Ładowanie

Słowiański rok z magicznymi stworzeniami – recenzja książki Marty Kisiel Bazyl i Licho

bazyl i licho

Słowiański rok z magicznymi stworzeniami – recenzja książki Marty Kisiel Bazyl i Licho

Marta Kisiel jest autorką, którą czytam od lat. Zaczęłam od przygód Konrada i Licha w Dożywociu i już z tą autorką zostałam. Bazyla też spotkałam już wcześniej, bo w Szaławile, a prawdziwie pokochałam dzięki Oczom Urocznym. Jednak historie z najnowszej książki Bazyl i Licho nie mają za wiele wspólnego z pozostałymi seriami.

[iSAP: “Od mikmaka do zazuli. Atlas regionalizmów dla dzieci”]

Nowa seria?

Trochę tak. Bazyl i Licho to książka wydana w ramach serii wydawniczej Miętówka, przeznaczonej dla młodszych czytelników w wieku 8-12 lat. Nie jest to pierwsza książka dla dzieci napisana przez Martę Kisiel z tymi bohaterami. Seria Małe Licho i… opisywała przygody małego Bożydara, które przeżywał razem z Lichem, a czasami i z Bazylem. Jednak nowy tytuł i nowe wydawnictwo nie są tu przez przypadek – po raz pierwszy czytamy historie, które dotyczą Licha i Bazyla, a nie ich ludzkich towarzyszy.

Jak napisana jest Bazyl i Licho?

Bazyl i Licho to zbiór opowiadań, w których obserwujemy świat oczami małych aniołka i czorta. Niestety, choć bohaterowie książki się znają, to nie poznajemy ich wspólnych przygód. Książka zaczyna się dla obu z nich wraz z wiosną, ale każdy z nich przechodzi przez krąg roku samodzielnie (choć nie samotnie!). Przyznam szczerze, że bardzo liczyłam na wspólne przygody tej dwójki, chociaż wiedziałam, że ze względów logistycznych wewnątrz świata, sporo musiałoby się zadziać, by bawili się razem, bez swoich ludzkich towarzyszy. Tak więc nie, nie stykają się z tym wielkim światem wspólnie, ale każdy z nich robi to na własną rękę.

Ale kim tak właściwie są Bazyl i Licho?

Licho jest aniołem, którego treścią życia jest sprzątanie, wycieranie noska i robienie bamoszków. No i kakałko, nie zapominajmy o kakałku! Patrzy on na świat oczami wiecznego dziecka i choć jest starszy od większości ludzi, choć jest na swój sposób mądry i niezastąpiony, to świat i samego siebie postrzega zupełnie inaczej niż dorośli ludzie. Kiedy nie sprząta, to spędza czas na zabawie z radością i energią niedostępną dorosłym osobnikom rasy ludzkiej (i anielskiej też, tak tak, na Ciebie patrzę, Tsadkielu).

Bazyl również jest chodzącym oryginałem. To kozokształtny czort, który faktycznie, jak na czorta, jest młody. I chociaż nie znamy jego metryczki, to poznajemy jego mamusię i tatusia w książce Oczy Uroczne. Stąd wiemy, że chociaż jest na tyle duży, by samemu kopytkować po świecie, to wciąż nie na tyle duży, by Ossa, jego matka, spuściła z niego oko. Jest to czort, który uwielbia jeść i grać na cymbałkach. Przywiązany jest do Ody, która go przygarnęła. Uczy się tego świata, który wszak od piekieł jest bardzo różny. Szuka nowych przyjaciół, co czasami mu wychodzi, a czasami nie.

Czy muszę znać Bazyla i Licho, by sięgnąć po tę książkę?

To jest pytanie, na które bardzo ciężko jest mi znaleźć odpowiedź. W teorii, brzmi ona: tak. Każde z opowiadań to zamknięta historia, z nowymi bohaterami i przygodami, które nie wymagają wprowadzenia. Ciężko mi jednak powiedzieć, czy bawiłabym się dobrze i czuła przywiązanie do tej dwójki, gdybym nie poznała ich wcześniej. 

Z drugiej strony, ja nie znajduję się w grupie docelowej. Książka jest lekka, przyjemna i na tyle nietypowa, że powinna przyciągnąć uwagę młodych czytelników, którym jest dedykowana. Bohaterowie powieści nie są ludźmi, ale przypominają ich na tyle, by móc się z nimi utożsamić. Każdy z nich jest też inny, ma inny temperament i ma odmienną relację z otaczającym go światem.

Co tak właściwie poznają Licho i Bazyl?

Akcja książki dzieje się w świecie niezwykle podobnym do naszego. A może powinnam powiedzieć: dokładnie w naszym świecie? Jest to polska rzeczywistość, którą dobrze znamy i w której nie brakuje istot z ludowych opowieści. Tytułowi bohaterowie, czyli czort i anioł, to dopiero początek. Małe Licho żyje na przedmieściach i poznaje świat głównie w domu, na podwórku czy podczas spaceru w ich otoczeniu. Co innego Bazyl, który ma nieco więcej swobody i kręci się po lasach oraz łąkach, wodząc na manowce lub dając się na te manowce wodzić innym.

W każdym opowiadaniu nasi bohaterowie poznają siebie, swoje potrzeby oraz swoje zwyczaje, i konfrontują je ze światem. Jak w wiosennych opowiadaniach, w których Licho świętuje nadejście wiosny wedle własnego uznania i pomaga mu w tym nowo poznany Jaroszek. Bazyl pomaga m.in. rusałce wyjść z opresji, jaką są plastikowe śmieci, które ją uwięziły. 

Czyli?

Bazyl i Licho to bardzo ciekawa książka, której karty zamieszkują stworzenia z legend i wierzeń ludowych. To króciutkie opowiadania, które świetnie nadają się do odczytywania na głos, ale też do pierwszych samodzielnych zetknięć ze światem rodzimych demonów przedstawionych w ten nieco mniej krwiożerczy sposób. Sprawiły mi sporo uciechy i już nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam je pewnym “małym potworkom”.

KUP KSIĄŻKĘ

bazyl i licho

Okładka książki “Bazyl i Licho” od Wydawnictwa Mięta. Na prawie cytatu.

Autorka recenzji: Karolina Zwierzyńska
Korekta: Adrianna Patela
W ramach iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa

Materiał powstał w oparciu o współpracę