Ładowanie

Wiedźmy, skrzaty, bóstwa słowiańskie i mała wioska… – Wrzące Bory

Wiedźmy, skrzaty, bóstwa słowiańskie i mała wioska… – Wrzące Bory

Bardzo rzadko czytam literaturę fantastyczną oraz powieści, ponieważ moim ulubionym gatunkiem literackim jest zdecydowanie literatura faktu i literatura dokumentalna.

Tytuł: Wrzące Bory
Wydawnictwo: Abyssos
Rok wydania 2024
ISBN: 9788367929042

Odważyłam się przeczytać książkę spoza mojego kanonu z kilku powodów. Po pierwsze zachęciła mnie okładka „Wrzących Borów”, po drugie poprzez chorobę utknęłam na jakiś czas w domu, a po trzecie byłam ciekawa, jak pisze ktoś z pokolenia, które przyszło na świat po roku 2000. Opis publikacji również był zachęcający; jako osoba pochodząca z Beskidów, od dzieciństwa wiele chodziłam po lasach — nierzadko samotnie. Mój obecny dom na Łużycach Dolnych znajduje się kilka metrów od lasu, dzięki czemu wciąż spędzam wiele czasu wśród drzew. Z tego powodu perspektywa przeczytania książki, której akcja toczy się w tak tajemnej scenerii, wydawała mi się kusząca.

Główni bohaterowie: czy dzisiejsza młodzież kocha inaczej?

Bohaterką powieści jest Natasza, maturzystka, która straciła rodziców i poszukuje sensu życia. Po przeprowadzce do wsi Wrzące Bory spotyka na swojej drodze kilku chłopaków, z którymi spędza czas.
Z żadnym nie nawiązuje jednak bliższych relacji, nawet przyjacielskich. Wątek miłosny, który w przypadku innych publikacji byłby wręcz oczywisty, tutaj nie występuje. Pojawia się za to motyw miłości lesbijskiej, między wiedźmami i innymi mistycznymi stworzeniami. Być może wprowadzanie miłości homoseksualnej do literatury to pewien nurt współczesnej kultury, swoista moda. A może młodzi ludzie po prostu kochają inaczej i nie mają problemów, które miałam na przykład ja, jako nastolatka?

Fabuła i język publikacji

Pomysł na fabułę uważam za dobry, chociaż nie innowacyjny. Twórcy fantastyki, według mnie, dawno temu wyczerpali temat wiedź, skrzatów i innych stworów, czyhających na śmiertelników. Podoba mi się, że tak młoda autorka sięgnęła raczej po postacie z mitologii słowiańskiej, niż innych, bardziej popularnych podań i legend. Zainteresowanie rodzimą kulturą u młodego pokolenia bardzo mnie cieszy i mam nadzieję, że ta książka zachęci i innych młodych czytelników, do sięgnięcia po mitologię Słowian. Niestety nie mogę stwierdzić, że tocząca się akcja trzymała w napięciu. Ruchy bohaterów są raczej przewidywalne, a ich postacie nie mają wyraźnie zarysowanych cech charakteru. Dodatkowo w fabule panuje chaos. Autorka wprowadziła wiele wątków pobocznych, które nie mają wpływu na akcję i nie są kontynuowane, ani logicznie zakończone. Osobiście przeszkadzał mi nadmiar istot magicznych, które były po prostu wszędzie. Język publikacji jest nowoczesny i łatwo go zrozumieć. Zadziwiły mnie jednak niektóre metafory i epitety. Mamy tutaj bowiem do czynienia zarówno z zabiegami stylizacji języka na nieco archaiczny (np. “Pod wieczór lustro, w którym początkowo nie było nawet odbicia, teraz lśniło niczym tafla jeziora górskiego”, s. 43, czy też “Siedząc na grobie czuła się jak na marmurowym szezlongu”, s. 177), jak i używanie pojęć futurystycznych (np. “Sceneria zmieniła się, jakby nagle przeszła przez portal pomiędzy wymiarami”, s. 55). Niestety redakcja nie wyeliminowała także niektórych błędów interpunkcyjnych (kilkukrotny brak kropki na końcu zdania, brakujące przecinki), a także niektórych błędów logicznych (“Przeszli też do tematu wilkołaków, czy też wilkołaków, jak zwykło się ich nazywać”, s. 213, powtórzono tutaj to samo słowo, pogrubienie J.M).  Rozdziały opisujące bądź sny głównej bohaterki, bądź rozmowy skrzatów również mnie zaskoczyły, ponieważ w pierwszej chwili nie wiedziałam, czy mam do czynienia z kontynuacją poprzedniego wątku, czy też z zupełnie nowym motywem z pogranicza snu i jawy.  

Świat słowiańskich bóstw, czy tylko jego zarys?

W fantastycznym świecie publikacji pojawia się wiele motywów słowiańskich oraz odwołań m.in. do zielarstwa, czy też wiary naszych przodków. Niestety słowa, które wypowiadają bohaterowie książki czasem brzmią jak żywcem przepisane z artykułu Wikipedii. Jest tak w przypadku porad Niedomiry dotyczących ziół leczniczych, czy też w wielu opowieściach snutych przez inne postacie, a odwołujących się na przykład do charakterystyki różnych istot nadprzyrodzonych. Niestety zbyt naukowe wyjaśnienia nie brzmią naturalnie w ustach i młodych i nieco starszych bohaterów. Warto byłoby przeredagować te fragmenty, aby nadać im lekkości.

Czytadło na nadmiar czasu

Biorąc pod uwagę fakt, że recenzowana publikacja jest debiutem bardzo młodej osoby, oceniam książkę na ocenę dobrą. Zauważam potencjał Urszuli Sarnowskiej i jej bujną wyobraźnię, która pomogła jej wykreować świat „Wrzących Borów”. Przydatnym byłby doświadczony mentor albo doświadczona mentorka, jako pierwszy czytelnik, który mógłby nieco wygładzić, jeszcze niewyrobiony styl młodej pisarki. Książka to dla mnie dobre czytadło na czas między świąteczny lub zimowy, kiedy każdy z nas ma troszkę więcej czasu na lekturę. Młodsi czytelnicy mogą odnaleźć w tej książce odzwierciedlenie swoich wyobrażeń świata nowoczesnych wiedźm, starszy czytelnik (jak ja) doceni nowe spojrzenie na dawno znane historie. Zachęcam autorkę do dalszych eksperymentów literackich pod okiem doświadczonych autorów i redaktorów. Nie należy bać się poprawek, czy też ulepszeń tekstu, jeżeli idą one w dobrym kierunku! Czekam na kolejną publikację tej autorki i jestem ciekawa, jak rozwinie się jej kariera na literackim rynku słowiańskiej fantastyki.

Autorka artykułu: dr Justyna Michniuk
Korekta i redakcja: Karolina Lisek
W ramach iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa

Książka została zrecenzowana w ramach współpracy reklamowej.