukis, którego czcili kowale. Teonimowi przyjrzał się dokładnie Mikołaj Akielewicz w pracy pt. „Gramatyka języka litewskiego: głosownia” wydanej w 1890 roku, na łamach której stwierdził, że imię Krukis jest spokrewnione z lit. kùrti (kùria, kúrė) ‘rozniecać ogień; tworzyć, czynić’. Do tej samej rodziny wyrazów zaliczył słowo užkuraitis (od už kurýs ‘drugi mąż’, dosł. ‘palacz’, od uż ‘za’ i kurti ‘palić w piecu’): 

„Gospodyni domu, po stracie pierwszego męża, szczególnie gdy jest obarczona nieletniemi dziećmi, obiera sobie drugiego małżonka, który się zowie uzkuris zapalacz, to jest: stróż domowego ogniska, opiekun wdowy, jéj dziatek i własności ich. Uzkuris obowiązany przed pasierbami pełnoletnimi zdać rachunek z ich majątku, którym zarządzał”.[21]

Żmudzki Krukis byłby więc odpowiednikiem Swarożyca czczonego przez Wieletów w Radogoszczy. Oba bóstwa łączyła postać dzika i opieka nad ogniem. Thietmar z Merseburga wspomniał, że daleko na zachodzie jest w Radogoszczy wspaniała świątynia z cudnym posągiem Swarożyca, wzniesiona na podwalinach z rogów. W jeziorze przy owej świątyni miał się ukazywać odyniec przepowiadający wojnę.[22] Kult Swarożyca poświadczony jest również na Rusi. Tzw. Słowo Christolubca mówi o złych chrześcijanach, dwuwiercach, którzy „do ognia się modlą, zwąc go Swarożycem”. Również Słowo św. Grigorija krótko pisze: „ogniowi Swarożycowi modlą się”.[23] 

Poprzez komparatystykę z wierzeniami Bałtów należałoby założyć, że Swarożyc to nie patronimicum (imię odojcowskie) jak wielokrotnie sugerowano, lecz deminutivum (zdrobnienie) od Swarog. A zatem Swaróg i Swarożyc to nie dwie różne postaci: ojciec i syn, lecz jedna i ta sama osoba boska opiekująca się zarówno ogniem, jak i kowalstwem.

Świątynia Swarożyca zbudowana na fundamencie z rogów dzikich zwierząt to istotny trop, gdyż w kolędach słowiańskich i bałtyjskich występuje postać jelenia dziewięciorogiego z kuźnią na jednym z rogów (Przyleciał jeleń dziewięciorogi./ Na pierwszym rogu ogień się palił./ Na drugim rogu kowale kuli etc.), którego rogi dźwigają ciała niebieskie (najczęściej Księżyc, ale także Słońce). Opowieści o złotym jeleniu spotykamy w różnych kręgach kulturowych. Ze względu na podobieństwo poroża do gałęzi, wizerunek jelenia kojarzony jest z Drzewem Życia, a to, że rogi jeleni zawsze odrastają, ukazuje cykliczność istniejącą w przyrodzie, przez co symbolika jelenia niemal zawsze nawiązuje do mitu umierającej i następnie odradzającej się wegetacji. Możemy założyć, że wystrój świątyni w Radogoszczy jest nawiązaniem do mitu o kowalu, wykuwającym ciała niebieskie i zawieszającym je na „niebotycznym drzewie” (axis mundi), którego konary skojarzono z porożem. 

Narodziny nowego rytu pogrzebowego

W kontekście walki kowala ze Żmijem oraz postulowanego przez Mierzwińskiego zastąpienia starego rytu pogrzebowego przez nowy, interesujący wydaje się mit Hucułów mówiący o ognistej Żertwie (por. stp. żerta, żertwa ‘ofiara, ofiara całopalna’) wyznaczonej przez Boga odchodzącego do nieba na swoją „powiernicę”. Miała ona wygląd człowieka, żyła na szczycie góry między niebem i ziemią, żywiąc się rosnącymi tam jagodami, dzięki czemu była „czysta”. Podczas podróży na ziemię Żertwa przemieniała się w węża ze skrzydłami. Pewnego razu, przebywając długo wśród ludzi, zgłodniała i najadła się ścierwa, przez co stała się nieczysta. Za karę Bóg uczynił z niej strażniczkę źródła. Aby równocześnie ukarać ludzi, nakazał Żertwie puszczać wodę tylko wtedy, gdy dostanie człowieka na pożarcie. Z huculskiej legendy dowiadujemy się, że ostatecznie ludzi od Żertwy uwolnił „pewien święty człowiek”.

