Baba Jaga – wiedźma czy czarownica? Recenzja książki ,,Baba Jaga. Tajemnicza postać słowiańskiego folkloru”
Recenzja książki Baba Jaga. Tajemnicza postać słowiańskiego folkloru znajduje się nieco niżej. Zapraszamy do przeczytania!
O Babie Jadze słyszał każdy, i prawdopodobnie chociaż raz w życiu sam nią straszył lub był straszony. W moim dzieciństwie Baba Jaga obecna była bardzo wyraźnie, jednak jej postać ograniczała się jedynie do straszydła ukrytego na babcinym strychu lub złej kobiety porywającej niegrzeczne dzieci. Natomiast u mojej koleżanki, Baba Jaga była wiedźmą, która porywa dzieci podczas ich samotnych wędrówek.
Co dom, to trochę inne wyobrażenie o Babie Jadze, a dobitnie pokazuje to książka wydana przez Muzeum Mitologii Słowiańskiej, pt.: Baba Jaga. Tajemnicza postać słowiańskiego folkloru.
Nie wiadomo
Nie jesteśmy w stanie precyzyjnie ustalić, kim dokładnie jest (lub była) Baba Jaga, a jeżeli ktoś podejmuje się jednoznacznego określenia tej postaci, to najwidoczniej nie dotarł on do dostatecznej liczby źródeł, a także zaprzeczeń i wniosków.[1] Możliwości interpretacji jest bowiem wiele, a według treści książki Baba Jaga. Tajemnicza postać słowiańskiego folkloru, nawet sami badacze nie są w stanie zająć jednoznacznego stanowiska w tej sprawie.
Do najbardziej egzotycznych porównań należy wiązanie jej z kimś na kształt słowiańskiej „Wróżki-Zębuszki” (tu pewne uogólnienie i przekoloryzowanie). Oprócz tego, spotkać można również uosobienie jej ze Śmiercią (lecz także w tej sprawie dochodzi do sporów wśród badaczy – bo czy w ogóle postaci kobiece można jakkolwiek uosabiać ze śmiercią, mając na uwadze fakt, że jedną z ich czołowych umiejętności jest rodzenie, tj. dawanie życia?), a także Marzanną, Mokoszą, Panią Lasu, a nawet Rodzanicami. Z psychologicznego punktu widzenia, Babę Jagę sugeruje się postrzegać w kategoriach, m.in.: złej matki, złej macochy, kobiecej siły, siły zwierzęcej, zwierzęcych popędów i instynktów.
„Co istotne, teksty kwalifikujące Babę Jagę do grupy bóstw słowiańskich należą do najwcześniejszych świadectw jej obecności w kulturze.”[2]
Często przytaczane w książce wrogie nastawienie Baby Jagi do dorastających chłopców, miałoby być pewnego rodzaju poświadczeniem, że na pewnym etapie życia, każdy chłopiec musi odłączyć się od matki, aby ta go nie „zniszczyła”. tj. aby miał szansę się usamodzielnić.[3]
Jak sami widzicie, możliwości interpretacji jest ogrom i nie ukrywam, że znakomita większość wniosków osób prowadzących badania naukowe do mnie nie przemawia, jednakże są to moje „tak mi się wydaje”. Biorąc pod uwagę wszystkie przytaczane przez badaczy ewentualności nie sposób wybrnąć z dysonansu poznawczego, w który wpadamy.
W tym miejscu zachęcam Was do zweryfikowania tych poglądów samodzielnie, np. kupując książkę „Baba Jaga. Tajemnicza postać słowiańskiego folkloru” i zagłębiając się w lekturę.
Baba Jaga – główny nurt
Główny nurt przyjmuje, że Baba Jaga jest wiedźmą. Dla potwierdzenia, zerknijmy do kilku przykładowych publikacji i książek:
,,Występuje tam jako stara, odrażająca wiedźma (obwisłe piersi, jedna kościana noga, ślepa lub niedowidząca), mieszkająca w chatce na kurzej stopce w głębi lasu..”[4]
„Opinie klasyfikujące Babę Jagę jako demona należą do rzadkości. O wiele częściej badacze skłaniają się ku tezie uznającej ją za kobietę-wiedźmę.”[5]
„ (…) w postaci starej i odrażającej wiedźmy, która z dzikimi zwierzętami żyła w harmonii.”[6]
„Łączenie Baby Jagi ze sferą złych mocy sprawiło, że z czasem zaczęła być utożsamiana z chrześcijańską z pochodzenia czarownicą traktowaną jako współpracownica diabła.”[7]
I tym, ostatnim cytatem dochodzimy do stwierdzenia, że Baba Jaga była pierwotnie (pomijając jej koneksje z bóstwami) wiedźmą, która w wyniku chrystianizacji (oraz polowań) mogła zostać nazwana czarownicą.
