Magia jako stały element życia i obrzędów w Beskidach Zachodnich
Historia mojej rodziny po kądzieli jest nierozerwalnie związana z Żywiecczyzną. Tutaj urodzili się i żyli moi przodkowie, którzy pozostawili po sobie spuściznę w postaci niemałego gospodarstwa rolnego i kawałka lasu. Nic więc dziwnego, że od dziecka byłam wychowywana zgodnie z kulturą i wierzeniami tego regionu.
Ja urodziłam się w Żywcu, a dzieciństwo i młode lata spędziłam na wsi, u Dziadków, którzy byli codziennymi towarzyszami moich zabaw. Przez kilkadziesiąt lat w naszym, dziś ponad 120- letnim domu, mieszkały pod jednym dachem cztery generacje. Dziś takie warunki życia wydają nam się nienowoczesne, uchodzą wręcz za szkodliwe dla młodych rodzin. Ja jednak bardzo skorzystałam na bliskości prababci, babci oraz dziadka. W czasach, kiedy jeszcze nie było Internetu, a telewizja odbierała trzy programy, spędzałam długie godziny, słuchając opowieści dziadków z dawnych lat, podglądałam ich przy pracy w domu i na polu, towarzyszyłam im w drodze na targ i na łąkę. Moje dzieciństwo było niewątpliwie magiczne i przepełnione dawnymi tradycjami, śpiewami i opowieściami z czasów, kiedy życie na wsi, wyznaczał rytm natury. Wiele z dawnych opowieści uwieczniłam i opublikowałam, aby kolejne pokolenia mogły je przeczytać i uświadomić sobie kim jesteśmy, skąd pochodzimy i jak wyglądało dawniej życie w Beskidach Zachodnich. [1]
Gdzie leży Żywiec? Charakterystyka geograficzna
Beskidy Zachodnie stanowią pasmo górskie, położone w południowej Polsce, w obrębie Zewnętrznych Karpat Zachodnich. W ich skład wchodzą między innymi Beskid Śląski i Żywiecki, Kotlina Żywiecka, Beskid Mały i Beskid Sądecki oraz Beski Makowski i Magura Orawska.
W Beskidach Zachodnich można wyróżnić pięć pięter krajobrazowych: podgórski, dolno- i górnoreglowy, subalpejski i alpejski. Każdy z nich charakteryzuje się inną formą terenu, fauną i florą. Należy dodać, że przez Beskidy przepływa również Wisła, zaś najwyższym szczytem jest wysoki na 1725 m n.p.m. Diablak, znany częściej pod nazwą Babia Góra. Zarówno ukształtowanie terenu, jak i gęste lasy, stanowią idealne warunki do kształtowania się charakterystycznej dla tego obszaru magii ludowej, jak podań oraz legend, w dużej mierze związanych z wypasem owiec, uprawą roli oraz trudami życia w często niesprzyjających warunkach.
Świętowanie – magiczny czas
Jedna z najbardziej znanych polskich etnolożek, autorka i redaktorka kilkunastu książek, a także tłumaczka wielu prac etnologicznych i antropologicznych – Anna Jadwiga Zadrożyńska-Barącz – pisała, że święto jest szczególnym rodzajem czasu [3], podkreślając rozróżnienie między czasem codzienności, oznaczającym czas pracy i czasem niezwykłym, czyli świątecznym. Czas niezwykły charakteryzował się nakazami i zakazami, rytuałami, obyczajami i zwyczajami, których należało koniecznie dopełnić, aby nie ściągnąć na siebie sakcji od siły wyższej lub innych ludzi. „Człowiek wykonujący zabieg magiczny wierzył, że dzięki wypowiadaniu pewnych formuł i powtarzaniu określonych czynności jest w stanie panować nad siłami przyrody, kierować nimi i zmuszać do posłuszeństwa” [4]. W Beskidach Zachodnich obchodzono niewątpliwie wiele świąt, które najpierw miały charakter słowiański, a dziś nierozłącznie związane są z katolicyzmem. Pod wpływem chrystianizacji zniknęli co prawda słowiańscy bogowie i ich posągi oraz świątynie, ale ślady słowiańskich wierzeń, pozostały w obrzędach Beskidach Zachodnich do dziś. Poniżej podaję kilka przykładów, odnoszących się do świąt z regionu Żywiecczyzny.
