Stroje serbołużyckie – wywiad z dr Agnieszką Łachowską
Panią Agnieszkę Łachowską poznałam poprzez wspólną znajomą, zaangażowaną w życie kulturalne polskich Dolnych Łużyc. Bardzo szybko okazało się, że łączy nas wiele zbieżnych zainteresowań, mamy wspólnych znajomych i bardzo często bywamy na tych samych wydarzeniach, czy to w Polsce, czy w Niemczech.
Udało mi się porozmawiać z panią Agnieszką przy okazji Święta Parku w Żarach, pod koniec kwietnia 2023 roku, gdzie prezentowała piękne, regionalne stroje z tych terenów, które historycznie zamieszkiwali Serbołużyczanie. W 2017 r. pani Agnieszka obroniła pracę doktorską pt. Odzież wiejska jako element kapitału społecznego i kulturowego na przykładzie Wschodnich Łużyc napisaną pod kierunkiem znawcy i przyjaciela Serbołużyczan, pana prof. Tomasza Jaworskiego, na Uniwersytecie Zielonogórskim.
Wywiad z dr Agnieszką Łachowską
Jestem zafascynowana Twoją pracą doktorską oraz podjęciem tak ciekawego, lecz dotąd niezbadanego tematu. Jak to się stało, że zainteresowałaś się właśnie strojami serbołużyckimi?
Urodziłam się w 1977 roku w Lubsku (dłuż. Žemr, niem. Sommerfeld), a 5 kilometrów dalej, jadąc w stronę Krosna Odrzańskiego, leży moja rodzinna wieś Górzyn (dłuż. Gora, niem. Göhren) o rodowodzie słowiańskim. Jest to region historycznych Dolnych Łużyc, który od 1945 roku funkcjonuje w granicach Polski. Kiedy byłam dzieckiem moja mama Ewa Buko (z domu Tygielska) była tkaczką w Lubskich Zakładach Przemysłu Włókienniczego i często opowiadała o swojej pracy. Wypowiadała trudne słowa, których wtedy nie rozumiałam: wątek, osnowa, splot, krosno, czółenko. Ponieważ lubię dociekać wiedzy, to prosiłam, aby je wyjaśniła i snuć opowieści o tkaniu tkanin. Wówczas oczyma wyobraźni widziałam błękitne pola lnu oraz stukocące krosna przędące różne materiały odzieżowe. W naszym ogrodzie jak sięgnę pamięcią, zawsze było wysiewane poletko lnu. Tak oto – splotem opowieści rodzinnych „po kądzieli”, zaczęła się moja fascynacja przeszłością. Dodam jeszcze jedną ciekawostkę. Kiedy mama była ze mną w ciąży, czasem po ciężkiej stojącej pracy przy ogromnych krosnach tkackich musiała chwilę spocząć. Najbardziej dogodna w tym celu była miękka, luźna wełna czesankowa w workach oraz kolorowe wełny odpadkowe, które przeznaczano później do kolejnego szarpania. Potem wracała ponownie do ciężkiej pracy tkaczki w systemie zmianowym. Chyba więc z „mlekiem matki” wyssałam to zamiłowanie do tkanin, materiałów odzieżowych, techniki tkackiej oraz strojów ludowych, które wiążą się z kapitałem społecznym wsi. W okresie licealnym zaczęłam zgłębiać historię swojego regionu, a więc Dolnych Łużyc. Wówczas zrozumiałam, że na tym terytorium od najdawniejszych czasów mieszkali Słowianie — Serbołużyczanie, a parafia Górzyn wraz z okolicznymi wsiami, takimi jak Dąbrowa (dłuż. Dubrawa, niem. Wendisch Dubrau), Grabków (dłuż. Grabkow, niem. Grabkow), Kraśniki (dłuż. Krasnik, niem. Königswille) i Tymienice (dłuż. Tamniz, niem. Tamnitz) tworzyła wendyjski (serbołużycki) kąt (niem. Wendischen Winkels). Etnos, zwyczaje i obyczaje oraz tradycyjne stroje ludowe w świetle źródeł historycznych i relacji świadków trwały tam niezmiennie do 1945 roku, mimo germanizacji i oddziaływania niemieckiego miasta Sommerfeld (dziś Lubsko). Dlatego bardzo chciałam poznać Serbołużyczan, choćby z kart historii. Nie sądziłam, że będzie mi to dane.
