Ładowanie

Polowania na czarownice – 5 największych mitów | Książki od Wydawnictwa Replika

Polowania na czarownice – 5 największych mitów | Książki od Wydawnictwa Replika

W artykule rozprawimy się z pięcioma największymi mitami, które dotyczą polowań na czarownice, jakie napotkałam w trakcie dyskusji ze znajomymi, przeglądania artykułów w Internecie, a także podczas oglądania filmów tematycznych wyprodukowanych przez Hollywood.

[iSAP: Magia i procesy o czary w staropolskim Lublinie, czyli strach i zawiść w rękach władzy]

Zapraszam Was serdecznie do zapoznania się z prezentowanymi źródłami, a także zachęcam Was gorąco do przeczytania recenzji książki wydanej przez Wydawnictwo Replika „Młot na czarownice”.

1

Wystarczyło oskarżenie przez jedną osobę, aby zostać spalonym na stosie podczas polowań na czarownice.

MIT: Do oskarżenia faktycznie wystarczyło tylko świadectwo osoby trzeciej, aby wylądować w więzieniu i zostać poddanym torturom. Jednakże, aby zostać spalonym na stosie, inkwizycja potrzebowała czegoś więcej – przyznania się osoby oskarżonej. Oczywiście, od każdej reguły istniały wyjątki. [1]

Dopiero przyznanie się do winy, a następnie wyrażenie skruchy, pozwalało na uchronienie opętanej przez zło duszy i wybawienie jej przed ewentualnym piekłem. Oczywiście formą obłaskawienia Boga miało być cierpienie i spalenie na stosie, dzięki któremu dusza mogła powędrować prosto przed Sąd boży.[1]

Jednak, co istotne – pomówienia traktowano bardzo poważnie i każde oskarżenie o czary lub herezję rozpatrywano z niezwykłą uwagą oraz wymagało odpowiedniej reakcji. W efekcie, rozpatrywano różne rodzaje przewinień: lekkie, średnie i ciężkie. Na przykład: jeżeli ktoś został wyłącznie pomówiony, musiał stawić się w określonym przez wyrok dniu w określonej lokalizacji wraz ze swoimi poręczycielami, którzy reprezentowali tę samą grupę społeczną. 

(…) „I abyś mogła poczuć się dobrze i przychylnie w towarzystwie wiernych, jak nakazuje prawo, nakładamy na ciebie kanoniczne oczyszczenie, wyznaczając ci taki a taki dzień takiego miesiąca o tej godzinie dnia, kiedy to stawisz się osobiście przed nami z możliwie wieloma osobami o pzycji równej tobie, aby oczyścić się z pomówienia. Twoi poręczyciele muszą być ludźmi wyznającymi Wiarę Katolicką i wiodącymi dobre życie, którzy znają twoje zwyczaje i sposób życia, nie tylko te niedawne ale i w przyszłości.” [8]

„[iSAP: Mandragora – tajemnicza roślina i składnik maści czarownic]

Jeżeli pomówionej osobie nie udało się zebrać odpowiedniej ilości wymaganych poręczycieli, miała zostać uznana za winną:

„A my zaznaczamy, że jeśli nie zdołasz przeprowadzić oczyszczenia, zgodnie z postanowieniami kanonicznymi, uznamy cię za winną.” [8]

Należy jednak podkreślić, że karą nie zawsze było spalenie na stosie. Potencjalne czarownice mogły być ukarane chłostą lub wydalone z miejsca zamieszkania. [5]

Dokładny sposób postępowania w  procesach różnej skali dot. czarów i herezji jest szczegółowo opisany w drugiej książce z cyklu „Młot na czarownice”, która defacto jest trzecią częścią (dwie pierwsze znajdują się w Tomie I) od Wydawnictwa Replika.

Śmierć, Jacek Malczewski,1902, domena publiczna.

2

Ostatnią spaloną na stosie za czary kobietą była Barbara Zdunk

MIT: Sprawa nie jest oczywista, bo pod koniec okresu polowań wstępne oskarżenia o czary były zmieniane na oskarżenia o np. trucicielstwo. 

[iSAP: Słowiańskie boginie ziół – czy mogą skrzywdzić?]