Jak było naprawdę? Czy słowo „czarownica” pojawiło się i nabrało znaczenia dopiero w wyniku działań przedstawicieli chrześcijaństwa?
W publikacji Filoteknos. Literatura dziecięca – mediacja kulturowa – antropologia dzieciństwa, autorka wprowadza rozróżnienie na dwie kategorie: wiedźmę i czarownicę. Jednocześnie wskazuje, że powstanie tej drugiej, prawdopodobnie przypada na okres po przyjęciu chrześcijaństwa, a takie założenie może budzić kontrowersje.[8] Bowiem o ile najwcześniejsze zapiski dotyczące słowa „czarownica” pojawiają się w wieku XV (zatem relatywnie późno po wprowadzeniu chrześcijaństwa), to definiują one tą kobiecą postać bez użycia określeń typowych dla chrześcijaństwa takich jak: „szatan”, „diabeł” itp.[9]
„Czarownica” to ,,czyniąca czary; kobieta rzucająca uroki, guślarka”.[10]
Sprawdzając definicję słowa „czary” również niewiele się wyjaśnia (np. Brückner 1927, Michał Arcta 1914), zatem możliwe, że autorka tekstu (Violetta Wróblewska) wyskoczyła z wnioskami przed szereg i dokonała nadinterpretacji.
Uśredniając… nic nie wiadomo
„Średnia jest tworem, który mówi nam wszystko, ale nic nam nie mówi” – tak opisywał średnią arytmetyczną mój profesor wykładający statystykę na studiach.
Ujmując rzecz statystycznie – w bajkach poruszanych przez publikacje naukowe, które sprawdzałam, określenie Baby Jagi jako „czarownica” stanowi około 23%, a „wiedźma” 75%. Pozostałe to inne określenia jak „jędza” itp.
Niestety, jak to niejednokrotnie pokazuje literatura, dla znakomitej liczby badaczy (w tym nawet etnografów) nie miało znaczenia rozróżnienie pomiędzy „wiedźmą” a „czarownicą” i słowa te stosowano wymiennie. W konsekwencji takiej niedbałości językowej, z całą pewnością nie możemy pokładać nadziei, że w przytoczonych przeze mnie opracowaniach, autorzy faktycznie zdawali sobie sprawę z ewentualnych różnic między funkcjami magicznymi czarownicy i wiedźmy.
Dodam od siebie, że sprawa naprawdę jest skomplikowana, a moje prywatne badania nad tym tematem nie dały prostej odpowiedzi.
Statystycznie Baba Jaga jest wiedźmą, jednakże czy tak jest naprawdę?
Należałoby najpierw dobrze zdefiniować kim jest wiedźma, a kim czarownica i do jednej z tych dwóch funkcji przypasować opis Baby Jagi. Wtedy dopiero statystyczne ujęcie miałoby sens.
Chcę tutaj zaznaczyć, że wina nie leży tylko po stronie badaczy, którzy być może potraktowali temat zbyt powierzchownie, ale również po stronie ewolucji, gdyż w pewnym etapie rozwoju ludność wiejska (od której głównie pochodzą cytowane bajki) zaczęła zatracać rozumienie różnicy pomiędzy wiedźmami i czarownicami.
Tutaj nasuwa się pytanie – czy w ogóle jest sens rozróżniać, skoro społeczeństwo samoistnie zatarło granicę?
Myślę, że nawet jeśli to rozróżnienie nie weszłoby do użycia w życiu codziennym, to mogło by chociaż być wykorzystywane do celów naukowych (np. badania źródeł), lub opowiadane jako ciekawostka historyczna.
Zapraszam do zapoznania się z wykładem, który może być pewnym wprowadzeniem do nowej i intensywnej znajomości z Babą Jagą:
O książce „Baba Jaga. Tajemnicza postać słowiańskiego folkloru”
Tytuł (Polska): Baba Jaga. Tajemnicza postać słowiańskiego folkloru
Tytuł (oryginalny): Baba Yaga: The Ambiguous Mother and Witch of the Russian Folktale
Autor: Andreas Johns
Wydawca (Polska): Muzeum Mitologii Słowiańskiej
Tłumaczenie na j. polski: Katarzyna Byłów
Rok wydania (Polska): 2021
Liczba stron: ok. 550
Tytuł
Powróćmy do książki Baba Jaga. Tajemnicza postać słowiańskiego folkloru, która została wydana przez Muzeum Mitologii Słowiańskiej, jako tłumaczenie książki Andreasa Johnsa pod innym tytułem: Baba Yaga: The Ambiguous Mother and Witch of the Russian Folktale, co można wprost przetłumaczyć jako: Baba Jaga: dwuznaczna matka i czarownica rosyjskiej baśni ludowej.