Czy przed podjęciem badań do pracy doktorskiej interesowałaś się Łużycami? Jeśli tak, skąd to zainteresowanie i jak ono się objawiało?
Odkąd pamiętam, zawsze interesowały mnie zagadnienia związane z przeszłością mojej małej serbołużyckiej Ojczyzny. Dotyczyło to szczególnie wsi Górzyn, skąd pochodzę i gdzie są moje korzenie. Zastanawiałam się, jak wyglądało życie zwykłej rodziny mieszkającej w moim poniemieckim domu do 1945 roku. Pierwsze informacje na ten temat przekazała mi moja mama oraz nieżyjący już moi dziadkowe Zofia i Jan Tygielscy. Wspominali, że od lat 60. XX wieku z tęsknoty za utraconą Ojczyzną odwiedzała nasze gospodarstwo jedna z wysiedlonych rodzin. Była to pani Louise Quetk (z domu Noack) z mężem, która urodziła się 24.08.1933 r. w Górzynie, a po II wojnie światowej zamieszkała w Chociebużu wraz ze swoją mamą. Do dzisiaj pozostajemy w stałym, wspaniałym kontakcie i wzajemnie się odwiedzamy.
Szczególne kontakty z przedwojennymi mieszkańcami nawiązałam w trakcie studiów historycznych w Zielonej Górze w latach 1997-2002, które były wstępem do moich dalszych badań naukowych nad dysertacją oraz do pracy nauczycielskiej w Szkole Podstawowej w Górzynie w latach 1998-2004. Tutaj należy podkreślić rolę Manfreda Kalischke (ur. 01.11.1937 r. w Górzynie,, zm. 12.2015 r. w Chociebużu) z Maust koło Chociebuża oraz jego brata Wernera Kalischke (ur. 30.10.1931 r. w Górzynie), którzy udostępnili mi kopie wielu cennych archiwalnych fotografii.
Najważniejszą jednak osobą, która przyczyniła się do rozpalenia moich zainteresowań badawczych był nieżyjący już pan Gerhard Phenke, który urodził się 9 marca 1923 roku w Górzynie. Był kuzynem pani Luizy Quetk. Zajmował gospodarstwo nr 2 o ustalonej od wielu wieków nazwie Schlabis. Miałam niesamowity kontakt z panem Gerhardem i jego bratem, którzy często odwiedzali Szkołę Podstawową w Górzynie. Atmosfera spotkań była bardzo przyjazna, wówczas zaproponował spotkanie w miejscowości Hangelsberg we wschodnich Niemczech, gdzie mieszkał od 1945 roku. Od pani Luizy Quetk dowiedziałam się, iż posiada oryginalny kobiecy strój ludowy, który nosiły Serbołużyczanki do 1945 roku we wsi Górzyn. Wybrałam się więc z panią Luizą do Hangelsbergu z zamiarem jego obejrzenia, przymierzenia oraz opisania. Tak też się stało, a nieco później po spotkaniu, pan G. Phenke przekazał ten cenny zabytek odzieżowy fundacji Die Stiftung Brandenburg – Haus Brandenburg – Museum, Bibliothek, Archiv w Fürstenwalde. Akt przekazania nastąpił 30 sierpnia 2002 roku. Tam w następnych latach mogłam dokonać kolejnych badań. Bliższe informacje, jakie ustaliłam również prowadząc wywiad z panem Phenke, potwierdziły autentyczność tego artefaktu. Strój ludowy należał do Emmy Janke z domu Wishöth urodzonej 13 czerwca 1892 roku w Górzynie, zmarłej 15 marca 1969 roku w Crinitz na Dolnych Łużycach. Przed wojną wraz z rodziną była właścicielką domu nr 37 – gospodarstwo nazywano Hehnes.