Palmy i bagniątka w magii ludowej Żywiecczyzny
Współcześnie, w Niedzielę Palmową dzieci i dorośli w całej Polsce święcą palmy. Na Żywiecczyźnie występuje jednak pewna różnica w tej kwestii, ponieważ przyjęło się, że to chłopcy niosą do kościoła palmę, zaś dziewczęta tzw. bagniątko. W słowniku etymologicznym języka polskiego czytamy, że bagniątko to pierwotnie gałązka wierzby, łozy z kosmatymi pączkami, czyli popularne bazie [5]. Bagniątko niesione do święcenia przybiera formę bukietu złożonego m.in. z jałowca czy bukszpanu i bazi, ozdobionego kolorowymi wstążkami. Jałowiec stanowił jedną z roślin magicznych dla Słowian. Dymem z jałowca okadzano krowy mleczne i pastwiska chroniąc je przed zaklęciami i uważano, że chroni przed morowym powietrzem stosowano go także w pomieszczeniach, w których znajdowały się zwłoki. Służył także jałowiec do wróżb – w dniu świętego Andrzeja (30 listopada) panny o północy biegały do lasu i urywały lewą ręką gałązkę tego krzewu. Nie oglądając się za siebie ani na zerwaną gałązkę, pędziły potem z powrotem do domu, gdzie dopiero obejrzeć mogły co urwały. Gałązka zielona wróżyła kawalera, żółknąca – wdowca, a uschnięta zupełnie – starego dziada [6].
Krowa w magi ludowej
W magii dotyczącej hodowli duże znaczenie przypisywano przedmiotom związanym z pozyskiwaniem i przetwórstwem mleka, a zwłaszcza naczyniom i tkaninom używanym do cedzenia mleka. Miały one ścisły związek z hodowlanym zwierzęciem i za ich pomocą można było na to zwierzę oddziaływać. Ponieważ to rolnictwo I hodowla były kiedyś głównymi zajęciami mieszkańców Beskidów Zachodnich i Podtatrza, w kulturze i wierze ludowej zachowało się wiele elementów, dotyczący właśnie krów dojnych oraz dawanego przez nie mleka. Nie należy zapominać, że w tej okolicy rodziny były niegdyś ubogie. Często rodzina ponad 10-osobowa posiadała tylko jedną krowę, stanowiącą de facto ich żywicielkę. Dlatego nie dziwi mnie fakt, że powieść W.S. Reymonta-Chłopi- rozpoczyna się właśnie od sceny z umierającą krową, która Boryna musi uśmiercić, a następnie złorzeczy na swoich bliskich, którzy jej nie dopilnowali. W tym fragmencie powieści widzimy, że zwierzęta hodowlane miały nierzadko większą wartość dla gospodarza, od jego domowników. W części pierwszej Chłopów, opisującej jesień, odnajdujemy także następujący fragment, potwierdzający, że wiara w czarownice odbierające krowom mleko, była znana także w innych regionach Polski.
— A stara ino w kościele siaduje, a na książce się modli, a na odpusty chodzi!
— Prawda, ale czarownica to też jest; a Wawrzonowym krowom to chto mleko odebrał, co? A jak na Jadamowego chłopaka, co jej śliwki w sadku obrywał, jakieś złe słowo powiedziała, to mu się zaraz taki kołtun zbił i tak go pokręciło, Jezus! [7]
Czarownice, które kradły mleko
Warto wspomnieć również o legendach ludowych związanych z mlekiem i masłem. Znane mi z rodzinnych stron opowieści przytacza także Barbara Ogrodowska w swojej wyśmienitej
książce pt. Tradycje polskiego stołu. W rozdziale poświęconym mleku i jego przetworom znajdziemy następujący fragment, wskazujący na ogromną rolę, jaką odgrywały te produkty w dawnej Polsce: „Zarówno z brakiem mleka, jak i niewytłumaczoną jego obfitością, której zazdroszczono sąsiadkom, posądzając je o konszachty w diabłem, wiązał się cały bogaty folklor mleczarski, niezliczone wierzenia o czarownicach odbierającym krowom mleko, dojącym je (oczywiście za sprawą sił nieczystych) ze sznurów zawieszonych u powały, przemieniających mleko w poranną rosę itp., a także ochronne praktyki i zaklęcia (tzw. szeptuchy) mające zapobiec utracie mleka” [8].