Część badaczy przyjmuje za ostatnią spaloną czarownicę Barbarę Zdunk. Zgodnie z oficjalnymi informacjami, Barbara Zdunk została spalona na Warmii w miejscowości Reszel 21 sierpnia 1811, a oskarżenie dotyczyło podpalenia  [1], [6], [8].

Większość jednakże uznaje za ostatnią czarownicę Annę Göldin (Göldi), która zmarła przez spalenie żywcem w 1782 roku (prawie 30 lat wcześniej od Barbary) w szwajcarskim kantonie Glarus. [3] 

“Oskarżono ją o zadanie choroby córce chlebodawcy. Dziewczynka wpadała w konwulsje. Tym silniejsze, im dokładniej badali ją rzeczoznawcy sądowi. Podczas ataków wypluwała igły i gwoździe, a to jak wiadomo z literatury przedmiotu, niewątpliwy znak interwencji diabelskiej. (…) [3]

Według badacza Jacka Wijaczka, który opisuje wyniki swoich badań dot. powyższej sprawy („Czarownicom żyć nie dopuścisz. Procesy o czary w Polsce XVII-XVIII wieku”), Barbara Zdunk od początku była oskarżona o podpalenie chaty, w wyniku czego zmarły dwie osoby (w tym mężczyzna i dziecko). Barbara po schwytaniu i umieszczeniu w więzieniu uciekła, ukrywając się we wsi Klewno (2.5 km od Reszla), gdzie została ponownie pojmana już następnego dnia.  [9]

Historię zawiłego wyroku wydanego na Barbarę Zdunk możecie prześledzić w książce „Czarownicom żyć nie dopuścisz…” od wydawnictwa Replika.

Osobiście zostałam przekonana przez rzetelne argumenty p. Jacka Wijaczka (autora książki), co do niesłusznego oceniania Barbary jako „ostatniej czarownicy”. Wszystkie opisywane przez autora akta sądowe wskazują jednoznacznie na oskarżanie Barbary o podpalenie. Intencją dokonanego podpalenia miało być zabicie jej dawnego kochanka… [9]

Dodatkowe informacje: 

  • W Anglii ostatnia egzekucja miała miejsce w 1648, w Szkocji – w 1727, we Francji – w 1745, w Niemczech – w 1775. [3]
  • Co ciekawe, jeszcze w XX wieku doszło do procesu o czary! Dokładniej chodziło o medium organizujące spotkania spirytystyczne – Helenę Duncan, która swoją działalnością naraziła się wymiarowi sprawiedliwości Wielkiej Brytanii i w 1944 roku została skazana na 9 miesięcy więzienia. Jest to ostatnia osoba skazana na podstawie brytyjskiego prawa Witchcraft Act 1735. [3]
  • Jak podaje Jacek Wijczak „W 2020r r. co najmniej w 36 krajach oskarżono ludzi (…), o zajmowanie się czarami, torturowano ich, a nawet mordowano. Tak się stało np. 10 sierpnia 2012 r., kiedy to Christina, mieszkanka Papui-Nowej Gwinei, została oksarżona o czary i była torturowana. Dlatego też ten dzień został ogłoszony Międzynarodowym Dniem Walki z Szaleństwem Czarostwa.” [9]
sabat czarownic
Sabat czarownic, Francisco Goia, 1798. Domena publiczna.

3

To “Młot na czarownice” rozpoczął polowania

MIT: Już kilka lat wcześniej pojawiły się dokumenty, które sprowadzały uprawianie czarów do roli herezji – tym samym dając przyzwolenie na karanie sprawców. 

[iSAP: Baba Jaga – wiedźma czy czarownica? Recenzja książki ,,Baba Jaga. Tajemnicza postać słowiańskiego folkloru”]

Kościół przez lata wypierał istnienie magii i odtrącał czary. Karano nie za uprawianie czarów, a za odejście od wiary (czyli wierzenie, że ktoś może uprawiać czary). Sam Młot… powstał na bazie doświadczeń inkwizytorskich, zatem prowadzono przed jego publikacją działania polegające na tropieniu i karaniu osób uprawiających czary – takie działania musiały mieć poparcie w pismach papieskich. Jednak, zacznijmy od początku…