Rozpoczęłam także współpracę z panią Marią Elikowską-Winkler wtedy dyrektor Šula za dolnoserbsku rěc a kulturu Chóśebuz /Schule für Niedersorbische Sprache und Kultur w Cottbus. Dzięki jej ogromnemu wsparciu i serdeczności mogłam przeprowadzić badania terenowe i porównawcze oraz poznać pana Měto Pernacka z Berlina, który podczas konferencji Serbołużycki strój ludowy ze wsi Górzyn zorganizowanej w Chociebużu 2014 roku przekazał mi bezcenne fotografie oraz informacje historyczne. Wykorzystując wszelkie dostępne źródła oraz fakty historyczne w 2018 roku obroniłam pracę doktorską z wyróżnieniem w Uniwersytecie Zielonogórskim. Całość tego wieloletniego wysiłku naukowego można podsumować stwierdzeniem od “terra incognita” do „exegi monumentum”.
Opowiedz troszkę o metodologii Twoich badań. Jakie źródła wykorzystałaś w swoich poszukiwaniach?
Wykorzystałam wiele publikacji, dotyczących ubiorów z XIX i XX w. Były to m.in. Kunstdenkmäller der Provinz Brandenburg. Kreis Crossen z 1921 roku, gdzie wspomniano, że w parafii Górzyn leżącej 5 km na północ od Lubska, zachowały się jeszcze stare stroje Alte Trachten haben sich hier erhalten. Cennym opracowaniem jest także praca Wernera Köhlera Brandenburgische Fahrten. Südosten (Niederlausitz) z 1923 roku, opisująca bardzo fragmentarycznie, na zaledwie ponad jednej stronie malownicze, a zarazem tradycyjne stroje serbołużyckie z lat 1906-1907, na terenie parafii Górzyn. Wymienione powyżej wsie w publikacji określono jako serbski (serbołużycki) kąt ze względu na znaczny procent ludności serbołużyckiej.
Braki źródłowe należało uzupełnić własnymi badaniami terenowymi przeprowadzonymi po raz pierwszy w Niemczech. Działania te pozwoliły na rozmowy
i wywiady z przedwojennymi, autochtonicznymi mieszkańcami Dolnych Łużyc, ponadto umożliwiły pozyskanie niepublikowanych dotąd archiwalnych fotografii, znajdujących się
w albumach rodzinnych oraz oryginalnych elementów odzieży w tym strojów ludowych
z początku XX wieku. Wiele szczegółów ustalono również w trakcie korespondencji listowej i e-mailowej. Te źródła mają ogromną wartość naukową.
Długoletnia praca podczas badań terenowych prowadzonych w Niemczech i Polsce przyniosła wymierne rezultaty w postaci odnalezienia oryginalnych elementów odzieżowych, w tym strojów ludowych noszonych we wschodniej części Dolnych Łużyc w XIX i XX wieku do 1945 roku.
Czy możesz zdradzić, w jaki sposób weszłaś w posiadanie tych historycznych elementów stroju?
Od lat 50. XX wieku corocznie autochtoniczna, przesiedlona ludność z różnych powiatów organizuje spotkania ojczyźniane tzw. Heimattreffen. W maju 2012 roku kolejny raz od wielu lat w Kollkwitz (dłuż. Gołkojce) niedaleko Chociebuża, odbyło się spotkanie przesiedleńców pochodzących z wsi Górzyn. Z punktu widzenia badań terenowych udział w tak ważnym przedsięwzięciu był koniecznością. Podczas spotkania pewna nieznajoma starsza pani — wówczas 76-letnia kobieta Edelgarda Berghof, podjęła decyzję o przekazaniu dla mnie zachowanego, rodzinnego zbioru odzieży swojej ciotki argumentując, że następne pokolenie wyrzuci te stare rzeczy do kosza, a tak pozostaną dla potomnych. Faktyczne przekazanie tej cennej odzieży, nastąpiło niedługo potem, podczas mojego osobistego spotkania z panią Edelgardą, które odbyło się w obecnym domu państwa Berghof w Vetschau (dłuż. Wětošow) w sierpniu 2012 roku. Rodzinny zestaw odzieży składa się z odświętnej damskiej jakli, wełnianej chusty, fartucha roboczego oraz fartucha odświętnego. Wymienione elementy garderoby, należały do Anny Plettig z domu Laste, która urodziła się 2 stycznia 1899 roku w Górzynie, a zmarła 2 marca 1991 roku w Chociebużu. Anna Plettig była ciotką Edelgardy Berghof z domu Laste (ur. 26.09.1936 w Górzynie), która przed wojną mieszkała w gospodarstwie nr 101 nazywanym Pankes. Kiedy obie wraz z rodziną opuszczały Górzyn w 1945 roku, Anna miała 46 lat, natomiast Edelgarda była w wieku dziecięcym, miała tylko 9 lat. Przez wiele lat po wojnie Edelgarda, siostrzenica Anny Plettig z ogromną dbałością przechowała wszystkie elementy odzieżowe po swojej zmarłej ciotce, które zostały zabrane podczas wysiedlania ludności w 1945 roku.