Historię o czarownicy, zamieszkującej wieś Wieprz, okolice góry Grojec na Żywiecczyźnie, opowiedział mi kilkakrotnie mój Dziadek. Jego rodzina, podobnie jak wiele innych, trudniła się rolnictwem i żyła w bardzo skromnych warunkach. Dlatego krowa była traktowana jako jej największy skarb. Dziadek mówił, że w pewnym momencie przestała dawać mleko, nie chciała jeść i wyglądała na chorą. Tymczasem sąsiadka, która nie posiadała żadnych zwierząt hodowlanych, nagle miała w domu masło i ser. Jak złamać zły czar, poradził rodzinie mojego dziadka pewien nieznajomy stary człowiek. Kazał on włożyć pod próg domu i obory talerze z wodą święconą. Od tego czasu krowie wróciły siły i znów dawała tyle mleka co poprzednio [9]. Również w folklorze angielskim oraz niemieckim znajdziemy historie, mówiące o kradzieży masła i śmietany przez czarownice, które miały przemieniać się w motyle. Ma to odzwierciedlenie zarówno w niemieckim określeniu motyla, der Schmetterling (dialektalne słowo Schmetten oznacza śmietanę), jak i w angielskim słowie butterfly (ang. butter to masło) [10].
Pająki, podłaźniczki, diduchy
W czasach dzieciństwa moich dziadków w domach wieszało się jeszcze tzw. połaźnicę, zwaną także wiyrsółkiem kryźbõnem albo mójką. Ozdoby wykonywane ze słomy, a później także z papieru kolorowego lub bibuły, fantazyjne pająki, jabłka, orzechy oraz kostki cukru, to wszystko i jeszcze więcej można było znaleźć w wiejskiej chacie w czasie Godów albo Godnych Świąt. Przyjmuje się, że podłaźnica jako pradawny symbol kosmicznego drzewa i jednocześnie znak nowego, odradzającego się po zimie życia, miał chronić domowników przede wszystkim przed urokami i złem. Dlatego podłaźnicę po Godach przechowywano i palono na przykład jej gałązki, aby rozpędzić burze i pioruny [11].
Dziecko w kulturze ludowej
Narodziny i śmierć to epizody w życiu każdego człowieka, które stały się w kulturze ludowej zjawiskami szczególnie sakralizowanymi. Dlatego literatura przedmiotu zwykła mówić o dualności dzieci i osób starszych, o ich przynależności do dwóch światów równocześnie, co
dawało im dostęp do sfery sacrum [12]. Dziecko symbolizuje cykliczne odradzanie się przyrody i czasu. Widać to m.in. w noworocznych obrzędach. Nowy Rok przedstawiany jest jako dziecko. Zajmuje miejsce Starego Roku, utożsamianego z sędziwym starcem. Warto pamiętać, że dzieci oraz starcy zajmowali w mitycznych wierzeniach wiejskich społeczności szczególne miejsce. Dzieci, ponieważ nie były jeszcze dojrzałymi i pełnowartościowymi członkami wspólnoty, nie mogły ani chodzić, ani mówić, ani same mieć potomstwa. Dlatego właśnie dziecko w tradycji ludowej postrzegano jako istotę nieokreśloną. Zarówno dziecko, jak i matkę chroniono przy użyciu wszelkiego rodzaju środków apotropeicznych. Wykonywano specjalne gesty, wiązano czerwone nitki, pod łóżeczkiem kładziono ostre narzędzia, święcone zioła itp. Często jednak nie troszczono się zbytnio o małe dzieci, ponieważ śmiertelność niemowląt była kiedyś bardzo wysoka. Dodatkowo ich śmierć uzasadniano jakimiś nadprzyrodzonymi siłami, których zwykły człowiek i tak nie mógł powstrzymać. Wraz z chrystianizacją wśród ludności wiejskiej ugruntowało się również przekonanie, że maleńkie, ochrzczone dziecko, które umiera, zajmuje szczególną pozycję w niebie [13]. Czas ciąży był szczególnym okresem w życiu kobiety, dotyczyło jej wiele nakazów oraz zakazów. Duża liczba tych przesądów przetrwała, w nieco zmienionej formie, do dziś i są one powtarzane jak mantra wszystkim przyszłym matkom.
Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich- krótka recenzja
Autorki: Katarzyna Ceklarz, Urszula Janicka-Krzywda
Tytuł: Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Wydawnictwo: Tatrzański Park Narodowy
Data wydania: Wydanie 2. 2024 rok
Liczba stron: 303
ISBN: 9788396560339
Leksykon to drugie wydanie kompleksowej publikacji, która hasłowo wyjaśnia skomplikowany świat góralskichczarów na Podtatrzu oraz w Beskidach Zachodnich. Książka po raz pierwszy ukazała się już w 2014 roku pt. Czary góralskie. Magia Podtatrza i Beskidów Zachodnich. Nakład leksykonu szybko się wyprzedał i ciężko było nabyć nawet używane egzemplarze tej unikalnej publikacji. W związku z tym autorka oraz wydawnictwo podjęli prace nad kolejnym wydaniem. Jako osoba wychowana w Beskidach Zachodnich, odnajduję w leksykonie wiele znanych mi z codziennego życia wierzeń i zabiegów magicznych. Z drugiej strony forma leksykonu oraz odnośniki do pokrewnych haseł mogą posłużyć osobom spoza regionu jako swoiste wprowadzenie do tematu. Krótka forma wyjaśnianych haseł, rozbudza także ciekawość czytelników i zmusza do poszukiwania dalszych źródeł, dotyczących poszczególnych zagadnień. Dodatkowym atutem leksykonu są utrzymane w konwencji ludowej, a jednak nowoczesne ilustracje Aleksandry Czudżak. Urodzona w 1994 roku artystka, sama o sobie pisze, że wychowała się w polskim lesie. Tworzy prace związane z takimi tematami jak kobiecość, natura, archetypy, folklor i mity [14]. Publikację polecam bardzo serdecznie wszystkim miłośnikom magii ludowej, regionalistom, etnologom oraz słowianofilom. Nie da się przeczytać leksykonu w jeden wieczór, z drugiej strony odnośniki przy jednym haśle sprawiają, że trzeba przejść do kolejnego hasła, a tym samym pozostać przy lekturze przez pewien dłuższy czas.
Myślę, że zapotrzebowanie na tego typu publikacje jest obecnie duże, z braku innych, rzetelnych źródeł, opowiadających o magii, legendach i dawnych wierzeniach z moich rodzinnych stron.
Autorka tekstu: dr Justyna Michniuk
Korekta: Karolina Lisek
Redakcja: Karolina Lisek
W ramach iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa
Artykuł powstał w ramach współpracy reklamowej.
Przypisy
1.Patrz m.in. Pismo folkowe, 138 (5/2018), Żywieckie prażuchy, s.38 oraz Pismo folkowe, 138 (5/2018), O straży nocnej w Dzień Zaduszny, s.20.
2.Beskidy.info, Beskidy Zachodnie, https://beskidy.infopl.info/beskidy-zachodnie/, dostęp z dnia 03.05.2024.
3.A. Zadrożyńska, Powtarzać czas początku. Część I. O świętowaniu dorocznych świąt w Polsce, Wydawnictwo Spółdzielcze, Warszawa 1985, s.9.
4.Tamże, op.cit, s.12.
5.Słownik etymologiczny języka polskiego, bagnięć, https://pl.wikisource.org/wiki/S%C5%82ownik_etymologiczny_j%C4%99zyka_polskiego/bagni%C4%99%C4%87, dostęp z dnia 01.05.2024.
6.K. Ceklarz, U. Janicka-Krzywda, Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich, Tatrzański Park Narodowy, Wydanie II zmienione i poprawione, Zakopane 2024, s.84.
7.W. S. Reymont, Chłopi, Część pierwsza – Jesień, https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/chlopi-czesc-pierwsza-jesien.html#f88, wers 88.
8.B. Ogrodowska, Tradycje polskiego stołu, Warszawa 2010, s. 189.
9.J. Michniuk, Jak Pan Jezus chodził po świecie. Gawęda żywiecka [w:] Pismo folkowe, 152-153 (1-2/2021), s. 16.
10.J. Michniuk, Masło, które uśmiecha się do mieszczanek, sprzedaje się bez słów [w:] Pismo folkowe, 148 (3/2020), s. 36-37.
11.K. Ceklarz, U. Janicka-Krzywda, Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich, Tatrzański Park Narodowy, Wydanie II zmienione i poprawione, Zakopane 2024, s.188.
12.Por. M. Delimata, Dziecko w Polsce średniowiecznej, Poznań 2004.
13.R. Kaczorowski, Przesądy i wierzenia w ludowej kulturze polskich mieszkańców Warmii na przełomie XIX i XX wieku, „Studia Elbląskie” 2003, t. 5, s. 93–103.
14.Aleksandra Czudżak, storna internetowa artystki, https://czudzak.com/about/, dostęp z dnia 01.05.2024.
1 comment