Z edyktu króla Rothara z 643 roku możemy dowiedzieć się na przykład, że czary nie istnieją, a karanie osób uprawiających magię jest bezzasadne – bo jak można karać za uprawianie czegoś, co nie jest możliwe? Również święci Kościoła chrześcijańskiego stanowczo zaprzeczali istnieniu czarów, np. święty Bonifacy (672-754), który twierdził, że wierzenie w takie zjawiska jest niechrześcijańskie. [1]

Sytuacja nie zmieniła się również w wieku VIII. Karol I Wielki zwołał synod na którym ustanowiono, że od tego dnia karane będzie wszelkiego rodzaju bałwochwalstwo a także Ci, którzy oskarżają innych o uprawianie magii. [1]

Należy w tym miejscu podkreślić, że sam fakt wydawania takich dokumentów nie sprawił, że ludzie przestali parać się magią lub też wierzyć w jej siłę. Co więcej, to właśnie takie pisma mogą utwierdzać nas w przekonaniu, że w społeczeństwie dochodziło do samosądów i wielokrotnie oskarżano o czary – w przeciwnym wypadku nie byłoby potrzeby interweniowania przez najwyższe rangą głowy Kościoła chrześcijańskiego lub areny politycznej.

W 906 roku, czyli 60 lat przed chrystianizacją Polski, opat Regino z Prüm napisał, cieszącą się olbrzymią popularnością jeszcze w XII wieku, Canon Episcopi – instrukcję dla biskupów. W instrukcji obalał istnienie magii i nakazywał biskupom szerzenie nauk, wedle których takie zjawiska jak czary nie istnieją, a ludzie, którzy w nie wierzą, są bliżej Złego niż Boga. [1] 

Sytuacja zaczęła powoli się zmieniać w XIII wieku, kiedy pojawiły się pierwsze reakcje papieża Grzegorza IX na wieści o osobach oddających cześć Szatanowi. Następny pontyfikat – Aleksandra IV przywrócił prawo kościelne na dawne tory i zabronił inkwizytorom prowadzenia sądów nad osobami oskarżonymi o uprawianie magii. [1]

Za przełom można uznać lata 1326/1327 kiedy papież Jan XXII wydał bullę Super illius specula – w której zrównał występek uprawiania czarów do herezji, jednak nie było to jednoznaczne z potwierdzeniem wpływu magii na otoczenie. Jan XXII wykazywał niezdrowe zainteresowanie tematem czarów, które doprowadziło do oskarżenia jednego z biskupów o chęć zabicia papieża za pomocą woskowej figurki. [1]. W 1484 roku papież Innocenty VIII wydał: Bulla Summis desideranted affectibus, która potwierdziła istnienie czarownic, a inkwizytorom dała zielone światło do pozbywania się ich. W dokumencie tym potwierdzone zostały również pełnomocnictwa nadane inkwizytorom i jednocześnie autorom Młota na czarownice.

W 1486 roku Heinrich Kramer oraz Jacob Sprenger opublikowali swoje dzieło – traktat dotyczący zwalczania magii Malleus Maleficarum.

cztery czarownice
Cztery czarownice, Albrecht Durer, 1497, domena publiczna.

4

O czary oskarżano tylko kobiety

MIT: Na stosie spalono również wielu czarodziejów oraz mężczyzn, którzy byli bliskimi (małżonkami, ojcami) kobiet oskarżonych o czary.
Oczywiście ich liczba stanowi procentowo mniejszy udział w procesach, niż liczba kobiet.  Szacuje się, że mężczyźni mogli stanowić nawet 40% oskarżonych – co nie jest jednoznaczne z ukaranymi. Prawdą jest, że częściej unikali kary śmierci. [4], [5]

polowanie na czarownice tortury
Ilustracja przesłuchania podejrzanej o czarownictwo. Grafika autorstwa Martina van Maële prezentuje wariant tortur metodą „wahadło”. Jest to tradycyjny sposób oraz jeden z wymienianych w Malleus Maleficarum, domena publiczna.

5

W trakcie polowań zabito setki tysięcy ludzi

MIT: W latach 1450 – 1750 liczba egzekucji nie przekroczyła około 35 tysięcy osób – przy czym zaznacza się coraz częściej, że jest to liczba zawyżona.