Huculski mit o smoku pożerającym truchła wygląda na zmitologizowaną opowieść o kultowych zmianach w traktowaniu pochówku. Społeczne wyzbycie się zmarłego równoznaczne z ofiarowaniem go mocom podziemnym zdaniem Mierzwińskiego było cechą starszej obrzędowości postmortalnej, którą wyrażało rytualne spętanie zmarłego. Mając w pamięci, że kuźnia Velniasa według litewskich mitów jest chronologicznie starsza od kuźni Kalvisa, być może w bałtyjskich przekazach również będziemy w stanie odnaleźć ślady mitu o przezwyciężeniu starego porządku obrzędowego przez nowy. W jednej z litewskich bajek kowal Kalvis pokonuje Velniasa i podgrzewa na ogniu zgodnie ze sztuką kowalską, następnie wrzuca do kotła, po czasie wyjmuje, kładzie na kowadle i uderza tak długo, aż Velnias staje się płaski jak żelazo. Nie trudno zauważyć, że Kalvis traktuje Velniasa jak surowiec. Różnica jest tylko taka, że żelazo po obróbce staje się półproduktem, Velnias natomiast ulega zniszczeniu.[24] 

Podobnie jak ukraińska legenda o Wałach Żmijowych, litewska bajka pokazuje, że Kalvis ma szczególną moc neutralizowania wpływu sił podziemnych, podobnie jak każde działanie zamieniające naturę w kulturę. Celem pracy kowala jest przecież przeobrażenie czegoś dzikiego w coś udomowionego – przedmiot codziennego użytku, a więc transmutacja anekumeny w ekumenę. W micie demiurgowie nurkują po budulec do morza, po czym tworzą z niego Słońce. Złoto jest przenoszone z dolnej sfery kosmosu do górnej – ruda co prawda zostaje wydobyta z podziemi, ale w przekształconej postaci kowal umieszcza ją w Wysokim Niebie. W tym tkwi prawdziwa potęga Kalvisa – potrafi wyrwać siłom chtonicznym i przeobrazić nawet coś tak silnie kojarzonego z podziemiami jak złoto. Kalvis jest wręcz uosobieniem sił kulturotwórczych. 

Kowal w pracy

Kowal w pracy. Domena publiczna.

W ruskim odpisie starobułgarskiego tłumaczenia greckiej kroniki Malali, pochodzącym z XI wieku, znajduje się w ustępie poświęconym historii bajecznej Egiptu glosa, w której autor identyfikuje Feosta (Hefajstosa) ze Swarogiem. Swaróg występuje w niej jako bohater kulturowy, który dał ludziom wiedzę o obróbce metalu, dzięki czemu człowiek dokonał postępu technologicznego i wyszedł z epoki kamienia łupanego. Ustanowił również monogamię, aby kobiety „przestały żyć jak zwierzęta”.[25] Opis ten idealnie pasuje do archetypu kowala, odpowiedzialnego za procesy kulturotwórcze. Przypomnijmy, że imię Swaroga składa się z członu swar wywodzącego się z prasłowiańskiego *sъvarъ, który składa się z przedrostka *sъ- znaczącego ‘dobry, własny’ i rdzenia *varъ ‘ogień, żar’. Imię bóstwa nawiązuje więc z jednej strony do swojskości, obszaru znanego i zasiedlonego przez człowieka, a z drugiej strony – do ognia.

Moszyński zauważył, że nie ma z całą pewnością ani jednego zjawiska, do którego lud czułby tak żywą sympatię, jak do „świętego ognia”. Ogień zamienia surową żywność (anekumena) w potrawę (ekumena), albo dzikie ostępy w ognisko domowe. Ujarzmienie ognia co najmniej 400 000 lat temu i opanowanie wytopu metali w epoce brązu i żelaza można przyrównać jedynie do rewolucji przemysłowej w XIX wieku. Obie przemiany sprawiły, że rozwój ludzkości mógł ruszyć i nie wyhamowywać do tej pory. Dopiero w tej optyce wydaje się oczywiste, dlaczego kowal stał się wiernym towarzyszem gromowładcy. Obaj są herosami kulturowymi i strażnikami ekumeny, chociaż różni ich temperament. Żmij, z którym walczy kowal, reprezentuje nie tylko chaos, ale również obcość rozciągającą się tam, gdzie kończy się ognisko wspólnotowe i społeczny ład.