Zmiana tytułu została wyjaśniona przez polskiego wydawcę i myślę, że decyzja, o dostosowaniu go do naszego rynku wydawniczego, była słuszna. Wydawca zdecydował się na zmianę, aby polskich odbiorców, którzy znają bajki o Babie Jadze, nie wprowadzać w błąd sugerując, że ma ona wyłącznie rosyjskie korzenie.
Spis treści
Polski spis treści wygląda bardzo obiecująco. Książka ta nie jest – jak sądziłam na początku – łatwym w odbiorze opracowaniem o Babie Jadze. Baba Jaga… to przede wszystkim szeroki katalog ukraińskich, białoruskich i rosyjskich bajek, w których ta postać jest obecna.
Andreas Johns próbował zebrać wszystkie możliwe hipotezy o pochodzeniu, znaczeniu symbolicznym (jak i tym bezpośrednim) a także powiązaniach Baby Jagi z innymi kulturami. Sądzę, że nie zawsze ma to sens, szczególnie gdy autor przywołuje włoskie słowa i sugeruje, że mają związek ze słowami „Jaga” lub „baba”. Wspominanie o wszystkim „co podobne” niepotrzebnie miesza czytelnikowi w głowie, biorąc pod uwagę, że jest to inna rodzina językowa.
To samo dotyczy pewnych prawidłowości występujących w różnych, czasami bardzo odległych kulturach. Ludzie na całej planecie mają tendencję do wpadania na te same pomysły pomimo braku wymiany informacji między sobą.
Jednak Andreas Johns postawił sobie za cel nie pomijać niczego co dotyczy tematu i stara się przez całą książkę skrupulatnie odnotowywać pomysły badaczy kultury – nawet te szalone. Jak już wcześniej wspomniałam, ma to swoje wady, ale i ma pewną zaletę – sprawia, że bardziej zaznajomiony z tematem czytelnik może się czasami zaśmiać.
Okładka
Książka posiada okładkę miękką, i ma format przypominający B5. Przepiękna grafika na froncie, w kolorach czerni i zieleni, prezentuje rysunek Baby Jagi z różnymi bajkowymi atrybutami. Warto poświęcic chwilę na dokładniejsze przyjrzenie się wszystkim elementom i docenić kunszt pracowni Hanna Dola, która jest odpowiedzialna za tę okładkę.
W książce nie ma żadnych grafik, które mogłyby dodatkowo pobudzić wyobraźnię czytelników w trakcie czytania. Szkoda, że polski wydawca nie pokusił się o użycie chociażby rycin dostępnych w domenie publicznej – choć może to być konsekwencja umowy między wydawcą polskim, a tym anglojęzycznym.
Widać jednakże, że wydawca nie szczędził pieniędzy na dobry papier. Nie otrzymujemy słabej jakości kartek, jakie niestety często spotykam przy tego typu publikacjach. Dla niektórych to może nie warty uwagi aspekt, ale mnie po prostu wkurza, kiedy papier nieprzyjemnie trze o palce w trakcie przerzucania stron. Dobry papier oznacza, że książka ma szanse nam długo służyć, a już nie raz miałam sytuację, gdy podczas pierwszego otwarcia książki strony wypadały albo – o zgrozo! – papier był tak zły, że kartki po prostu darły się od przewracania.
Książka jest bardzo starannie wykonana od strony techniczno-estetycznej.
Korekta i redakcja
W kilku miejscach zauważyłam literówki, które przy tak olbrzymiej ilości tekstu są według mnie dopuszczalne. Biorąc pod uwagę, że książka ma ponad 530 stron uważam, że kilka literówek co kilkadziesiąt stron nie stanowi problemu.
Wydawnictwo zadbało także o czytelną i wygodną dla oczu czcionkę oraz optymalne rozstawienie tekstu. Przy tak złożonym i trudnym tekście, taka dbałość o szczegóły jest sporym atutem, stąd moje wielkie uznanie.
Treść
Tak, jak już wspomniałam we wcześniejszych akapitach – Baba Jaga… nie jest lekturą do poduszki, którą przeczytacie jednym tchem. Nie znajdziecie tu lekkiego pióra, jakie można obserwować na przykład w publikacjach archeologa Leszka Gardeły, czy etnografa Piotra Grochowskiego
Ta toporność nie jest wynikiem polskiego tłumaczenia – rozmawiałam z panią tłumacz, tj. Katarzyną Byłów i przyznała, że tekst w języku angielskim również może być męczący. Wyraziła także swoje wątpliwości, czy czytelnik bez przeszkód poradzi sobie z tym akademickim żargonem.
Osobiście uważam, że warto poświęcić trochę energii na przeczytanie i zapoznanie się z książką. Nawet jeśli nie wszystkie rozdziały, to co najmniej dwa są naprawdę ciekawym wkładem w badania nad słowiańskim folklorem.