Z perspektywy innych wydarzeń, jakie zna historia, te liczby wydają się być niewielkie – z drugiej jednak strony należy wziąć pod uwagę, że za każdą kolejną cyfrą stoi ludzkie cierpienie. Trudno wyobrazić sobie jak po procesach nierzadko wspieranych torturami radzili sobie ludzie, którzy przeżyli i uniknęli egzekucji. Ilu z nich zostało nieodwracalnie okaleczonych, ilu zmarło niedługo po uniewinnieniu na skutek obrażeń?

Polski historyk, profesor Wacław Uruszczak, szacuje, że w Polsce łączna liczba egzekucji oscyluje w okolicach 15 tysięcy, co inni naukowcy uważają za wartość zdecydowanie zawyżoną.

polowanie na czarownice statystyki
Screen tabeli z danymi przedstawiającymi liczbę procesów oraz egzekucji przeprowadzonych w latach 1450-1750 w ramach polowań na czarownice, źródło: Wikipedia.

Wydawnictwo Replika o czarownicach

W 2021 Replika wyszła naprzeciw wszystkim zainteresowanym tematyką czarownic i wprowadziła do swojego zbioru uwspółcześnioną językowo wersję Młota na czarownice. Z mojej perspektywy to był świetny krok marketingowy, bo nie dość, że samego Młota… w wersji papierowej niełatwo już znaleźć na polskim rynku wydawniczym, to język, na który został niegdyś przetłumaczony, jest mocno archaiczny. 

Młot na czarownice. Malleus maleficarum
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 272
Oprawa: twarda
Przekład: Stanisław Ząbkowic
Młot na czarownice. Pars tertia
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2022
Liczba stron: 288
Oprawa: Twarda
Przekład: Tomasz Nowak
Czarownicom żyć nie dopuścisz. Procesy o czary w Polsce w XVII-XVIII wieku
Autor: Jacek Wijaczka
Wydawnictwo: Replika
Rok wydawania: 2022
Oprawa: Twarda

Niedawno pojawił się również drugi tom (czyli trzecia część) „Młota…”, o podtytule „Pars tertia”, która zawiera (i jest wg mnie najbardziej poszukiwaną treścią dot. metod torturowania i skazywania na stos) dokładny opis powoływania świadków, przesłuchiwania, torturowania i przede wszystkim – wydawania wyroków. 

Uzupełnieniem do tematu czarownic jest kolejna książka od Repliki wydana w roku 2022, pt.: „Czarownicom żyć nie dopuścisz. Procesy o czary w Polsce w XVII-XVIII wieku”, która jest autorstwa Jacka Wijaczka- profesora historii, którego badania skupiają się na zjawisku polowań na czarownice.  

Jacek Wijaczka – (…) prof. dr hab., pracuje w Instytucie Historii i Archiwistyki UMK w Toruniu. Zajmuje się naukowo historią społeczną Polski w XVI-XVII wieku oraz procesami o czary we wczesnonowożytnej Europie…” [9]

Polecam!

Każdemu amatorowi tematyki polowań na czarownice powinny spodobać się najnowsze pozycje wydawnicze od Repliki. Cała seria, którą opracowało wydawnictwo wspaniale ozdobi Wasze biblioteczne półki w domu i wzbogaci wiedzę – nierzadko zaskakując informacjami.

KUP „Młot na czarownicę”  

młot na czarownice
Okładka książki „Młot na czarownice” wydawnictwa Replika. Na prawie cytatu.

KUP „Młot na czarownicę. Pars tertia”  

młot na czarownice pars tertia
Okładka książki „Młot na czarownice. Pars Tertia” wydawnictwa Replika. Na prawie cytatu

KUP „Czarownicom żyć nie dopuścisz”

procesy o czary procesy czarownic polowania na czarownice
Okładka książki „Czarownicom żyć nie dopuścisz” wydawnictwa Replika. Na prawie cytatu.

Zachęcam Was również do przeczytania innych tłumaczeń traktatu, które pod kątem językowym są niezłym polem do ćwiczeń, ale dzięki swojemu archaizmowi pomagają jeszcze lepiej wczuć się w klimat minionej epoki.

Malleus po łacinie:  [klik]
Młot w języku polskim, w tłumaczeniu Stanisława z 1614 roku:
Część pierwsza: [klik]
Część druga: [klik]

Autor artykułu: Karolina Lisek
Korekta: Adrianna Patela
W ramach iSAP – Słowiańska Agencja Prasowa
CC BY- SA 3.0

Materiał powstał w oparciu o współpracę

Literatura