Wiem, że interesujesz się także językiem dolnołużyckim i zamierzasz uczestniczyć w tym roku w wakacyjnym kursie tego języka w Cottbus/Chóśebuz. Dlaczego uważasz, że znajomość dolnołużyckiego jest ważna? Po co w ogóle uczyć się języków wymierających, języków mniejszościowych?
Francuski antropolog Claude Lévi-Strauss (1908–2009) zauważył, że „nie chodzi wyłącznie o gromadzenie przedmiotów, lecz przede wszystkim o zrozumienie ludzi” oraz dawno nieistniejącego świata. Do tego potrzebny jest również język. Nauka i znajomość języka dolnołużyckiego zwracają uwagę na obecność Górnych i Dolnych Łużyc w granicach Polski. Odczytując słowiańsko brzmiące napisy na tablicach miejscowości między Chociebużem a Budziszynem, można odnieść wrażenie, iż nie jest się w Niemczech, tylko wśród Słowian, a więc samych swoich. Pozwala to na chwilę refleksji i umożliwia w dalszej perspektywie nawiązywanie znajomości oraz rozmowy na temat Serbołużyczan, by ustawicznie tworzyć zaczyn wspólnoty językowej (…) Zatem język i ich historia musi zostać przekazana dalej. Nie ma od tego dla nikogo żadnego odstępstwa. Nauka języka jest procesem, w ramach którego odbywa się nie tylko kształcenie językowe, literackie i kulturowe, lecz przede wszystkim jest to kształtowanie tożsamości i świadomości etnicznej. Zatem musi trwać renesans mniejszości etnicznych w ciągle jednoczącej się Europie.
Planujesz wydanie książki wraz z Muzeum Pogranicza Śląsko-Łużyckiego w Żarach. Kiedy możemy spodziewać się tej publikacji i jak doszło do współpracy między Tobą a Dyrektor Muzeum?
Jak do tej pory będzie to pierwsza — prekursorska i jedyna praca monograficzna ukazująca portret, kapitał społeczny oraz stroje ludowe Serbołużyczan na terenie Dolnych Łużyc w Polsce. Wydanie planowane jest na 2025 rok. Moje studium naukowe wpisuje się w profil działalności muzeum, które promuje historię Dolnych Łużyc oraz sorabistykę. Pani Dyrektor Małgorzata Cegielska chciałaby szerzej pokazywać tę ciekawą historię regionalną, a poprzez działania edukacyjne przekazywać szerszemu gronu odbiorców prawdę historyczną o słowiańszczyźnie na Dolnych Łużycach. (…) Taka praktyczna wiedza oraz fakty historyczne mogą być przydatne z punktu widzenia wielu dziedzin naukowych, oraz we współczesnym wzornictwie nacechowanym modą etnodizajnerską. W ostatnich dekadach coraz częściej podejmowane są badania związane z historią odzieży i ubiorów, ponieważ wiedza ta pozwala rekonstruować zwyczaje i obrzędy ludowe, dawne rzemiosło artystyczne oraz fazy fluktuacji mody. Pożytków płynących z badań kostiumologicznych jest znacznie więcej, co zauważono już na początku XX stulecia.
Dziękuję bardzo za rozmowę i powodzenia we wszystkich działaniach!
(Wywiad uległ skróceniu. Skrótu dokonała dr Justyna Michniuk w porozumieniu z dr Agnieszką Łachowską)
Wywiad przeprowadziła: dr Justyna Michniuk
Wywiadu udzieliła: dr Agnieszka Łachowska
Dla iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa