Ładowanie

Sprzedałem duszę muzyce. Paweł Dyjan z zespołu Svita

svita

Sprzedałem duszę muzyce. Paweł Dyjan z zespołu Svita

Debiutancki krążek zespołu Svita przynosi z sobą brzmienia z dość różnych, momentami odległych od siebie światów. Niemniej całość składa się na bardzo szeroko rozumiany fantasy folk. 

[iSAP: Svita: folk, fantastyka, poezja śpiewana..]

Pomysłodawcą projektu jest Paweł Dyjan, muzyk, który wywodzi się ze środowiska folkowego. Materiał na album powstawał przez cztery lata i w efekcie połączył autorskie interpretacje nordyckich i słowiańskich średniowiecznych legend przetransponowanych w stylistykę fantasy  z klimatami współczesnymi. Pierwsza „czwórka” płyty – PortalCzarna DrogaPani Jeziora (I tu zaznaczę od razu, że nie nie jest to cover znanego hiciora Leśnego Licha) i Leśny to swoista, wręcz koncept-albumowa opowieść z pogranicza dawnych światów północnej i wschodniej Europy.

Wilczyn: Paweł, zanim powstała Svita, to Ty już z niejednego folkowego pieca chleb jadłeś. Przypomnij to proszę choć pokrótce.

Paweł Dyjan: Jestem folkoholikiem. Sprzedałem duszę muzyce piętnaście lat temu i tak zostało do dziś. Poważniejsza działalność zaczęła się na studiach, wtedy to stworzyłem wraz z Iwoną Karcz mały zespół Ividi. Graliśmy muzykę świata, było w tym wszystko, brzmienia ukraińskie, bałkańskie, polskie… A ja intensywnie rozwijałem grę na lirze korbowej. Dziś Iwona śpiewa w bardzo dobrej krakowskiej kapeli Żmij i wokalnie dalej jest w świetnej formie. A wracając do mnie – gdy nasze drogi się rozeszły, chciałem spróbować czegoś mocniejszego, szczególnie na popularności folkmetalowego Eluveitie. I tak grupa pasjonatów ze Śląska w 2014 roku uformowała zespół Othalan. Byliśmy początkującym zespołem studenckim, w którym nikogo nie było stać na nagrania, a ambicje sięgały wysoko – zatem jako realizator dźwięku, już po studiach, podjąłem się zadania nagrania płyty własnym kosztem. Materiał powstawał dokładnie trzy lata. Zależało mi bardzo na jakości i opłaciło się, bo „Czarnobóg” osiągnął ponad milion wyświetleń, płyty w dalszym ciągu słucha się świetnie. Niestety wskutek wewnętrznych sporów nasze drogi się rozeszły, co było dla mnie trudne, bo wiele pracy w to włożyłem… Na skutek doświadczeń z Othalan powstał projekt Svita, który już w całości kontroluję. Muzycy, którzy się tam nagrali, zrobili to na zasadach muzyków sesyjnych do napisanych przeze mnie utworów. Ponownie postawiłem na jakość ale też bardzo ambitnie podszedłem do warstwy wizualnej, gdzie album promuje aż osiem teledysków. Podam pewne suche statystyki, bo program wylicza godziny, jakie spędziłem przy pracy: dla Othalana było to pięć tysięcy a dla projektu Svita około sześć tysięcy godzin. Podobny czas spędziłem też przy pracy nad obróbką filmów. Ludzie sobie nie zdają sprawy ile to kosztuje – a w tym czasie można by niejeden dom zbudować – ale o marzenia trzeba walczyć.

svita

Na zdjęciu Paweł Dyjan. Na prawie cytatu.

 Svita łączy w sobie wiele światów, nie tylko muzycznych. Mamy tu fantasy folk, szczyptę nuty kameralnej, sporo dźwięków rodem ze świata gier. Rozwiniesz temat?

W roku 2017, kiedy powstawał koncept na ten album, był to czas triumfu gry „Wiedźmin” i jego niezwykłego soundtracku. Muzyka miała początkowo iść w tę stronę i rozwinąć temat „Pani Jeziora „ i „Leśnych Demonów” jako fan tego typu klimatów ale i jako pewnego rodzaju portfolio. Ta muzyka miała krzyczeć: Hej, jestem jak Hans Zimmer, weźcie mnie do kolejnej produkcji! W nagraniach też nie było kompromisów, są w nich wszystkie „modne” instrumenty folkowe takie jak nyckelharpa, lira korbowa, a nawet cór pięćdziesięcioosobowy. Powiedziałem sobie, że pokażę wszystko to najlepsze, na co mnie stać.

[iSAP: PATRONUJEMY Svita]

Czy debiutancki album Svity można nazwać „koncept albumem”?

Na pewno koncepcyjny względem filmu. Album otwierają cztery teledyski, które są połączone fabularnie. Polecam obejrzeć! Głosu w intrze udzielił legendarny Xardas z Gothica, pan Tomasz Marzecki, a poza fabułą, której nie chcę za dużo zdradzać, jest i gra komputerowa, również przeze mnie napisana w wersji prototypowej ale grywalna. Była testowana przez około trzydziestu osób i zawiera mniej błędów niż niejedna gra triple A, zatem jest to, poniekąd, i jakościowa produkcja, która łączy się z muzyką. Można ją pobrać na stronie www.svita.com.pl

Pogadajmy o utworach. „Czarna Droga”, „Pani Jeziora” i „Leśny” to sięgnięcie po szeroko rozumiany świat mitologii słowiańskiej. Czy to efekt coraz większej popularności, czy wręcz mody na tak zwaną „Słowiańszczyznę”, czy sięgałeś po jakieś źródła historyczne i naukowe?

Tak, czytałem książki Leonarda Pełki, ale moda na „słowiańskość” też na pewno wpłynęła na wybór repertuaru. W moim przypadku marzeniem jest tworzenie muzyki do gier i filmów – i to, poniekąd, była bezpośrednia motywacja. Uważam, że muzyka powinna dawać coś więcej niż tylko muzykę, ale też nie być skostniała. Nie należę do purystów folkowych, lubię bawić się formą, uwspółcześniać stare motywy, co też ma swoje odzwierciedlenie w albumie.

Na płycie przewija się też treść nordycko-skandynawska. Chociażby „Den Vilde Jagt”, choć nie tylko.

Parę miesięcy pracowałem w Danii i bardzo dobrze to wspominam. Mają piękny kraj, języki, kulturę, znakomite motywy ludowe i całą historię związaną z Wikingami. Zatem i w tym języku musiało coś powstać. Pomógł mi w tym kolega Duńczyk, który poetycko przetłumaczył polski tekst. Utwór jest zupełnie autorski, chciałem w nim pokazać coś z Wardruny, Skald czy innych tego typu kapel. Surowy, zimny, nordycki klimat. 

„Earven” to bardzo głębokie sięgnięcie do Tolkiena. Klasyka musi być, czyż nie?

O „Earwen” nagrałem cały, piętnastominutowy odcinek na kanale YouTube Svita o tytule „Rozmawiamy o języku elfów – sindarin i quenya”.  A że najbliżej mi do elfa, to i w tym języku musiało coś powstać. Było to niełatwe zadanie, bo utwór też jest autorski, tekst jest napisany wspólnie ze znajoma Kasią Sut, która tłumaczyła go na sindarin kierując się książkami i opracowaniami. Była to szalona praca, co dokładniej tłumaczę na wspomnianym filmie. Do zaśpiewania tego kawałka zaprosiłem bardzo aktywną w niemieckich social mediach artystkę Annie Hurdy Gurdy, a i tam, nad Morzem Północnym, powstał też klip.

„Entrance To The Tavern” i „Duch Wiatru” to utwory instrumentalne. Tu przemawia do wyobraźni słuchacza muzyka. Następnie całość kończy „Duch Nocy”. Czy to nieprzypadkowe, czy tak wyszło?

„Entrance To The Tavern” to inspiracja soundtrackiem z filmu „Gangi Nowego Yorku” z Leonardo Di Caprio wcielającego się w postać irlandzkiego imigranta. Była też scena bójki w barze – więc i coś w tym klimacie się znalazło. „Duch Wiatru” to prezentacja typowego soundtrack’u rodem ze świata średniowiecznego fantasy, a „Duch Nocy” to już nieco inna historia. To mroczniejszy utwór, inspirowany zimnym, nordyckim brzmieniem jak i twórczością Leśmiana, który czerpał garściami z folkloru. A na wokalu jest tu żywa legenda Magda Przychodzka, która była jedną z pierwszych na polskiej scenie folkmetalowej wokalistką, a obecnie prowadzi zespół Derwana i swój solowy projekt . Cieszę się bardzo, że ten twór z jej udziałem znalazł się na płycie. I dodam ciekawostkę, pewnie nikt nie rozpozna, ale w „Duchu Nocy”  można się doszukać motywu „Już się zmierzcha” Wacława z Szamotuł, to była muzyka z czasów Renesansu. 

Na koniec dostajemy etno-rockowy bonus „Koci Kłak”, który jak dla mnie, jest czymś zupełnie innym. Skąd ten pomysł?

„Koci Kłak” powstał na fali hype’u na Cyberpunk w 2020 roku. Zaprezentowałem własną wizję takiego buntowniczego brzmienia. Na tablicę wrzuciłem Rage Against The Machine – bo to jest dla mnie wzór dla tego typu muzyki. Na gitarze zagrał najlepszy gitarzysta Paweł Palej a ja sam zarapowałem. Ostatecznie soundtrack do Cyberpunka nie przypomina „Kociego Kłaka” – i dobrze, bo uważam, że moja propozycja była lepsza, a mogłaby się znaleźć w tej grze. W warstwie merytorycznej odnosi się do korgorusz, słowiańskich demonów w postaci kota. 

Czy będą w najbliższym czasie koncerty promujące ten album?

Na pewno będą koncerty, próby idą pełną parą w nowym składzie z Julią Jagus na wokalu. Będą nowe utwory takie jak „Przez Gaj”, czyli polska wersja szwedzkiego „I riden sa”. Pojawi się też coś odświeżonego z repertuaru krakowskiej Piwnicy Pod Baranami, starsi mogą pamiętać, to był kawał świetnej, choć zapomnianej polskiej muzyki.  

Bardzo dziękuję za poświęcony nam czas!

Dzięki za wywiad, zapraszam na stronę www.svita.com.pl!

KUP PŁYTĘ SVITA

Autor wywiadu: Witt Wilczyński
Gość wywiadu: Paweł Dyjan (Svita)
Korekta: Ewa Mszczuja Jabłońska

W ramach iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa
CC BY-SA 3.0