Wątpliwości
Wracając do wątku, którym otwarłam tę recenzję, różnica pomiędzy „wiedźmą”, a „czarownicą” nie jest oczywista nawet dla nas – ludzi wychowanych w kulturze czerpiącej garściami ze słowiańszczyzny. Dlatego nie ma się co dziwić, że Andreas Johns „olał” totalnie różnicę pomiędzy wiedźmą i czarownicą – dla tego badacza Baba Jaga to po prostu „witch”.[11]
Aby lepiej zobrazować Wam o czym teraz piszę, poniżej prezentuję fragmenty spisów treści w wersji angielskiej i polskiej:
W polskim tłumaczeniu Baba Jaga jest przez pierwsze strony wiedźmą, a następnie staje się czarownicą. Aby wyjaśnić tą dosyć istotną – z perspektywy naszej kultury i języka – zmianę, skontaktowałam się z redaktorem, a następnie z tłumaczem odpowiedzialnym za przekład z języka angielskiego na polski.
Zgodnie z zaprezentowanym mi wyjaśnieniem, Baba Jaga na początkowych etapach swojego istnienia w kulturze była wiedźmą, aby potem miała ustąpić miejsca czarownicy – zarówno w bajkach dla dzieci, jak i zbiorowej świadomości dorosłych. Miało to być konsekwencją polowań na czarownice.
Wyjaśnienie pani Katarzyny (tłumacz) wydaje mi się zbieżne z informacjami zawartymi w kilku publikacjach naukowych:
- Violetta Wróblewska, Literatura dziecięca – mediacja kulturowa – atropologia dzieciństwa
- Natalia Zwolińska, Obraz czarownicy w wybranych baśniach Europy Środkowo-Wschodniej
- Bogumiła Dziel, Baba Jaga jako realizacja archetypu dzikiej kobiety na przykładzie baśni polskich
- Piotr Czerwiński, Anna Zych, Nazwy stopni pokrewieństwa i powinowactwa w języku polskim i rosyjskim – struktura formalna a znaczenie formacji
Zabrakło mi, jednak komunikatu na temat tej zamiany, np. w Od polskiego wydawcy. Sądzę, że taka decyzja – nawet jeśli przyjmiemy, że słuszna, to rodzi niebezpieczeństwo złej interpretacji. Myślę, że polski wydawca powinien zakomunikować o zamianie i motywacjach jakimi się kierował. W każdym innym przypadku powinniśmy konsekwentnie przez całą książkę używać sformułowania „wiedźma”.
Podsumowując
Polecam książkę Baba Jaga. Tajemnicza postać słowiańskiego folkloru, bo otwiera ona kilka nowych „szufladek” w głowie czytelnika.
Nie zalecam jej wszystkim czytelnikom, a wyłącznie osobom, które naprawdę chcą poznać tę niezwykłą, tajemniczą postać ze świata słowiańskiego folkloru. Jednak, życzyłabym sobie, aby każdy wiedział więcej o Babie Jagdze, bo jest to towarzyszka dzieciństwa wielu z nas, a jej funkcja w polskim folklorze prawdopodobnie nadal nie została dostatecznie doceniona.
Zrozumienie treści książki oraz odkrycie niuansów wymaga posiadania już pewnej wiedzy w tym temacie i dużej ostrożności. Nie polecam także traktowania wszystkich informacji z Baby Jagi… dosłownie, ponieważ jak wyjaśniłam wyżej, nawet środowisko naukowe miewa problemy w konsekwentnym i skrupulatnym badaniu źródeł.
Wyrażając po raz ostatni zachwyt nad przepiękną grafiką z okładki od Hanna Dola Art, zachęcam Was do zakupienia książki ze strony wydawcy: KUP KSIĄŻKĘ
Literatura
[1] Johns A., 2020, Baba Jaga. Tajemnicza postać słowiańskiego folkloru
[2] Dziel B., 2015, Baba Jaga – bogini czy wiejska znachorka? O różnych spojrzeniach na wierzenia Słowian
[3] Johns A., op. cit.
[4] Strzelczyk J., 2007, Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian
[5] Dziel B., op. cit.
[6] Kempiński A., 2001, Słownik mitologii ludów indoeuropejskich
[7] Wróblewska V., 2010. Filoteknos. Literatura dziecięca – mediacja kulturowa – antropologia dzieciństwa
[8] ibidem
[9] https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/czarownica;10067.html, dostęp: [19.02.2021]
[10] ibidem
[11] Johns A., op. cit.
[12] Obraz wyróżniajacy: Ilustracja Iwana Bilibina do „Opowieści o trzech carskich diwach i Iwaszce, synu księdza” (1911). Domena publiczna
Autorka artykułu: Karolina Lisek
Korekta: Sylwia Siwek, Oliwia Wachocz
W ramach iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa
CC- BY- SA 3.0