Kowal i zaświaty 

Ze wzmianek do kroniki Malali dowiadujemy się nie tylko o słowiańskim Swarogu, ale również o bałtyjskim bogu kowalstwa imieniem Teliavelis, który według jednej z glos miał wykuć Słońce i podrzucić je na niebo. Zdaniem niektórych językoznawców obecność rdzenia *vel w imieniu bóstwa (prawdopodobnie przydomku Kalvisa) zdradza związki bóstwa z Velniasem, litewskim odpowiednikiem Welesa oraz litewskim słowem „vele”, oznaczającym ‘dusza, duch’.[26] To by uprawdopodobniło hipotezę o chtonicznym rodowodzie kowala, którego do fachu przyucza bóg podziemny, a następnie wyzyskuje zdobytą u mistrza wiedzę przeciwko niemu. Kierowało by również naszą uwagę ku zaświatom, jako jednym z miejsc epifanii i aktywności bóstwa. 

W pieśni ludowej Televelis na brzegu oceanu lub nieba wykuwa pierścień, koronę lub „złotą czaszę”. Ma młot, którym nieustannie od nowa wykuwa Słońce. Misjonarz Hieronim z Pragi (XV w.) pisał, że Litwini czczą wielki żelazny młot, wierząc, że ten młot wyprowadził Słońce z niewoli.[27] Być może słoweńskie podanie o kowalu, który uderza młotem w bramy znajdujące się u stóp góry zamieszkiwanej przez smoka Vouvela, „który ma dużo cennych rzeczy schowanych pod górą”, wyrosło z podobnego mitu.

Yggdrasil – Drzewo Świata w mitologii nordyckiej

Yggdrasil – Drzewo Świata w mitologii nordyckiej. Domena publiczna.

Podań o wędrówce kowala do dolnej sfery kosmosu lub informacji wręcz o zamieszkiwaniu przez niego zaświatów zachowało się całkiem sporo. W jednej z ruskich bylin o Światogorze, olbrzym spotyka na swej drodze Mikułę i chcąc poznać swoje przeznaczenie zostaje przez niego wysłany w Góry Północne, gdzie powinien znaleźć kuźnię pod najwyższym drzewem. Zastać ma tam kowala, który opowie mu o jego przyszłości. Światogor dziękuje Mikule i jedzie jak najprędzej w kierunku Gór Północnych, a kiedy dociera na miejsce, zastaje w nich kowala wykuwającego dwie cienkie nici. Zapytany, co robi, odpowiada, że wykuwa losy wszystkich tych, którzy mają się pobrać.[28]

Góry Północne mogą być nawiązaniem do zaświatów, podobnych do skandynawskiej Hel, krainy położonej na najdalszej północy świata, opisywanej jako „kraj mrozu i wiecznej nocy”. Relikty podobnego wyobrażenia o krainie umarłych, chociaż już mocno zatartego, można odnaleźć w podaniach ludowych z terenów współczesnej Polski, w powiązaniu z księżycem, który bywał konceptualizowany jako kraina zmarłych albo miejsce pośmiertnej pokuty.[29] W jednej z bajek chłop przedstawia diabłu, od którego pożyczył wcześniej pieniądze, Księżyc jako swego brata „kowala niebieskiego, który jest zdolny przedmioty żelazne pochwycić”.[30] W Zachodnich Karpatach opowiadano z kolei legendę, że „Miesiąc ongiś schodził na ziemię i rozpalał na niej ogień.”[31] Góry Północne przypominają też Horynię. W podaniach Ruskich było to wyklęte miejsce w wielkiej górze na końcu świata, gdzie wiatry i złe duchy miały swą siedzibę.[32]

Prawdopodobnie nie chodzi o mitologiczne przejęcie przez boskiego kowala kontroli nad całymi zaświatami, a jedynie jedną z ich sfer – tą najbardziej udomowioną, zamieszkałą wyłącznie przez przodków, którzy pomyślnie przeszli funeralną inicjację w ogniu. Być może jakiś mit z tym związany zachował się w formie szczątkowej w baśni pt. „Kowal i diabli. Śmierć na gruszy”, w której kowal zaprzedaje duszę diabłu w zamian za mistrzostwo w swoim fachu. Gdy przychodzi po niego śmierć, ten podstępnie wysyła ją na magiczną gruszę. Drzewo posiada właściwość uwięzienia każdego, który je dotknie, zatem śmierć zostaje unieruchomiona. Po odniesieniu zwycięstwa bohater udaje się do piekieł, skąd przy pomocy futrzanego płaszcza przecedza kotły w celu wyłowienia nieszczęsnych, potępionych dusz i wydobycia ich na powierzchnię. Na koniec, nie mogąc się dostać do nieba, trafia na Księżyc, gdzie pozostaje widoczny na jego powierzchni.[33]

Motyw wyprawy w zaświaty, warunkowego zawieszenia śmierci i ocalenia dusz cierpiących niedolę zdradza pewne cechy mitu prometejskiego, w którym bohater za cenę własnej zguby ratuje niesłusznie uciskanych, samemu grzęznąc na granicy życia i śmierci. Przestrzeń liminalna pomiędzy doczesnością a wiekuistością jest właśnie obszarem, w której działa aktywnie ogień jako stos pogrzebowy. Przyjmuje w swoje trzewia nieboszczyka i zmieniając jego substancjalność sprawia, że możliwa staje się transformacja „trupa” w „przodka”, analogicznie do surowca, który dzięki przetopieniu i pracy rzemieślnika może stać się produktem.

Jeśli narzędziem służącym do przeprowadzania zmarłego do zaświatów był ogień i magia zakotwiczona w metalurgii stopowej, nie może dziwić fakt, że boski kowal bywał kojarzony z księżycem. Jeszcze do niedawna wierzono, że dusze w drodze do krainy umarłych muszą pokonać granicę między światami, którą najczęściej stanowiła woda (zazwyczaj rzeka lub morze), w którym zanurzał się znikający z nieba księżyc. Błędne dusze zatrzymywały się na wodzie, na granicy światów, nie mogąc jej pokonać, pozostając w metonimicznym związku z księżycem oraz jego przemianami.[34] W ogóle w bajce „Kowal i diabli. Śmierć na gruszy” mamy do czynienia z natłokiem symboliki liminalnej, która potęguje wrażenie, że mowa jest w niej o rytuale przejścia. Dzika grusza, rosnąca często w pojedynkę na polach, miedzach czy lesie, łączona była z samotnością i opuszczeniem, stanowiąc przestrzeń graniczną naznaczoną śmiercią.[35]

Potwierdzeniem słuszności takiej właśnie interpretacji może być inny wariant bajki, gdzie zamiast kowala występuje pastuch, któremu po wyzwoleniu dusz z mąk piekielnych objawia się Maryja i mówi: 

„Dziękuję tobie kmiotku mój poczciwy, żeś mi duszyczki te wyzwolił z piekła, lecz nim pokuty ich termin przeminie, musisz je jeszcze pasać w tej dolinie i dbać, by żadna nie wpadła znów w szkodę”.[36] 

Pastuch-kowal staje się więc nie tylko wyzwolicielem cierpiących dusz, uwięzionych w świecie podziemnym, ale i ich pasterzem. 

Niestety, z uwagi na obszerność zagadnienia, nie jesteśmy w stanie dokonać pełnej reinterpretacji w niniejszym artykule. Wiele wskazuje jednak na to, że kowal poprzez konszachty z siłami chtonicznymi sam stał się władcą pewnej części królestwa zmarłych, prawdopodobnie tego, w którym rezydują dusze przodków. To by również tłumaczyło tajemniczy związek dusz z ogniem. Wiara w błędne ogniki, jako błąkające się dusze zmarłych, jest dość częsta w ludowych podaniach. Palenie ogni dla dusz w dniach poświęconym przodkom, aby te mogły się przy nich ogrzać, również zdradza ścisły związek duszy z ogniem. 

Autor artykułu: Patryk Paterek
Korekta: Adrianna Aminae Janusz
W ramach iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa

Bibliografia